Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pies dawał niepełnosprawnym kobietom radość, teraz tęskni w schronisku

Janusz Motyka
Losem niechcianego kundelka i rozgoryczonych pensjonariuszek domu pomocy społecznej zainteresowali się miłośnicy zwierząt, samorządowcy, a nawet politycy.
Losem niechcianego kundelka i rozgoryczonych pensjonariuszek domu pomocy społecznej zainteresowali się miłośnicy zwierząt, samorządowcy, a nawet politycy. Janusz Motyka
Halina i Felicja są niepełnosprawne. Zdane na pomoc innych ludzi. Pomimo tego, ponad pięć lat temu przygarnęły ze schroniska niechcianą sukę Sarę. Dzisiaj nie mogą pojąć, dlaczego urzędnik zabrał im to, co tak bardzo kochały.

Czarno-biało-ruda suka nie miała łatwego życia. Sześć, może siedem lat temu trafiła do schroniska dla zwierząt w Orzechowcach pod Przemyślem. Kundelek miał wrodzoną wadę, tak zwany przodozgryz. Mocno wysunięta do przodu dolna szczęka powodowała, że Sara mogła wyglądać groźnie.

- Z natury spokojna i o przyjaznym charakterze długo czekała na adopcję. Schronisko nie miało wtedy strony internetowej, trudniej było dotrzeć do kogoś, kto by ją chciał - wspomina Artur Bąk, kierownik Schroniska dla Zwierząt w Orzechowcach. Wtedy był zwykłym pracownikiem, ale Sarę zapamiętał. - Cieszyłem się, kiedy ponad pięć lat temu adoptowały ją pensjonariuszki Domu Pomocy Społecznej w Przemyślu-Lipowicy.

Do serca przytul psa

Pani Halina ma 68 lat. Cierpi na mocno zaawansowaną schizofrenię, jest ubezwłasnowolniona. Jej 75-letnia przyjaciółka z ośrodka, Felicja, jest w lepszej kondycji psychicznej niż koleżanka, ale ma kłopoty z oczami. Ostatnio przeszła operację.

Kiedy kilka lat temu kobiety dowiedziały się, że w pobliskich Orzechowcach, w schronisku dla zwierząt czeka na adopcję łaciaty kundel, długo się nie zastanawiały. Wzięły Sarę do siebie. Ówczesna dyrektorka DPS-u nie miała nic przeciwko temu. Czworonóg został w ośrodku. Wysterylizowany i odkarmiony miał się tu całkiem dobrze.

Życie pod kapliczką

Przez kilka lat suka była niczym pensjonariusz DPS-u. Nie odstępowała obu kobiet na krok.

- Dwie starsze panie siedzące z kundlem na ławeczce pod kapliczką to widok, jaki pamiętam od lat - opowiada jedna z pracownic DPS-u. Albo Sara na mszy świętej z Haliną i Felą... Normalna sprawa, która tu nikogo nie bulwersowała.

Kiedy ktoś doniósł do Sanepidu, że w ośrodku mieszka pies, pensjonariusze i pracownicy nie dali mu zrobić krzywdy.

- Ukryliśmy Sarę w jednym z pomieszczeń i zamknęliśmy na klucz. Inspektorzy psa nie znaleźli - śmieje się z fortelu jedna z pracownic.

Standard być musi

Od ponad roku DPS na Lipowicy przechodzi gruntowną restrukturyzację. Jedyną szansą, żeby przetrwał, jest standaryzacja, czyli dostosowanie do unijnych norm. Pensjonariusze muszą mieć lepsze warunki, żeby placówka dostawała pieniądze na utrzymanie. To właśnie z tego powodu jakiś czas temu przyjaciółki rozdzielono. Każda trafiła na oddział właściwy do stopnia jej ułomności. Przeżyły to bardzo.

Dyrektorka ośrodka Helena Rychlik doszła też do wniosku, że należy się pozbyć psa. - Nie miałam wyboru - tłumaczy. - W nowych warunkach, pensjonariusze nie chcieli się zgodzić na obecność psa w pokoju.

Bo głośno szczeka

Pani dyrektor stoi na stanowisku, że nie można stawiać psa wyżej niż człowieka.
- Ja muszę dbać przede wszystkim o ludzi.

Przytacza przykład, że kiedy pielęgniarka potrzebowała zrobić zabieg pani Halinie, to Sara utrudniała dostęp do niej. Co więcej, pies - zdaniem dyrektorki - w nocy tak obszczekiwał personel, że inni pensjonariusze zasypywali ją skargami. A i na nią samą Sara potrafiła też warknąć.

Tak więc prób pozbycia się suki było kilka. Ale szło to opornie, bo nie za bardzo ktokolwiek kwapił się do odebrania starszym paniom ukochanego psa.

- Ostatecznie pod koniec kwietnia pracownica DPS-u przywiozła nam Sarę do schroniska. Z polecenia dyrektorki - wspomina Bąk.

Znowu za kratami

Sara oderwana od swych opiekunek długo nie potrafiła się odnaleźć. Nie chciała jeść, siedziała osowiała w klatce. Na widok ludzi kryła się w najciemniejszym zakątku boksu. Pani Jola, wolontariuszka i nauczycielka, sporo czasu poświęciła, żeby zestresowanego psa choć trochę uspokoić.

- Ta suka cierpi - mówią pracownicy schroniska. Dopiero po długich "namowach" Sara daje mi się pogłaskać.

Na stronie internetowej poświęconej adopcji psów wolontariusze zamieścili intrygujący wpis z historią Sary. Posypały się telefony do naszej redakcji z prośbą o interwencję. Po artykule w Nowinach w wielu środowiskach zawrzało.

Pies przyjacielem człowieka

Dla nikogo na świecie nie jest już dziwne, że w leczeniu ludzi angażuje się powszechnie konie, delfiny, psy i całą masę innych stworzeń.

- Szczególnie dzieci i osoby niepełnosprawne umysłowo potrafią bardzo mocno związać się ze zwierzęciem. To pacjentów bardzo wycisza, uspokaja. Często traktują czworonoga jak członka rodziny. Jeśli są samotne, ich życie nabiera treści - tłumaczy Bartosz Łyżeń, kynoterapeuta z Jarosławia.

On i jego pies Leo od lat wspomagają rehabilitację niesprawnych intelektualnie i umysłowo dzieciaków w jarosławskim ośrodku. W licznych sygnałach, jakie dostaliśmy od naszych Czytelników, najczęściej przejawiał się wątek boksu dla Sary.

- To żaden problem. Skoro w pomieszczeniach psa trzymać nie wolno, to przecież można mu zbudować niewielkim kosztem boks na terenie ośrodka - proponują Czytelnicy. I deklarują pomoc przy jego budowie.

Dyrektorka jest nieugięta, ale...

- Nie ma możliwości, żeby pies wrócił do ośrodka - twierdzi dyrektor Rychlik. Jej zdaniem tak lepiej będzie dla suki, bo dotychczasowe właścicielki niewłaściwie - jej zdaniem - Sarą się opiekowały. W opinii urzędniczki sprawa jest przesądzona.

Ale tylko dla niej. Bo do coraz liczniejszego grona oburzonych miłośników zwierząt, wolontariuszy, psychologów, dołączyli nawet... radni z magistratu.

- To człowiek jest najważniejszy. Skoro tym kobietom odebrano psa, którego tak bardzo kochają to zrobimy wszystko żeby im go oddać - deklaruje Lucyna Podhalicz radna z klubu PiS-u, w imieniu swoich koleżanek i kolegów z Ratusza.

Petycja o zajęcie się losem staruszek i ich psa trafiła do polityków PO. W sieci internauci nawołują do "krucjaty" przeciw bezduszności urzędników...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24