Mężczyzna został skazany na 4 miesiące prac społecznych, ma dwuletni zakaz posiadania psów i musi też wpłacić na rzecz OTOZ Animals 500 zł. Dodatkowo sąd obciążył skazanego kosztami adwokackimi w wysokości 504 zł.
Sprawa dotyczy wydarzeń z ubiegłego roku. 1 marca jasielscy policjanci i inspektorzy Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals Jasło otrzymali zgłoszenie, że na posesji w Zarzeczu od kilku dni leży martwy pies. Zwierzę zamarzło. Było uwiązane na łańcuchu, a jego głowa zwisała przed budą. Sekcja zwłok wykazała później, że pies miał też dużego guza.
- Sąd mając na uwadze okoliczności, sytuację życiową oskarżonego skazał go na łagodny wymiar kary. Oskarżony przed sądem prosił - jak sam powiedział - o odróbkę - tłumaczyła wyrok sędzia Elżbieta Stachyrak.
Rok temu w marcu mrozy sięgały minus 15 st. Celsjusza. Jak informowali wtedy członkowie OTOZ, buda psa nie była ocieplona, a na jej spodzie znajdowała się tylko niewielka ilość słomy.
Właściciel psa miał wtedy przyznać, że nie chodził z nim do weterynarza, a ponieważ zwierzę było stare, liczył, że umrze śmiercią naturalną. Kiedy pies zamarzł, postanowił poczekać, aż poprawi się pogoda i go zakopać.
Prokuratura oskarżyła go o to, że nienależycie zabezpieczył zwierzę podczas mrozu oraz nie pozwolił mu godnie spędzić ostatnich dni życia.
Mężczyzna nie przyznał się do winy. Podczas pierwszej rozprawy tłumaczył, że pies miał 17 lat, był schorowany. Dodatkowo podkreślał, że mieszka sam, ma problem z alkoholem i utrzymuje się z renty w wysokości 640 złotych.
Oskarżony wyjaśniał, że jak tylko mógł, to dbał o zwierzę.
- Pies był na 7-metrowym łańcuchu. Jakiś czas temu kury od sąsiada zaczęły przeskakiwać przez płot i mój pies, mając za długi łańcuch, je dusił. Skróciłem go więc do około 4,5 metra. Miał budę zrobioną z płyty pilśniowej, w środku dałem siano i słomę, na spodzie były kartony. Spuszczałem go czasem z łańcucha - zapewniał przed sądem mieszkaniec Zarzecza.
Tłumaczył, że pies nigdy nie chorował i nie był u weterynarza.
- Szczepiłem go raz w roku - twierdził.
Świadkowie zeznawali w podobnym tonie, co oskarżony. Tłumaczyli, że ten dbał o zwierzę, że ma problem z alkoholem i trudności z normalnym funkcjonowaniem.
- Alkohol nie pozwala mu na normalne życie. Przez nałóg zaniedbuje siebie, dom i obejście. Namawiałem go, żeby uśpił psa, bo widziałem, że zwierzę jest chore, ale on powiedział, że tego nie zrobi, bo ma go od szczenięcia. W miarę swoich możliwości dbał o tego psa - zeznawał przed sądem sąsiad oskarżonego mężczyzny. Nie krył, że ten żył w fatalnych warunkach. Miał odcięty gaz i prąd.
Inni świadkowie podkreślali, że właściciel nigdy się nad psem nie znęcał.
- Traktował go dobrze, on może do końca nie był świadomy tego, co się działo ze zwierzęciem - przyznał kolejny ze świadków.
ZOBACZ TEŻ: W Medyce w wagonie towarowym wypełnionym solą znaleziono psa. To cud, że żyje
POPULARNE NA NOWINY24:
Zaginieni w województwie podkarpackim. Czy ich widziałeś?
Gala Ślubna w Hotelu Korczowa [ZDJĘCIA]
Premier i minister przylecieli do nas 2 śmigłowcami [FOTO]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Koroniewska po śmierci matki została zupełnie sama. Smutne, co mówi o relacji z ojcem
- Paulla prała brudy z ojcem swojego dziecka. Teraz on ma raka. Padły słowa o żerowaniu
- Andrzej Piaseczny przeszedł operację? Wygląda na to, że chciał ukryć opatrunki...
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?