Piją za swoje, trzeźwieją za nasze. Prawie co drugi klient nie płaci za pobyt w izbie wytrzeźwień

Rekordzista był w izbie 200 razy, oczywiście za pobyt nie zapłacił. Nie da się z niego ściągnąć pieniędzy, bo nie pracuje i nie ma mieszkania.

- Ale na tle innych izb mamy i tak niezły wynik, jeżeli chodzi o płacenie - mówi Zdzisław Król, dyrektor rzeszowskiej izby. - Ponad 55 procent naszych klientów reguluje rachunek, reszta niestety nie płaci, te długi są po prostu umarzane.

Nocleg za 250 złotych

Pobyt w izbie kosztuje 250 zł. W ubiegłym roku trzeźwiało w niej ponad 6 tysięcy osób. To daje kwotę ok. półtora miliona. Ale do kasy miasta wpływa o wiele mniej.

- Około 45 procent bywalców izby nie płaci, to jest kwota ponad 500 tysięcy złotych rocznie - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta miasta. - To głównie osoby bezdomne i bezrobotne.

Gminy też płacą

Rzecznik dodaje, że z roku na rok ściągalność pieniędzy za pobyt w izbie jest wyższa.

- Wpływ na to mają także umowy, które podpisujemy z gminami. Mamy w tej chwili umowy z 50 gminami, które regulują opłaty za pobyt mieszkańców ze swojego terenu - wyjaśnia rzecznik.