Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijany kierowca i śmierć. Wypadek w Stalowej Woli i zdjęcie, które rozdarło serca na miliony kawałków (REPORTAŻ)

Marcin Radzimowski
Marcin Radzimowski
Ratownik Tomasz Ziemianin ze Stalowej Woli i strażak Łukasz Podstawski z PSP w Tarnobrzegu z dzieckiem na rękach - zdjęcie, o którym w ostatnich dniach mówiła cała Polska
Ratownik Tomasz Ziemianin ze Stalowej Woli i strażak Łukasz Podstawski z PSP w Tarnobrzegu z dzieckiem na rękach - zdjęcie, o którym w ostatnich dniach mówiła cała Polska Fot. Marcin Radzimowski
Dwa ułamki sekund. W pierwszym, w zderzeniu dwóch samochodów ginie małżeństwo. Więcej szczęścia ma ich trzyletni synek, jeden z trójki rodzeństwa. Drugi ułamek sekundy to naciśnięty spust migawki aparatu fotograficznego. I powstałe zdjęcie, które zapada głęboko w pamięć. Ta poruszająca fotografia sprawiła, że o dramatycznym wypadku w Stalowej Woli spowodowanym przez pijanego kierowcę usłyszała cała Polska.

Sobotnie wczesne popołudnie. Nad Stalową Wolą, podobnie jak nad większą częścią regionu, deszczowe chmury. Momentami tylko kropi, chwilę potem ulewa.

Wypadek

Z odległego o 30 kilometrów Tarnobrzega, drogą wojewódzką 871 w kierunku Stalowej Woli, samochodem audi A4 podróżuje małżeństwo, Marzena i Mariusz. Wracają do swojego domu w Przędzelu pod Niskiem z niespełna trzyletnim Sebastiankiem po wizycie z chłopcem w tarnobrzeskim szpitalu. Byli tam u lekarza, bo maluch biegając w domu ze starszymi braćmi tak niefortunnie upadł na płytki, że rozciął wargę i naruszył ząb. W domu pod opieką cioci zostali starsi bracia, niespełna 9-letni Norbert i 10-letni Artur.

40-letni Mariusz to doświadczony kierowca, fan motoryzacji, z sukcesami rywalizujący i wygrywający w wyścigach na 1/4 mili. Ale doskonale wie, że ruchliwa droga z mokrą nawierzchnią to nie tor wyścigowy.

Niezwykle trudnymi warunkami drogowymi nie przejmuje się 37-latek z podtarnobrzeskiej wsi, pędzący w przeciwnym kierunku swoim sportowym wozem, audi S7. Nie ma prawa jazdy, bo stracił je za rażące przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym. Na podłodze w samochodzie obijają się o siebie puste butelki po piwie, które niedawno opróżnił bezmyślny kierowca. Na ruchliwej drodze wiodącej przez las audi S7 wyprzedza kolejne samochody, zbliża się do zakrętu w prawo, na drodze prowadzącej na niewielkie wzniesienie, gdzie jest zakaz wyprzedzania i podwójna linia ciągła na jezdni. Jego to nie interesuje, audi S7 zjeżdża na lewy pas. Mariusz jadący z rodziną w ostatniej chwili dostrzega na swoim pasie ruchu pędzące z naprzeciwka auto. Jest za późno na skuteczną reakcję obronną.

Potężny huk, a potem przejmująca cisza. Na miejscu wypadku zatrzymują się jadące osoby, żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, których chwilę wcześniej wyprzedziło sportowe audi, i kobieta jadąca innym autem. Spieszą z pomocą, wzywają służby. Kobieta dostrzega siedzącego w foteliku w audi A4 małego chłopca.

- Pytałam go o imię, próbowałam z nim nawiązać jakąś rozmowę, ale nic. Był tylko płacz i wołał mamę

- mówiła później kobieta w rozmowie z reporterem TVN24. Dodając, że zalany łzami chłopiec pytał później ratowników, czy to z jego winy stał się wypadek.

Zdjęcie

Na miejsce dramatu docierają służby ratownicze. Niedługo potem także fotoreporter, autor tego artykułu. W Stalowej Woli jest prywatnie, ale jak zwykle ma ze sobą aparat fotograficzny. Z dystansu dokumentuje akcję ratowniczą i skutki wypadku. Widząc strażaka niosącego chłopca, ma chwilę zawahania, ale postanawia nacisnąć spust migawki aparatu.

Niestety, życia Marzeny i Mariusza, mimo wysiłków, nie udaje się uratować. W ułamku sekundy trzech małych chłopców traci oboje rodziców. Niewyobrażalny dramat, który przeżywają także ratownicy. Niektórzy płaczą. Do szpitala trafia mały Sebastianek. Na szpitalny oddział karetka przewozi również rannego pijanego kierowcę audi S7.

Stop pijanym kierowcom

„To zdjęcie wciska w fotel. Widziałem tysiące zdjęć z wypadków, byłem na miejscu wielu śmiertelnych wypadków, ale to jest mocniejsze niż to wszystko razem. Droga Stalowa Wola-Tarnobrzeg, dziś. Rodzice tego dziecka przed chwilą zginęli w wypadku, do którego doszło nie z ich winy. Marcin szkoda, że musiałeś zrobić to zdjęcie, ale jest ono na swój sposób genialne, w tym całym dramacie...”

- napisał kilka godzin po tragedii na swoim facebookowym profilu Rafał Nieckarz, redaktor naczelny „Tygodnika Nadwiślańskiego”, opisując jedno z kilkudziesięciu zdjęć. Swoim postem wywołuje lawinę. Bardzo pozytywną lawinę, która w kolejnych godzinach i dniach poruszy ludzkie serca w całym kraju i za granicą.

Jego post zostaje udostępniony przez kilkaset osób, o zdjęciu piszą dziesiątki grup facebookowych, oficjalne profile służb. Nikt już nie jest w stanie tego policzyć. Zdjęcie pokazywane jest w ogólnopolskich stacjach telewizyjnych w porach największej oglądalności, na portalach stacji radiowych i portalach internetowych. Zasięg mediów tradycyjnych w połączeniu z ogromną siłą social mediów sprawiają, że poprzez to jedno zdjęcie informacja o dramatycznym wypadku dociera do kilku, a może nawet do kilkudziesięciu milionów osób. Także do najważniejszych osób w państwie. I to właśnie ten tragiczny wypadek, w przeciwieństwie do setek równie dramatycznych, wywołuje dyskusję na niespotykaną dotąd skalę.

Jedna fotografia, choć nie widać na niej ani jednej kropli krwi, nie widać roztrzaskanych samochodów i czarnych worków, porusza wszystkich. W milionach komentarzy, których nie sposób przytoczyć, bardzo często powtarza się stwierdzenie, że to zdjęcie rozrywa serce na miliony kawałków.

„Są takie fotografie, które krzyczą na obrazie, nie pozwalają odbiorcy na wyprodukowanie własnej reakcji. Ja uwielbiam czytać i często wchłaniając tekst pozwalam wyobraźni na działanie. I chyba to w czytaniu jest przyjemne. Natomiast są zdjęcia takie jak to Pana autorstwa, które może i lepiej, że nie krzyczy, pokazuje dziwną, ponurą ciszę. Bo gdyby to zdjęcie potrafiło mówić, czy wydać z siebie dźwięk, to przypuszczam, że każdemu, kto je ogląda, pękłoby coś w środku. Ja na swój sposób dziękuję za to zdjęcie, bo chyba żaden znak, kampania reklamowa nie siedzi mi tak w głowie i nie zmusza do zdjęcia nogi z gazu...”

- to tylko jeden z milionów wpisów.

Kim jest strażak?

Na zdjęciu, na którym uchwyceni zostali przedstawiciele trzech służb ratowniczych, największe wrażenie zrobił widok strażaka troskliwie tulącego trzyletniego chłopca, który kilka minut wcześniej stracił oboje rodziców. W oczach funkcjonariusza widać bezradność w obliczu tej tragedii. Kim jest najpopularniejszy strażak w kraju?

To Łukasz Podstawski, funkcjonariusz Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tarnobrzegu z jedenastoletnim stażem, członek Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego. 37-latek mieszka z rodziną w Pysznicy koło Stalowej Woli i nie ukrywa, że zdjęcie także na nim zrobiło ogromne wrażenie. Woli pozostać w cieniu. Podkreśla, że szacunek i podziękowania należą się tym, którzy na miejscu tego dramatycznego wypadku jako pierwsi udzielali pomocy poszkodowanym - żołnierzom Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy przypadkiem natrafili na wypadek, oraz kobiecie, która zaopiekowała się chłopcem. Była przypadkowym świadkiem wypadku.

- Do tego zdjęcia nie trzeba dodawać żadnego komentarza z mojej strony, tam już jest wszystko, ku przestrodze dla innych

- mówi Łukasz Podstawski.

Pasją Łukasza jest sport, sztuki walki. Jako członek Stalowowolskiego Klubu Kyokushin Karate Bushido Stalowa Wola sięgał po wiele tytułów, między innymi wywalczył brązowy medal mistrzostw Polski seniorów w karate kyokushin, w kategorii do 90 kilogramów. „Podstawa” trenuje kick-boxing, również osiągając sukcesy. Dość wspomnieć, że raptem trzy tygodnie temu wywalczył trzeci z rzędu brązowy medal Pucharu Polski Wojska Polskiego i Służb Mundurowych w formule K1, w kategorii wagowej do 91 kilogramów. Na ringu wojownik, na zdjęciu z miejsca tragedii - troskliwy opiekun. Takim właśnie zapamiętają go wszyscy, którzy widzieli to zdjęcie.

Zbiórka

Poruszającą fotografię w szlachetnym celu postanowił wykorzystać Karol Czernecki, społecznik, prezes Fundacji „Z Serca dla Serca”, który w Zaleszanach w powiecie stalowowolskim buduje Hospicyjny Dom Aniołków dla Dzieci. W niedzielę rano założył zbiórkę pieniędzy na zrzutce.pl na rzecz osieroconych w wypadku dzieci. Odzew był natychmiastowy i ogromny, bo choć żadne pieniądze nie będą w stanie zastąpić chłopcom rodziców, będą potrzebne ich prawnym opiekunom na wychowanie i wykształcenie. Początkowo jako cel było zebranie 50 tysięcy złotych, ale już trzy godziny po uruchomieniu zbiórki wiadomo było, że kwota ta będzie znacznie wyższa. W chwili, kiedy piszę ten tekst, na koncie jest już milion 100 tysięcy złotych, a pieniądze wciąż napływają! Niektóre komentarze wpłacających są niezwykle wzruszające.

„Mam 16 lat a ta sprawa bardzo mnie poruszyła, więc wpłacam tyle co mam dla mnie to nie zakupienie sobie chipsów i jakiegoś pepsi, a może pomoże to tym dzieciom w wychowaniu ich i dostaną tym lepsze życie”

- napisał Kacper (zachowana oryginalna pisownia) i wpłacił 20 złotych.

- Fundacja nie pobiera żadnych opłat ani prowizji. Wszystkie pieniądze w całości zostaną przekazane opiekunom prawnym dzieci - po ich ustanowieniu - zapewnia Karol Czernecki, prezes Fundacji „Z Serca dla Serca”.

Fotografia sprawiła, że o tym jednym wypadku, jakich niestety zbyt wiele, usłyszeli politycy, którzy deklarują podjęcie działań.

Zmiany w prawie?

„W związku z tragedią koło Stalowej Woli, w której zginęli rodzice trójki dzieci, wyrażam głębokie wyrazy współczucia i najszczersze kondolencje dla osieroconych dzieci i całej rodziny pogrążonej w bólu i w żałobie. Informuję, że zwróciłem się do Prokuratora Generalnego o objęcie nadzorem tego postępowania i surowe potraktowanie sprawcy. Ponadto wystąpiłem do Funduszu Sprawiedliwości o pomoc dla pokrzywdzonych dzieci”

- napisał w mediach społecznościowych Marcin Warchoł, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Do tragedii podczas wtorkowego briefingu prasowego odniósł się premier Mateusz Morawiecki. Poinformował, że przyznał sierotom rentę specjalną. Dodał też, że trzeba zaostrzyć kary dla sprawców takich wypadków. - Przystąpimy szybko do prac legislacyjnych, które będą określały odpowiedzialność prowadzących pod wpływem alkoholu - powiedział szef rządu. - Zarówno w tym, jak i w innych przypadkach, to jednak chciałbym, żeby do takich wypadków po prostu nie dochodziło, żeby ludzie dziesięć razy się zastanowili, zanim siądą za kółkiem, jeżeli są pod wpływem alkoholu.

Tragedia zapisana na jednym zdjęciu poruszyła również wiceministra infrastruktury Rafała Webera, posła ze Stalowej Woli.

„Premier zapowiedział, że rząd przystąpi do prac legislacyjnych, które mają na celu zaostrzenie sankcji dla sprawców wypadków po alkoholu. Nowe przepisy będą obowiązywały takiego sprawcę do wypłaty alimentów członkom rodziny osoby, która zginęła w wypadku. Natomiast my w Ministerstwie Infrastruktury przy współpracy z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministerstwem Sprawiedliwości podjęliśmy już wcześniej prace nad zmianami prawnymi, mającymi na celu zwiększenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Szczególnie istotne jest ograniczenie liczby najbardziej rażących naruszeń przepisów, których skutki przekładają się na ludzkie dramaty. Naszym zamiarem jest podniesienie wysokości mandatów za najcięższe wykroczenia oraz zwiększenie skuteczności w ich egzekwowaniu"

- napisał na Facebooku Rafał Weber.

Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział, że sprawę wypadku w Stalowej Woli przeanalizują prokuratorzy Prokuratury Krajowej. - Zleciłem Prokuraturze Krajowej analizę, czy w tej sprawie możemy rozważyć kwalifikację przestępstwa jako zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Taka analiza jest w tej chwili na moje polecenie wykonywana. Musimy brać pod uwagę wszystkie okoliczności tego zdarzenia, bo taki zarzut bardzo trudno obronić przed polskim sądem. Natomiast nie wykluczam, że on zostanie w ten sposób zmieniony. Lecz przedwcześnie byłoby w tej chwili postawić tutaj kropkę i powiedzieć, że tak będzie, bo muszę opierać się tutaj na rzetelnej i skrupulatnej analizie profesjonalistów, prokuratorów, którzy to badają w Prokuraturze Krajowej - powiedział Zbigniew Ziobro.

Zarzut

Grzegorz G., w którego organizmie stwierdzono ponad 1,7 promila alkoholu (pobrano też próbki krwi do badań) w szpitalnej sali usłyszał prokuratorski zarzut spowodowania pod wpływem alkoholu śmiertelnego wypadku, w którym zginęły dwie osoby. Prokuratura Rejonowa w Stalowej Woli złożyła do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie 37-latka na 3 miesiące i w środę, 7 lipca na posiedzeniu wyjazdowym w szpitalu, sąd uwzględnił wniosek. Podejrzany będzie przebywał w areszcie w warunkach szpitalnych do czasu wyzdrowienia. Grozi mu do 12 lat więzienia.

Pogrzeb

W czwartek, 8 lipca w Przędzelu odprawiona została msza święta pogrzebowa, po której trumny z ciałami Marzeny i Mariusza odprowadzone zostały na cmentarz, gdzie spoczęły we wspólnym grobie. Oby ich niepotrzebne i przedwczesne odejście małżonków sprawiło, że na polskich drogach będzie mniej potencjalnych zabójców.

Stop pijanym kierowcom
od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pijany kierowca i śmierć. Wypadek w Stalowej Woli i zdjęcie, które rozdarło serca na miliony kawałków (REPORTAŻ) - Echo Dnia Podkarpackie

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24