Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Kościk: znajomi imprezowali, a ja grałem

Anna Janik
Piotr Kościk: - Muzyka nie musi być perfekcyjna. Najważniejsze to umieć wyrazić swoja osobowość.
Piotr Kościk: - Muzyka nie musi być perfekcyjna. Najważniejsze to umieć wyrazić swoja osobowość. Fot. Krystyna Baranowska
21-letni Piotr Kościk z Rzeszowa zajął drugie miejsce w V konkursie pianistycznym w holenderskim Enschede.

Ćwiczył całe wakacje. Opłaciło się. Przed młodym pianistą koncerty w Niemczech, Austrii i Holandii.

W prestiżowym konkursie w Holandii wzięło udział 40 uczestników z najlepszych muzycznych uczelni świata: Londynu, Moskwy, Wiednia, Pragi czy Odessy. Większość z nich miała już za sobą wyróżnienia na dużych muzycznych imprezach.

- Kiedy zobaczyłem listę uczestników, zwątpiłem w wygraną - przyznaje Piotr.

Nie rezygnował jednak i uparcie ćwiczył Bacha, Beethovena, Haydna i Chopina. Opłaciło się. Oprócz drugiego miejsca jury przyznało mu nagrodę specjalną - występ z holenderską Symfoniczną Orkiestrą Narodową.

Zaczęło się od Schumanna

Piotrek, mimo nacisków rodziców, nie od początku chciał grać. Jako 7-latek niechętnie dawał się zamykać w murach szkoły muzycznej. Przemówił koncert a-moll Schumanna.

- To był przełom - przyznaje pianista. - Do tej pory najchętniej gram utwory kompozytorów, którzy wyrażają emocje nie tylko szeptem, ale też krzykiem.

Kolejny etap muzycznej kariery to studia w Wiedniu. Początkowo nie myślał o studiach za granicą. Zdecydował się na egzamin w warszawskiej AM. Udało się, ale wierząca w talent Piotrka nauczycielka Żanna Parchomowska nie odpuściła. Sama zawiozła go i przedstawiła znakomitemu profesorowi Olegowi Maisenbergerowi. Żeby wziąć u niego lekcje, muzycy latami chodzą na przesłuchania.

- Podczas egzaminu kazał mi przerwać grę. Wiedziałem, że jest albo bardzo dobrze, albo naprawdę kiepsko - przyznaje Piotr.

Szansę wykorzystał. Pokonał ponad 120 pianistów z całego świata i jako jeden z 16 muzyków został studentem Uniwersytetu Muzycznego w Wiedniu.

Polski język w akademiku

Czasu na świętowanie jednak nie było. Całe wakacje przygotowywał się, by zdobyć certyfikat językowy i ostro ćwiczył program zadany przez profesora.

- Znajomi imprezowali, a ja grałem i uczyłem się niemieckiej gramatyki - śmieje się muzyk.

Początki w mieście Straussa były trudne. Wiedeń przerażał wysokimi cenami. Piotr starał się o pracę przy roznoszeniu ulotek, ale nie było go stać na obowiązkowe ubezpieczenie. Bez znajomości środowiska nie miał szans na koncerty. Wszystko przyszło z czasem.

Na korytarzu akademika usłyszał polski język i włączył się w rozmowę. W ten sposób spotkał skrzypków, którzy potrzebowali akompaniatora. Wkrótce zaczęły się propozycje koncertów solowych i współpraca z austriackimi organizacjami muzycznymi. W sierpniu zagrał na XXIV Międzynarodowym Festiwalu Chopinowskim w Kartause-Gaming.

Narobiliśmy za dużo hałasu

Ten rok akademicki przyniósł kolejne zmiany. Po decyzji władz uczelni o zamknięciu akademika, Piotrkiem zaopiekowała się Polska Akademia Nauk w Wiedniu. Nie może już ćwiczyć na Steinway'u, który był do dyspozycji mieszkańców akademika, ale za to teraz z okna swojego pokoju widzi Kahlenberg - wzgórze, z którego Sobieski dowodził zwycięską bitwą o Wiedeń.

Niestety, już był na dywaniku u pani dyrektor, bo za głośno imprezowali z muzykami z zespołu Brathanki. Ci akurat koncertowali w Wiedniu i nocowali w hotelu PAN-u.

- Narobiliśmy dużo hałasu, ale okazja była podwójna: ja wróciłem z Holandii, a oni świętowali narodziny dziecka - wspomina ze śmiechem.

To nie pierwszy raz, kiedy Piotrek, dzięki swojej profesji, miał szansę spotkać znane twarze. Podczas tegorocznego Euro dostał propozycje gry na mszy dla polskich piłkarzy w Bad Waltersdorf. Jako zagorzały kibic polskiej reprezentacji nie mógł odmówić. Instrument nie był problemem, bo na organach grał podczas ślubów w różnych rzeszowskich parafiach.

Najważniejsze - wyrazić siebie

Oprócz utworów Lista i Bacha oraz piłki nożnej, młodego muzyka pociąga elektronika. Gadżety muzyczne, programy do edycji i obróbki dźwięku nie mają przed nim tajemnic. Prawdziwą pasją są jednak... inni ludzie. Za największe osiągnięcie uważa utrzymanie zażyłych relacji ze znajomymi z Rzeszowa.

- Zawsze miałem do kogo wracać na wakacje - podkreśla.

Pytany o receptę na sukces muzyczny, odpowiada - kontakt z publicznością. Mimo ogromnej koncentracji na technice gry, nie zapomina, że muzyka ma przekazywać emocje. Nie rozpamiętuje też "wpadek" muzycznych, które czasem mu się przytrafiają.

- Muzyka nie musi być perfekcyjna - podkreśla rzeszowianin. - Najważniejsze, żeby muzyk miał osobowość i poprzez muzykę umiał ją wyrazić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24