Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Zaremba: Zgłaszanie takich kandydatur jak Pawłowicz i Piotrowicz to psucie państwa

Piotr Zaremba
Piotr Zaręba: Zgłaszanie takich kandydatur jak Pawłowicz i Piotrowicz to psucie państwa
Piotr Zaręba: Zgłaszanie takich kandydatur jak Pawłowicz i Piotrowicz to psucie państwa MAREK SZAWDYN/POLSKA PRESS
Nie chodzi o to, że członkami Trybunału Konstytucyjnego ma zostać dwoje byłych posłów i była wiceminister. Polityków wprowadza się do TK od lat. Robiły to także partie, które są dziś w opozycji - pisze w felietonie Piotr Zaremba.

Chodzi o to, że Krystyna Pawłowicz, kiedyś być może sprawna profesor prawa, w życiu publicznym ostatnich lat zaznaczyła się wyłącznie jako hejterka systematycznie szczująca na przeciwników obecnego rządu. To nie jest dobra rekomendacja do funkcji wymagającej minimum rozwagi, a czasem umiejętności stanięcia ponad podziałami. Osoba ta ma też najwyraźniej kłopoty z panowaniem nad sobą. Trybunał nie powinien być karczmą.

Z kolei Stanisław Piotrowicz to dyspozycyjny wykonawca rządowych poleceń, realizator zadania pacyfikacji sądownictwa. To też nie jest dobra rekomendacja. Jego dwuznaczny peerelowski życiorys jeszcze to obciążenie podkreśla. Na tym tle podejrzenia, że Elżbieta Chojna-Duch dostaje miejsce w TK w nagrodę za zeznania przed komisją śledczą badającą VAT-owskie patologie, jawi się jako nieznacząca dygresja.

Zgłaszanie takich postaci to psucie państwa. Zarazem to też wizerunkowe szkodzenie własnemu obozowi.

Protesty Porozumienia Jarosława Gowina można spacyfikować prezentami dla koalicjanta, ale z ludźmi trudniej. To symboliczne, Piotrowicza odrzucił elektorat pisowski w najbardziej z pisowskich regionów - na Podkarpaciu. Dla Jarosława Kaczyńskiego to raczej atut. Od razu przychodzi do głowy pierwszy motyw tego doboru. To są ludzie całkowicie skazani na PiS, niemający niezależnego dorobku (Pawłowicz może kiedyś). Oni nie mają dokąd pójść, więc nawet w drobiazgach się nie zbuntują. A według wizji państwa wyznawanej przez Prezesa im mniej samodzielności trybunału, tym lepiej.

Zarazem wieść, że kandydatury trzeba będzie zgłaszać raz jeszcze, bo już w nowym parlamencie, podkreśla ich demonstracyjną naturę. Kaczyński pytał w wieczór wyborczy, dlaczego prawicy nie poparło więcej Polaków. Można zaryzykować twierdzenie, że między innymi z powodu notorycznego upodobania do takich postaci. Wynoszonych ponad miarę, promowanych. Im więcej defektów psychicznych, charakterologicznych, nawet fizycznych, tym lepiej. Oczywiście do kolejnych wyborów parlamentarnych prawie cztery lata. Ale nic nie wskazuje na to, aby ta metoda miała się zmienić.

Tyle że mamy tu kolejny motyw upiększenia samego początku nowej kadencji takimi postaciami. To lekcja dla samego obozu, dla polityków, działaczy i wykreowanych kadr. Liczy się wierność okraszona pewną dozą gorliwości.

Ale to także symbol czegoś, co zawsze podejrzewaliśmy. „Wielkie wycie. Znakomicie” - napisała na Twitterze posłanka Joanna Lichocka, niegdyś dziennikarka. Prowokowanie opozycji, mediów, nawet co bardziej umiarkowanych ludzi z obrzeży własnego obozu, zaspokaja potrzeby psychiczne, i takich harcowników jak Lichocka, i chyba samego Kaczyńskiego. Ich to po prostu cieszy, nakręca. Odreagowują lata upokorzeń.

Nie wyklucza to jeszcze jednego motywu. Podczas pierwszej kadencji rządów PO Igorowi Ostachowiczowi, doradcy Donalda Tuska, przypisywano porównanie taktyki postępowania z prawicową opozycją, do walenia w pręty klatek z małpami. Odpowiedzią był bezsilny wrzask. Dziś obie strony walą wzajemnie w swoje kraty. Ale częściej stroną prowokującą jest obóz rządowy. Prowokowaną -mainstreamowa niegdyś opozycja. Możliwe, że jej wrzask nie tylko cieszy, ale jest receptą na dodatkowe zdominowanie życia publicznego. Choć można się zastanawiać, czy ułomności tych konkretnych kandydatur nie niwelują domniemanych zysków.

Jest jeszcze jedna teoria odnosząca się do powodów takiego ruchu. Od razu padły pytania o reakcję prezydenta Andrzeja Dudy. I o wpływ tej szopki na jego kampanię wyborczą. Pojawiły się wieści, że Duda jest niezadowolony. Odpowiedzią na nie były zmieszane tłumaczenia ważnych posłów PiS przed kamerami choćby Polsatu, że jeśli prezydent ma takie zdanie, zostanie ono wzięte pod uwagę.

Prezydent nie ma możliwości formalnego blokowania wyboru sędziów trybunału. Musi ich zaprzysiąc (raz tego nie zrobił w roku 2015, ale powoływał się wadliwy sposób ich wyboru). Mógłby wszakże zaapelować o wycofanie Pawłowicz i Piotrowicza (lub przynajmniej samego Piotrowicza). Gdyby jego apel odniósł skutek, byłby to element swoistego scenariusza. Prezydent dostałby legitymację człowieka umiarkowanego i niezależnego od swoich, ponadpartyjnego.

Trudno jednak mieć wrażenie, że to świadoma ustawka. Swoje pomysły na nowych sędziów Kaczyński konsultował z najbardziej „twardogłowymi” politykami PiS typu Ryszard Terlecki. W tym gronie tak finezyjny plan raczej się nie urodził. Może jednak być tak, że podsuną go dalsze okoliczności. No bo jeśli prezydent będzie się upierał…

Gdyby tak było, może i nabrałyby te ruchy jakiegoś sensu. Ale dowodów na to nie ma na razie żadnych. Widzimy prezydenta, który - prawda - pracowicie jeździ po kraju, ale stara się raczej od swojej politycznej bazy odróżniać jak najmniej. Dowodem jest choćby wskazanie Antoniego Macierewicza jako nowego marszałka seniora.

Naturalnie można tej decyzji bronić. Skoro marszałkiem seniorem Senatu zostaje przedstawicielka PO, jest to nawet sprawiedliwe. Niemniej skutkiem ubocznym jest podkreślanie linków łączących Andrzeja Dudę z własnym obozem. Czy to jest recepta na sukces? Co najmniej ryzyko, jazda po bandzie. Choć oczywiście nie da się tu wskazać podręcznikowych prawidłowości.

Duda dostał w tym samym czasie prezent, jakim jest rezygnacja Donalda Tuska z ubiegania się o prezydenturę. Nie o to chodzi, że był on najgroźniejszym kandydatem, choć jego zręczność mogła niwelować jego słabości biograficzne i obciążenia. Ale to podkreśla wrażenie słabości opozycji. Teraz zaczyna się wymiana zdań między Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem z PSL a kierownictwem PO, które stawia na Małgorzatę Kidawę-Błońską. Jeśli Tusk zacznie sekretną akcję na rzecz Kosiniaka (mówi się o tym), dojdzie do jeszcze większej dezintegracji. Naturalnie mamy wciąż sporo czasu. Możliwe, że wiosną przyszłego roku nie będziemy o tym w ogóle pamiętać. Na razie Duda dominuje na politycznym rynku samym tym, że jest.

I zgodnie z moimi przewidywaniami, o ile odrzucić trochę fantastyczną hipotezę o ustawce w sprawie przyszłych sędziów TK, jego obóz co najmniej mu nie pomaga. Ale to oczywiście także pytanie o samego prezydenta. O to, jak się zachowa, jakie formalne i nieformalne możliwości swojego urzędu wykorzysta. Ma ich do dyspozycji wiele - łącznie z telewizyjnym wystąpieniem. A PiS jest już dziś na niego skazany. Obawa, że prawica nie będzie się przykładała do jego kampanii, jest śmiechu warta. Jeśli Andrzej Duda nie pozostanie w pałacu, PiS czeka paraliż własnych rządów, a być może wybory do parlamentu w ciągu roku. Prezydent z opozycyjnym Senatem mają nawet formalne możliwości przeprowadzenia takiego scenariusza.

Gra toczy się więc o wszystko. Pytanie, czy główni zawodnicy to pojmują.

POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Piotr Zaremba: Zgłaszanie takich kandydatur jak Pawłowicz i Piotrowicz to psucie państwa - Portal i.pl

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24