Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotruś dzielnie walczy z chorobą. Pomóż mu wygrać walkę o zdrowie

Wojciech Tatara
fot.Krzysztof Łokaj
Piotruś po urodzeniu ważył zaledwie 900 gramów. Według pierwszych diagnoz lekarzy miał być do końca życia rośliną. Dzięki rehabilitacji robi duże postępy w walce z chorobą, ale potrzebuje dalszej pomocy.

O Piotrusiu pierwszy raz pisaliśmy dwa lata temu. Wówczas chłopiec miał problemy z mówieniem i poruszaniem się. Dzięki pomocy Czytelników Nowin, którzy zasilili konto chorego, pieniędzy wystarczyło na kosztowną rehabilitację. Te zabiegi przyniosły efekty. Dziś Piotruś porusza się na wózku, porozumiewa się z otoczeniem i mamą. Nadal jednak wymaga systematycznej rehabilitacji.

Piotruś nie będzie rośliną

Mimo że ma dopiero 5 lat, w swoim życiu sporo już wycierpiał. Piotruś urodził się w 32. tygodniu ciąży i ważył zaledwie 900 gramów. Po urodzeniu nie mówił, nie poruszał nóżkami ani rękami. Rokowania były bardzo złe. Lekarze zdiagnozowali u niego krwawienie z nerek i płuc oraz niedrożność jelit i przepuklinę. Dziecko w pierwszych tygodniach życia przeszło 7 operacji, a kolejną ósmą, kiedy miał 2,5 roku.

- Kiedy po 4 miesiącach od urodzenia zabieraliśmy syna do domu, to usłyszałem od lekarki, że tylko cud może sprawić, aby dziecko do końca życia nie było rośliną - opowiada pani Danuta Cierpisz, mama Piotrusia.

- Rzeczywiście, taki cud dzieje się na naszych oczach, bo rehabilitacja daje bardzo duże efekty - dodaje kobieta.

Rodzice wożą chłopca na hipoterapię oraz zajęcia z logopedą. Ponadto część zajęć jest prowadzona w domu z prywatnym rehabilitantem. Dziecko uczestnicy też w turnusach rehabilitacyjnych.

- Aby rehabilitacja był skuteczna, to musi być ciągła. Piotruś ćwiczy praktycznie od 7.30 do 17. przez 5 dni w tygodniu poprzez różne zajęcia. Chodzi też do przedszkola. Ten kontakt z rówieśnikami bardzo dużo mu daje. Syn już nie leży, tylko sam siedzi, może poruszać się na wózku. Kłopot ma z poruszaniem prawą ręką, gdyby i ją udało się wyćwiczyć, to syn już by stanął, podtrzymując się mebli - mówi mama Piotrusia.

Nadal potrzebna pomoc. Brakuje pieniędzy

Kobieta martwi się, że przynoszącą tak wspaniałe efekty rehabilitację trzeba będzie nagle przerwać. Powód? Rodzicom Piotrusia kończą się oszczędności. Wychowują jeszcze dwójkę dorosłych dzieci, które się uczą.

- Cała rodzina utrzymuje się jedynie z męża pensji. Mam zasiłek pielęgnacyjny, który w całości idzie na pieluchy i lekarstwa dla syna. Dodatkowo potrzebny jest też sprzęt do rehabilitacji. Musieliśmy kupić wózek, aby dziecko mogło poruszać się na siedząco. Mimo że pomógł nam PFRON, to i tak na wkład własny wydaliśmy 4 tys. zł. Co roku musimy kupować ortezy - to kolejny tysiąc. Niestety, sprzęt do rehabilitacji jest drogi. Pieniędzy brakuje nam na rehabilitanta, który by mógł z synem pracować w domu. Koszt wynajęcia specjalisty to 100 zł za godzinę, wiec łatwo sobie policzyć, jaki to wydatek. Po ostatnim artykule wielu Czytelników Nowin nas wsparło i to też dzięki ich pomocy nasz synek mógł stawiać czoło chorobie - opowiada mama Piotrusia.

Wierzymy, że nasi Czytelnicy kolejny raz wykażą się ogromnym sercem i wesprą chore dziecko w walce o zdrowie.

Jak można pomóc

Piotruś jest podopiecznym Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słoneczko”, na której konto można wpłacać pieniądze potrzebne na jego leczenie i rehabilitację. SBL Zakrzewo 89 8944 0003 0000 2088 2000 0010 z do piskiem: Piotr Cierpisz -Pustelny na ochronę zdrowia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24