Trzyletnie bliźniaki, Piotruś i Pawełek, zginęły na miejscu. Ich rówieśniczka Kinga walczy o życie w szpitalu. W czwórkę dzieci i dwie kobiety wjechał samochód osobowy. Za kierownicą siedział 42-letni policjant.
Dramat rozegrał się w Bliznem, na trasie Rzeszów - Sanok, we wtorek, po godz. 16. Matki z dziećmi szły chodnikiem. Agnieszka z trzyletnimi bliźniakami, Barbara - z dwuletnim Dominikiem i o rok starsza Kingą.
Sunął całą szerokością chodnika
- Usłyszałem pisk opon. Odwróciłem się, zobaczyłem jak samochód obraca się w poprzek jezdni, a potem wpada na chodnik - opowiada Tomasz Częczek, świadek wypadku.
Auto sunęło kilka metrów, całą szerokością chodnika. Przerażone kobiety nie wiedziały gdzie uciekać.
- To były sekundy, wierzyłem, że kierowca wyhamuje. Nie dał rady. Wpadł prosto w nie i dzieci. - mówi Częczek.
- Sąsiad wpadł na podwórko z krzykiem. Wypadek, dzieci zabite! Pomyślałem, o Boże, moje wnuki! Wybiegł na drogę, z daleka widział leżące na jezdni, ciała we krwi.
- Basia klęczała nad Kingą. Ktoś starał się reanimować dzieci - relacjonuje Józef Koszela.
Ludzie krzyczeli do kierowcy: Patrz, co zrobiłeś, gdzie ci się tak spieszyło?!
- On podszedł tylko na chwilę - opowiada jedna z kobiet. - Powiedział "ja jechałem wolno" i zaraz odszedł do swojego samochodu. Stał tak i patrzył z daleka, dopóki nie przyjechała karetka i policja.
Kinga nadal nieprzytomna
Tylko Barbara zdążyła uskoczyć z wózkiem na ulicę. Pawełek i Piotruś zginęli na miejscu. Nieprzytomna Kinga została helikopterem odtransportowana do Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie.
- Stan dziewczynki jest ciężki. Ma bardzo poważne uszkodzenia głowy. Trudno w tej chwili coś wyrokować - powiedział nam wczoraj po południu Wojciech Chmiest, ordynator oddziału intensywnej terapii. Dziecko jest nieprzytomne.
Obrażenia odniosła także matka bliźniaków. Jest w szpitalu w Brzozowie.
Policjant był trzeźwy
Kierowca, 42-letni funkcjonariusz oddziałów prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie został zbadany alkomatem. Był trzeźwy. W policji służy od 17 lat. Jechał prywatnym autem do pracy: na lato został oddelegowany do jednej z jednostek w Bieszczadach. Razem z nim podróżował znajomy (także policjant) i jego syn.
Na tym odcinku drogi obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km na godz. Kierowca tłumaczył, że na drogę nagle wyskoczył pies, chciał go ominąć i stracił panowanie nad kierownicą.
- Był na lewym pasie, wyglądało na to, że wyprzedzał inne auta. Wpadł na chodnik i jechał dalej. Nie wiem, dlaczego nie hamował, nie skręcił, uderzył prosto w ludzi - mówi Wojciech Turoń, który wszystko widział ze swojego podwórka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Koroniewska po śmierci matki została zupełnie sama. Smutne, co mówi o relacji z ojcem
- Paulla prała brudy z ojcem swojego dziecka. Teraz on ma raka. Padły słowa o żerowaniu
- Andrzej Piaseczny przeszedł operację? Wygląda na to, że chciał ukryć opatrunki...
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?