PGE Stal Mielec przeciwko Jagiellonii Białystok zagrała bardzo dobrze. O ile pierwsza połowa była jeszcze wyrównana, może nawet z delikatną przewagą gości, to w drugiej mielczanie stworzyli sobie już dużo więcej sytuacji od rywali i tak naprawdę mogą sobie pluć w brodę, że dużo wcześniej nie rozstrzygnęli wyniku. Ostatecznie odnieśli bardzo zasłużone zwycięstwo po bramkach Marcina Flisa w pierwszej połowie oraz Grzegorza Tomasiewicza i Łukasza Zjawińskiego w drugiej połowie.
Mimo wszystko trener Leszek Ojrzyński na pomeczowej konferencji prasowej nie wyglądał na osobę, która przesadnie świętuje swoje pierwsze zwycięstwo w roli trenera Stali. Podkreślił, że mimo zwycięstwa, to jego podopieczni grali momentami zbyt nerwowo.
- Nasza drużyna nie była optymalnie przygotowana do tej rywalizacji, mieliśmy założenie zagrać wyżej, ale moc biegowa nie wyglądała tak, jak w Lubinie. Za wolno biegaliśmy i drużyna gości nas "rozklepała" kilka razy, mówiąc żargonem piłkarskim – mówił Ojrzyński.
Zwracał również uwagę na niewykorzystane okazje, szczególnie po stałych fragmentach gry. - Możemy żałować, że zdobyliśmy tylko jedną bramkę w pierwszej połowie, mimo że mieliśmy aż 10 rzutów rożnych, a Jagiellonia tylko jeden, po którym zdobyła bramkę. Uczulaliśmy zawodników, że na taki wariant goście mogą się zdecydować, ale teoria to jedno, a praktyka drugie. Popełniliśmy błąd, bo prowadziliśmy 1:0 i mogliśmy uniknąć straty tej bramki.
Na szczęście w drugiej połowie wszystko już działało tak, jak zażyczył sobie trener Stali.
- W przerwie skorygowaliśmy pewne rzeczy, choć żadnych zmian personalnych nie zrobiliśmy. Zmieniliśmy styl bronienia, graliśmy bliżej siebie na własnej połowie. Po 10 minutach dokonaliśmy zmian, które miały być kluczowe. Wzmocniliśmy skrzydła i to przyniosło efekt, bo mogliśmy nawet dołożyć coś wcześniej – podsumował Leszek Ojrzyński.
Swojego powrotu na Podkarpacie do udanych nie może zaliczyć za to Bogdan Zając. Pochodzący z Jarosławia szkoleniowiec Jagiellonii miał jednak ogromne problemy przy konstruowaniu obrony. Z powodu urazów i zakażeń koronawirusem duet środkowych obrońców stworzyli Bodvar Bodvarsson i Ariel Borysiuk, czyli nominalnie lewy defensor i defensywny pomocnik. Co więcej, obaj nawet na sowich pozycjach zwykle nie byli pierwszym wyborem trenera Zająca.
- Tak, była to absolutna konieczność. Mało kto o tym wie, ale w klubie mamy bardzo dużo przypadków COVID-19. Przekładamy mecze rezerw i juniorów, jest tego naprawdę sporo. Staramy się wyjść z tego obronną ręką, ale niestety, nie mamy wpływu na wirusa – wyjaśnił wychowanek JKS-u Jarosław.
W następnej kolejce PGE Stal Mielec zagra na wyjeździe z Pogonią Szczecin, a Jagiellonia Białystok podejmie u siebie Warte Poznań.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Ewa Gawryluk przysłoniła walory zaledwie siateczką. Dalibyście jej 56 lat? [ZDJĘCIA]
- Opozda podjęła decyzję w sprawie Vincenta. Królikowski nie ma tu nic do gadania
- Ostrzegamy: Daniel Martyniuk znowu "śpiewa". Ekspertka wysyła go na oddział
- Dawno niewidziana Szostak na imprezie. Bardzo się zmieniła [ZDJĘCIA]