Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PKO BP Ekstraklasa. Pierwszy punkt trenera Leszka Ojrzyńskiego. PGE Stal Mielec remisuje z Zagłębiem Lubin

Kuba Zegarliński
Kuba Zegarliński
Piłkarze PGE Stali Mielec zremisowali na wyjeździe z Zagłębiem Lubin
Piłkarze PGE Stali Mielec zremisowali na wyjeździe z Zagłębiem Lubin fot. Piotr Krzyżanowski
W meczu otwierającym sobotnie mecze PKO BP Ekstraklasy PGE Stal Mielec zremisowała na wyjeździe z Zagłębiem Lubin. Mielczanom należą się brawa za hart ducha, bo po 34.minutach przegrywali już 0:2. Remis dały im jednak piękne bramki Domańskiego i Forsella.

Mecz był przede wszystkim reklamowany, jako powrót do ekstraklasy trenera Leszka Ojrzyńskiego. - Brakowało mi adrenaliny, myślenia o piłce. Sam jestem ciekaw jak to wyjdzie - mówił przed meczem sam zainteresowany.

Jak ostatecznie wyszło? Początek meczu pokazywał, że jego drużyna wyszła na to spotkanie nastawiona pozytywnie. Mielczanie podchodzili wysoko, grali pressingiem i szukali szybkiego odbioru piłki. Stwarzali sobie też okazje po stałych fragmentach gry - po nich bramkarz Zagłębia, Dominik Hładun dwukrotnie musiał interweniować. W 12.minucie dobry rajd lewą stroną przeprowadził Andreja Prokić, który w ostatniej chwili zatrzymany został przez Porębę.

Po kwadransie mogliśmy powiedzieć, że więcej z gry mieli podopieczni trenera Leszka Ojrzyńskiego. Chwilę później mogli mieć również rzut karny. Po wrzucie piłki z autu nieprzepisowo łapany był Mateusz Mak, który po chwili sugestywnie padł na murawę. Sytuację analizowali sędziowie VAR, ale ostatecznie nie podjęto decyzji o "jedenastce".

Dla Stali wielka szkoda, bo nie dość, że została pozbawiona znakomitej okazji do strzelenia gola, to dosłownie minutę później tego gola straciła. Kacper Chodyna dostał znakomite prostopadłe podanie i od 20.metra właściwie biegł sam na sam z Rafałem Strączkiem. Następnie mocnym strzałem w krótki róg pokonał młodego bramkarza PGE Stali. W tej sytuacji błąd popełnił Kamil Kościelny, który złamał linię spalonego.

Od tego momentu Zagłębie przejęło inicjatywę i zaczęło sobie stwarzać doskonałe szanse. Już w 19.minucie Balić dobrze uderzał głową, a tor lotu piłki zmienił Mateusz Matras. na szczęście dla niego i całej drużyny z Mielca świetnie obronił Strączek.

W 33.minucie meczu mieliśmy kolejny korner dla gospodarzy, a co za tym idzie - dobrą okazję. Po miękkiej wrzutce w pole karne, Mraz uderzył z okolic piątego metra głową, ale minimalnie się pomylił. Niestety dla Stali, kilkadziesiąt sekund później tego szczęścia już zabrakło.

Guldan znakomicie wrzucił z prawej strony piłka minęła wszystkich zawodników Stali, a zza ich pleców wyłonił się Sasa Balić, który głową uderzył w dalszy róg bramki. Rafał Strączek był bez szans. Przy tej akcji błąd popełnił z kolei Maciej Domański, który na szesnastym metrze miał piłkę na nodze, mógł ją wybić, ale zamiast tego starał się przyjmować i ją stracił.

Jednak już cztery minuty później Domański odkupił swoje winy. Obrońca Zagłębia tak niefortunnie wybił piłkę, że ta spadła na 15.metr idealnie na nogę pomocnika Stali, który nie przyjmował tylko huknął z powietrza. Piłka wpadła pięknie, pod samą poprzeczkę. Bramkarz gospodarzy był bez szans.

Jeszcze piękniejszego gola tuż po przerwie zdobył wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Petteri Forsell. Piłka po uderzeniu Fina dostała niezwykłej paraboli i spadła pod samą poprzeczkę. Taki gol z 30.metrów to raczej pewny kandydat do najpiękniejszego uderzenia całej kolejki.

W kolejnych minutach obserwowaliśmy wyrównany mecz. Częściej przy piłce byli zawodnicy Zagłębia, ale rzadko kiedy znajdowali sposób na dobrze przesuwających się zawodników PGE Stali Mielec. Nawet, gdy to już im się udawało, to na posterunku zawsze był Rafał Strączek.

Z kolei mielczanie może byli mniej widoczni w ofensywie, rzadko ruszyli z kontrami. Jednak gdy już mieli swoją okazję, to o mały włos nie zdobyli oni gola. Tak było w 77.minucie, gdy po wrzucie z autu i zgraniu piłki klatką piersiową przez Wróbla do strzału doszedł Paweł Tomczyk. Jego uderzenie po ziemi z najwyższym trudem obronił Hładun. Chwilę później z dystansu próbował Forsell - znów jednak na posterunku był bramkarz Zagłębia.

W ostatnich minutach regulaminowego czasu gry inicjatywę przejęli już gospodarze, którzy za wszelką cenę dążyli do zdobycia zwycięskiego gola. Były stałe fragmenty, gry, były też próby wrzutek w pole karne i uderzeń z dalszej odległości.

W doliczonym czasie jednak to mielczanie doszli chyba do wniosku, że najlepszą obroną jest atak i w 90.minucie niezłą wrzutką w pole karne popisał się Flis. Gdyby Tomczyk doszedł do piłki, to miałby przed sobą tylko Hładuna.

Ostatecznie żadnej drużynie udało się już strzelić bramki i mecz zakończył remisem. Taki wynik na pewno lepiej zostanie przyjęty w Mielcu. Trener Leszek Ojrzyński debiutuje remisem i daje nadzieję, że pod jego wodzą PGE Stal Mielec będzie w stanie grać tak, by utrzymać się w PKO BP Ekstraklasie.

Zagłębie Lubin – PGE Stal Mielec 2:2 (2:1)

Bramki: 1:0 Chodyna 17, 2:0 Balić 34, 2:1 Domański 38, 2:2 Forsell 50.

Zagłębie: Hładun – Chodyna, Šimić, Guldan, Balić – Żubrowski (66 Baszkirow), Poręba, Starzyński, Szysz – Ratajczyk (65 Bednarczyk), Mráz (81 Sirk). Trener Martin Sevela.

Stal: Strączek – Flis, Żyro, Čorbadžijski (81 Sus), Kościelny – Matras, Tomasiewicz, Domański, Prokić (46 Forsell) – Mateusz Mak (67 Wróbel), Zjawiński (46 Tomczyk). Trener Leszek Ojrzyński.

Sędziował Stefański (Bydgoszcz).
Żółte kartki: Simić – Mak, Żyro, Wróbel.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24