Platforma Obywatelska oszczędza i chce odebrać partiom kasę

Zbigniew Rynasiewicz, poseł PO z Podkarpacia, mówi, że zmiana ustawy to konieczność, bo w dobie kryzysu trzeba oszczędzać.

- W ub. r. proponowaliśmy całkowitą likwidację subwencji, ale projekt nie zyskał akceptacji żadnego ugrupowania w Sejmie - przypomina Rynasiewicz. - Dlatego teraz proponujemy ograniczenie finansowania przynajmniej na trzy lata.

Zmuszanie do kombinowania

Tomasz Kamiński, poseł SLD, tylko częściowo zgadza się PO: - Takie posuniecie byłoby jak najbardziej na miejscu, ale w stosunku do partii, które dostają najwięcej.

Z koncepcją zmian nie zgadzają się ludowcy. Przygotowali własny projekt, który zakłada, że partie od 2010 r. otrzymywałyby o ponad 20 proc. mniej pieniędzy niż obecnie.

- Zabieranie subwencji to pijarowskie zagranie - ocenia Leszek Deptuła, poseł PSL. - Nie można pozbawić partii finansowania, bo to jest zmuszanie do brania pieniędzy pod stołem i do kombinowania, skąd wziąć pieniądze. Można rozmawiać o obniżce i chcemy o tym rozmawiać.

Subwencję dostają te partie, które w ostatnich wyborach do Sejmu uzyskały przynajmniej 3 proc. głosów. Ustawa o partiach politycznych mówi, że ich majątek może pochodzić także ze składek członkowskich, darowizn, spadków, zapisów czy dochodów z majątku. Partie mogą brać kredyty. Zabronione są zbiórki publiczne i prowadzenie działalności gospodarczej. Partia nie może przyjmować datków od cudzoziemców oraz firm.

PO ma na Podkarpaciu 2 tys. członków. Z subwencji dostaje ok. 200 tys. rocznie. Składka członkowska wynosi 5 zł miesięcznie. Renciści, studenci i uczniowie płacą 2,5 zł.

Podkarpacki PiS również ma 2 tys. członków, a miesięczna składka na partię to 10 zł. W zarządzie nie udzielono nam wczoraj informacji, jaką dysponują subwencją. Członkowie PSL, w regionie jest 7 tys., nie płacą składek. Od złotówki wzwyż, w zależności od zasobności portfela, płacą podkarpaccy członkowie SLD. Subwencją zarządza centrala partii, która przydziela pieniądze poszczególnym jednostkom.