Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Płyty - Hity: Queen "A Night At The Opera"

Grażyna Woźniak
Queen "A Night At The Opera”
Queen "A Night At The Opera” Archiwum
Tę właśnie płytę krytycy uznali za najlepszą, w całej dyskografii Queen. O ile już poprzednie krążki stały się przepustką do rockowej elity, "A Night At Opera" sprawił, że "Królowa" doczekała się koronacji.

Pracę nad jej nagraniem trwały od sierpnia do listopada 1975 roku. Muzycy z perfekcyjną, wręcz dbałością dopracowywali, każdy dźwiękowy szczegół. Miało to być jedyne w swoim rodzaju rockowe dzieło sztuki nagraniowej.

Dla uzyskania lepszych efektów pracowano równocześnie w sześciu studiach. Perkusję nagrano w Rockfield Studios w Newport w Walii, partie gitarowe utrwalane były w Sarm, wokal zaś w Rounhouse Studios. Potem składano to wszystko do kupy. Termin ukończenia sesji przesuwał się jednak z powodu choroby gitarzysty Briana Maya. Mercury miał coraz więcej wątpliwości, czy uda im się zrealizować rozpoczęte dzieło. Pojawiły się też problemy innego rodzaju.

W lipcu zespół rozstał się z menagerem Jackiem Nelsonem. A, że "królewska czwórka" nie darzyła swego Anioła Stróża specjalną sympatią , zadedykowano mu utwór jedyny w swoim rodzaju pt. "Death On Two Legs" (Śmierć na dwóch nogach").

Kiedy Freddy nagrywał główną partię wokalną do tego utworu był tak wściekły i doprowadził się do takiego stanu emocjonalnego, że podkład muzyczny w jego słuchawkach stawał się coraz głośniejszy. Zdjął je z głowy i nagle okazało się, że z uszu płynie mu krew.

- Był naprawdę bardzo wściekły. Nikt by nie uwierzył, jak wiele nienawiści i jadu czaiło się zarówno w sposobie, w jakim śpiewał ten kawałek, nie mówiąc już o samych słowach - wspomina jeden z pracujących wówczas w studio techników.

Pierwszym z gotowych produktów, nieukończonej jeszcze płyty był utwór "Bohemian Rhapsody", wydany na singlu w październiku 1975 roku. Sześciominutowa mini-opera w błyskawicznym, wręcz tempie zawojowała szczyty brytyjskich, a niedługo później amerykańskich list przebojów.

- "Bohemian Rhapsody" była świadkiem tego, jak Freddie i jego "Królowa" zostają wyniesieni w górę, by sięgnąć domostwa zamieszkałego przez znakomitości - orzekli krytycy. - Utwór ten to prawdziwa wizytówka grupy i jego twórcy Freddiego Mercurego, który z mistrzowską wręcz wirtuozerią porusza się po najgłębszych nawet zakamarkach ludzkiej duszy, w sobie znany tylko sposób pozostawiając w niej swój ślad.

Wraz z utworem ukazał się ilustrujący go film, uznany nieco później za pierwszy wideoklip.(Niedługo potem "Queen" stworzył całą serię teledysków).

Sukces "Bohemian Rhapsody" zaostrzył apetyt na zapowiadaną płytę. A, ta ujrzała światło dzienne 21 listopada 1975 roku. Z 12 utrwalonych na niej utworów, oprócz już wspomnianego, faworytami publiczności były też "Love Of My Life" oraz ballada "39" śpiewana przez Maya.

Podczas koncertów promujących nowe dzieło, za sprawą Mercury"ego, dźwiękowa dramaturgia prezentowanych kompozycji idealnie współgrała z efektami wizualnymi. A na tym polu Mercury był nie do pokonania. O ile, jednak na scenie szokował i intrygował zaskakującymi kreacjami, w życiu prywatnym wielu postrzegało go, jako raczej nieśmiałego faceta.

- Po każdym nieomal dniu koncertowym nasz promotor organizował specjalne przyjęcie. Dość często zdarzało się że Freddy rzucał okiem na grube ryby, reprezentujące media i decydentów z przemysłu muzycznego, tylko po to, by obrócić się na pięcie i ulotnić się. W ich towarzystwie czułby się z pewnością nieswój - wspominają muzycy z Queen.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24