Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po Składach Węgla nie ma ani śladu. Razem z gigantem z Białych Błot zniknęło 40 000 ton opału [historia firmy]

Maciej Czerniak
W 2014 roku przy ul. Betonowej operowały ładowarki i sortownice węgla. Trwała walka o majątek upadającej spółki
W 2014 roku przy ul. Betonowej operowały ładowarki i sortownice węgla. Trwała walka o majątek upadającej spółki Maciej Czerniak
A aferę węglową zamieszanych jest 14 osób.

Od osiedla jednorodzinnych domów w podbydgoskich Białych Błotach do bram składu węgla przy ulicy Betonowej wiedzie stumetrowa utwardzona droga. 

 

Okoliczni mieszkańcy od miesięcy chodzili jednak ścieżką biegnącą skrajem lasu, która okrąża teren Składówwęgla.pl. Za zagajnikiem, między płotem a nasypem torów kolejowych, rozpościera się widok na kilkuhektarowy teren będący własnością węglowej firmy. - Jeszcze trzy tygodnie temu były tu hałdy - mówi Mieczysław Nowak, mieszkaniec Białych Błot, który od 2013 roku obserwuje to, co szefowie węglowych spółek MM Group i Składywęgla.pl zrobili z terenem położonym na tyłach firmy Prefabet.

- Przyjechał pociąg, zaczęli ładować węgiel. Dwa, może trzy dni i proszę bardzo - rozłożonymi rękoma wskazuje pusty plac, na którym jeszcze niedawno zalegało kilkadziesiąt tysięcy ton opału. Teraz na ogromnym placu jest pusto. W odległości około 50 metrów od ogrodzenia widać jeszcze dwie ładowarki węglowe. Czarna ziemia zmieszana z pyłem pozostałym po węglu jest upstrzona kałużami.

Bank pilnował przelewów

Pod koniec ubiegłego roku do bydgoskiego Sądu Rejonowego wpłynął wniosek o uznanie upadłości spółki Składywę-gla.pl. Sąd pochylił się nad tym wnioskiem miesiąc później. - Postanowienie o ogłoszeniu upadłości zostało wydane 2 lutego - potwierdza sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.

To koniec historii firmy, która w ciągu dwóch lat zawojowała rynek detalicznej sprzedaży węgla w Polsce. Od 2012 roku przedsiębiorstwo rozwijało sieć swoich oddziałów. Jeszcze w czerwcu 2014 roku w całym kraju działało ich ponad 350. Firma zatrudniała setki osób - od kierowców po pracowników punktów przeładunkowych, na menedżerach kończąc. Jak doszło do tego, że ogłoszono upadłość przedsiębiorstwa? Od 2013 roku śledztwo w sprawie dotyczącej nieprawidłowości w Składach - węgla.pl i spółce MM Group, będącej właścicielem dys-trybutora opału, prowadziła Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy.

Śledczy wszczęli postępowanie po otrzymaniu zawiadomienia złożonego przez Głównego Inspektora Informacji FInansowej. W 2013 roku GIIF został poinformowany przez jeden z banków o ryzykownych transakcjach dokonywanych z kont MM Group i spółek zależnych od tej firmy. Jeszcze w maju 2014 roku prok. Jan Bednarek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, potwierdzał, że śledztwo trwa, ale na razie nie można mówić o konkretnych ustaleniach: - Postępowanie jest w toku.

Chodzi o podejrzenie prania pieniędzy, ale zarzutów jeszcze nikomu nie postawiono - wyjaśniał śledczy. Cios w węglowy biznes Przełom nastąpił 6 czerwca. Do biur węglowych spółek weszli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Zatrzymali 12 osób z kierownictwa firm, zabezpieczyli kilkadziesiąt teczek z dokumentacją, między innymi z fakturami potwierdzającymi wzajemny przepływ gotówki, maszyn do sortowania węgla o wartości ponad 3,5 mln zł. Wśród 12 zatrzymanych znaleźli się: Marcin W., założyciel i dyrektor generalny firmy, Arkadiusz Miłosz P., prezes oraz między innymi Tomasz P., radca prawny z Torunia.

Marcin W. usłyszał m.in. zarzuty kierowania grupą przestępczą, a jego pracownicy - oszustw, wyłudzania podatku VAT i wyprania około 85 mln zł. Pięć osób zostało aresztowanych. Do września jednak wszyscy, łącznie z Moniką, żoną Marcina W. wyszli na wolność. Za kratami pozostał szef węglowych spółek. W lipcu jego obrońca skierował do sądu wniosek o uchylenie aresztu w zamian za poręczenie majątkowe. Sąd się na to nie zgodził.

W. czeka w więzieniu

Śledztwo trwa, ale za kratami przebywa już tylko Marcin W. Nie czeka jednak na proces w areszcie śledczym. W grudniu 2014 roku bydgoska prokuratura skierowała kolejny wniosek o przedłużenie jego tymczasowego aresztowania. Sąd jednak odrzucił żądanie śledczych.

- Odbywa karę w więzieniu, w związku z wcześniej wydanym wyrokiem w innej sprawie - tłumaczy prok. Jan Bednarek. Chodzi o wyrok za oszustwa gospodarcze, który zapadł w 2009 roku. Sąd skazał Marcina W. na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Wyrok właśnie został odwieszony.

Rosjanie oczyścili teren

Składywęgla.pl były głównym odbiorcą węgla importowanego do Polski przez MM Group. Opał pochodzący z Kuzbasu w południowej Rosji sprowadzała spółka KTK Polska (filia rosyjskiej firmy Kuzbasskaja Topliwnaja Kompania). "Składy" były głównym odbiorcą węgla od MMGroup. Po aresztowaniach kierownictwa obu firm wyszedł na jaw fakt, że "Składy" są niewypłacalne. Jak to możliwe? "Okazuje się, że Składywę-gla.pl były tworem głównie marketingowym - intensywnie promowały markę, wieszały szyldy, ale nie budowały trwałej wartości: nieruchomości były wynajmowane, podobnie ciężarówki i ładowarki" - podaje "Puls Biznesu" w piątkowym artykule. "Kluczem do dynamicznego rozwoju było 60 mln zł kredytu kupieckiego od MMGroup." Po uderzeniu CBŚ i prokuratury w firmę biznes kręcił się dalej. Firma stwarzała pozory, że śledztwo nie wpłynęło na jej pracę. Ze strony internetowej składów można było dowiedzieć się o nowych promocjach dla indywidualnych odbiorców węgla. Wybrano nawet nowy zarząd spółki. Od 6 czerwca jednak kontakt ze spółką był utrudniony. Od dnia zatrzymania kierownictwa firmy Tomasz Ritter, dotychczasowy rzecznik prasowy Składówwęgla.pl, przebywał na zwolnieniu lekarskim. W tym samym miesiącu okazało się, że 40 tys. ton węgla, który prokuratura początkowo zabezpieczyła w Białych Błotach, trzeba zwrócić wierzycielowi spółki. A była nim właśnie wspomniana rosyjska spółka.

- Ten majątek stanowi własność KTK Polska Sp. z o.o. - tłumaczy "Pomorskiej" Juliusz Paracki, reprezentujący Piotra Matuszaka, prezesa KTK. - Po złożonym zażaleniu węgiel został niezwłocznie zwolniony. Opał na terminalu w Białych Błotach jest własnością KTK do czasu jego sprzedaży, odbioru ze składu i przeniesienia własności na kupującego. To ustalenia "Pomorskiej" jeszcze z czerwca ubiegłego roku. Potwierdzają one to, o czym w ostatni piątek informował "Puls Biznesu".

Dziennik powołuje się na informacje z akt sądowych dotyczących postępowania upadłościowego w sprawie Składówwęgla.pl. "Istnieje duże prawdopodobieństwo dokonywania części operacji tylko papierowo" - "PB" przywołuje słowa z opinii sądowego nadzorcy spółki: "(...) zarząd koryguje bilanse, pojawiają się noty obciążeniowe i faktury, więc nie może "jednoznacznie ocenić sytuacji gospodarczej spółki". Ostatecznie w połowie stycznia KTK wywiozła z Białych Błot zalegający tam od lata węgiel.

Węglowe taśmy

Afera węglowa odbiła się głośnym echem w całej Polsce. A to za sprawą ujawnionych krótko później "taśm" z nagraniami rozmów polityków w warszawskich restauracjach Amber Room i Sowa&Przyjaciele. Głównym bohaterem afery taśmowej stał się biznesmen Marek Falenta, któremu warszawska Prokuratura Okręgowa zarzuca zlecanie podsłuchiwanych rozmów, między innymi Marka Belki, Bartłomieja Sienkiewicza, Radosława Sikorskiego, Sławomira Nowaka i Jacka Rostowskiego.

Co łączy Falentę z bydgoskim śledztwem? Pod koniec 2013 roku ten właściciel domu maklerskiego Hawe, kupił 40 procent udziałów w Składach-węgla.pl. Jeszcze w kwietniu 2014 roku zapowiadał, że zamierza do grudnia wprowadzić "Składy" na warszawską giełdę papierów wartościowych. Firma Falenta Investments po czerwcowych aresztowaniach w Składachwęgla.pl skierowała do bydgoskiej prokuratury wniosek o przyznanie statusu pokrzywdzonego.

 

Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy odrzuciła to roszczenie. Co do zarzucanego Falencie zlecania podsłuchiwania polityków, sam podejrzany twierdzi, że z aferą nie ma nic wspólnego: - Jestem niewinny. Nie mam pojęcia, kto jest odpowiedzialny za nagrywanie tych rozmów. Moja osoba wpisuje się w koncepcję ukutą przez polityków mówiącą o bliżej niesprecyzowanej grupie, która zagraża polskiemu przemysłowi węglowemu i racji stanu.

Pseudonim "Prefekt"  

- Do czasu akcji organów ścigania spółka Składywęgla.pl sprzedawała węgiel po najlepszej na rynku cenie - mówi Falenta. - Zapewne też dlatego ktoś uznał, że trzeba ją z tego rynku wyeliminować. Nie skorzystałem z propozycji nie do odrzucenia polegającej na odkupieniu spółki przez Skarb Państwa, którą wysunął wiceminister skarbu Rafał Baniak, więc zastosowano represje w postaci działań śledczych wobec spółki. Jednocześnie Falenta w rozmowie z "Pomorską" zaznacza, że od 2013 roku kontaktował się z funkcjonariuszami Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego: - Podczas jednego ze spotkań powiedziałem funkcjonariuszom zasłyszaną informację na temat podsłuchów w warszawskich restauracjach.

Czy to prawda? Z opublikowanych ostatnio przez TV Republika meldunków operacyjnych funkcjonariuszy CBA, wynika, że Falenta figurował w rejestrach tej służby jako OĆI (osobowe źródło informacji) o pseudonimie "Prefekt". W meldunku z 12 czerwca jest mowa o tym, że "Prefekt" poinformował oficera CBA o rozmowach Rafała Baniaka z Piotrem Wawrzynowiczem, pełnomocnikiem Jana Kulczyka. Rozmowa dotyczyła rzekomo korupcyjnych uzgodnień przy okazji planów sprzedaży 51 proc. udziałów w spółce Ciech. Ten fakt komentuje Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej": "To 12 czerwca. Dwa dni przed wybuchem afery podsłuchowej i prawie dziesięć dni po akcji policji i prokuratury (...) Można więc odczytywać doniesienie o rzekomej korupcji Baniaka jako zemstę na wiceministrze." Sprawę ujawnienia meldunków operacyjnych CBA skierowało do ABW.

Jest jeszcze jeden wątek, który łączy sprawę śledztwa w Składachwęgla.pl z aferą podsłuchową. Zeznania Marcina W. w sprawie kontaktów z Markiem Falentą zostały ujęte jako część materiałów dowodowych w postępowaniu warszawskiej prokuratury dotyczącym nagrywanych rozmów polityków.

"Zrobili nam kopalnię"

Budowa składowiska węgla w Białych Błotach od początku wywoływała sprzeciw mieszkańców. O skargach lokatorów domów w bezpośrednim sąsiedztwie składów "Pomorska" pisała wielokrotnie. Pierwszy marsz mieszkańców protestujących przeciw działaniu sortowni węgla w Białych Błotach odbył się we wrześniu 2013 roku. Latem ubiegłego roku mieszkańcy spotkali się w urzędzie gminy z Katarzyną Kirstein-Piotrowską, ówczesnym wójtem gminy. Z kolei 29 października kilkudziesięciu mieszkańców przemaszerowało ulicami Białych Błot przed bramę Składówwęgla.pl.

Towarzyszyli im związkowcy z górniczej Solidarności. - Przecież to kpina! Prokuratura i CBŚ dobrali się do szefostwa, postawili zarzuty wyłudzeń, przestępstw gospodarczych, zamknęli w areszcie, ale co z tego?! - mówił jeden z mieszkańców: - I co? Teraz pani wójt już może powiedzieć, że nie da się nic więcej zrobić? Guzik prawda. Dla nas nic się nie zmieniło. Pył, jak się osadzał, tak się osadza na naszych domach. Zrobili nam pod nosem kopalnię! Składowisko węgla przy ulicy Betonowej powstało bez wydanych przez gminę pozwoleń.

Była wójt Katarzyna Kirstein-Piotrowska twierdziła, że gmina miała w tej sprawie związane ręce: - Czekamy na decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Firma działa nielegalnie. A nasze apele do starosty, wojewody, do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska nic nie dały. Mieszkańców oburzało również to, że Składywęgla.pl organizując punkt przeładunkowy, zasypały między innymi śródleśny staw. W tej sprawie również WIOŚ nie wydał żadnej decyzji. Cisza Na pretensje przedstawiane przez mieszkańców Białych Błot nigdy nie otrzymaliśmy odpowiedzi ze Składówwęgla. Karol Kulwicki, kierownik działu kreacji i wdrożeń w firmie, tłumaczył: - Nie mogę się w tej sprawie wypowiadać. Muszę czekać na stanowisko zarządu.

Obecny wójt Maciej Kulpa na ten temat też ma niewiele do powiedzenia: - Dla nas, dla gminy problem zniknął. Nie ma już pyłu węglowego. Wiem tylko, że na poziomie administracyjnym wciąż trwa jakieś postępowanie w sprawie zasypania stawu.

Składywęgla.pl rozpoczęły działalność w 2012 roku. W 2014 miały już 350 oddziałów w całej Polsce. Siedziba Składówwęgla.pl mieściła się w Białych Błotach pod Bydgoszczą. Firma ulokowała się na terenie odkupionym od firmy Prefabet. Sortownia węgla kamiennego sprowadzanego z Rosji i Kazachstanu działała do stycznia 2015 roku. Trzy tygodnie temu 40 tys. ton opału wyjechało w wagonach kolejowych, jako pokrycie wierzytelności udzielonych przez rosyjską spółkę KTK. Na początku lutego Sąd Rejonowy w Bydgoszczy wydał postanowienie o ogłoszeniu upadłości Składówwęgla.pl Wcześniej, jak podaje "Puls Biznesu" zarząd Składówwęgla.pl próbował ratować spółkę i jej majątek: "25 września przekonywał sąd, że ma plan, który doprowadzi do spadku zobowiązań o 10 mln złotych." Sam kredyt kupiecki udzielony "Składom" przez firmę MM Group opiewał na 60 mln zł. Szef czeka na proces za kratami Marcin W., założyciel Składówwęgla.pl od czerwca wnioskował do bydgoskiego sądu o uchylenie mu tymczasowego aresztowania w związku ze śledztwem dotyczącym prania pieniędzy w węglowych spółkach. Areszt uchylono, ale W. i tak jest za kratami - odwieszono mu wyrok z 2009 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24