Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pociąg "siedział" na pociągu. Świadkowie o katastrofie kolejowej w Strażowie

Michał Okrzeszowski
Elektrowóz został wyrzucony na tył pociągu towarowego. Jego podwozie oderwało się. Wagon służbowy został, zupełnie zmiażdżony, a pierwszy wagon pasażerski jakby ścięty na wysokości siedzeń. Kilka wagonów towarowych było spiętrzonych jeden na drugim.
Elektrowóz został wyrzucony na tył pociągu towarowego. Jego podwozie oderwało się. Wagon służbowy został, zupełnie zmiażdżony, a pierwszy wagon pasażerski jakby ścięty na wysokości siedzeń. Kilka wagonów towarowych było spiętrzonych jeden na drugim. archiwum
We wrześniu 1979r. w katastrofie kolejowej w Strażowie zginęło 10 osób, a kilka zostało rannych. Świadkowie widzieli sceny, których nie zapomną.

Materiał powstał w 2014r. - 35 lat po opisywanych wydarzeniach.

Był 7 września 1979 r., minęła północ. Agata Dzierżak z Łańcuta wracała z pracy w ambulatorium chirurgicznym w Rzeszowie. Wskoczyła do pociągu pospiesznego jadącego z Lipska (NRD) do Przemyśla.

Jechała w trzecim wagonie, tyłem do kierunku jazdy. Nagle rozległ się wielki huk, trzask, poczuła szarpnięcie. Pasażerowie z naprzeciwka polecieli wprost na nią. W wagonie zapanowała ciemność.

- Żona nie pamięta, jak ją stamtąd wyciągnęli - opowiada Wiesław Dzierżak, mąż pani Agaty (ona sama przebywa za granicą). - Nic nie było widać, wokół szczere pola. Dopiero później usłyszała wrzaski, krzyki, sygnały karetek.

Straciła przytomność. Świadomość odzyskała w szpitalu. Miała wstrząs mózgu, złamaną rękę i złamany nos.

- W chwili zbliżania się do stacji Strażów pociąg jechał z szybkością ponad 90 km/h - opowiadał wtedy Nowinom Janusz Należny, maszynista prowadzący pociąg. - Światła na semaforze wskazywały wolną drogę po torze głównym nr 1. Jednak w momencie mijania zwrotnicy zorientowałem się, że pociąg, który prowadzę, jest kierowany na tor boczny nr 3, i w odległości około 150 m dostrzegłem tylne światła pociągu towarowego. Naciśnięciem odpowiedniego guzika odłączyłem pantograf elektrowozu i uruchomiłem awaryjne hamulce. Odskoczyłem z kabiny do bocznego korytarza lokomotywy. Usłyszałem uderzenie i potworny łoskot. Rzuciło mnie do tylnej części korytarza. I zapewne dzięki temu ocalałem.

Elektrowóz został wyrzucony na tył pociągu towarowego. Jego podwozie oderwało się. Wagon służbowy został, jak to opisano w gazecie, "zupełnie zmiażdżony, a pierwszy wagon pasażerski jakby ścięty na wysokości siedzeń. Kilka wagonów towarowych spiętrzonych jeden na drugim".

Jęk uwięzionych w wagonach

Henryk Cebulak był zawiadowcą odcinka sieciowego. Do dziś mieszka w pobliżu miejsca katastrofy.

- Zbudził mnie niesamowity huk - opowiada. - Razem z sąsiadami, również kolejarzami, zbiegliśmy na dół. Słychać było jęk ludzi uwięzionych w wagonach. Z początku myśleliśmy, że będziemy ich wyciągać, ale się nie dało. Trzeba by było użyć palników. Ktoś zaproponował: przyniesiemy butle gazowe i będziemy rozcinać. Ale ja stwierdziłem, że nie wolno nam tego robić, bo spowodujemy pożar i jeszcze pogorszymy sytuację.

Kolejarze zawiadomili służby ratunkowe. Przyjechało pogotowie, straż pożarna, milicja. W akcji brali udział żołnierze, którzy wracali tym pociągiem ze Śląska do swojego garnizonu. Dotarł pociąg ratunkowy z Rzeszowa.

- Uwolnili, kogo się dało, ale kierownictwo pociągu ratunkowego też nie zdecydowało się na rozcinanie zniszczonych wagonów palnikami - wyjaśnia Cebulak. Rannych wywożono do szpitala w Rzeszowie. - Lekarze podawali też morfinę ludziom, którzy byli uwięzieni, żeby choć ten ból uśmierzyć - dodaje pan Henryk.

Na miejscu tragedii była również jego żona. - Ludzie w pierwszym wagonie byli zakleszczeni, przyciśnięci żelastwem, ale wciąż żyli - wspomina Janina Cebulak. - Zrobiłam im herbatę, rozmawialiśmy. Jednak kiedy ich uwolniono, to poumierali. To byli głównie młodzi ludzie, studenci. Nawet synowa mojego znajomego, w ciąży. Widziałam, jak ją wynosili. Później kładli ich wzdłuż drogi. Niektórzy ocaleni przyszli do naszego mieszkania i jak mogłam, tak ich przyjęłam. Chcieli zadzwonić do swoich rodzin, że są cali.

Wiele osób w panice uciekło w pola, pozostawiając bagaże, niektórzy błądzili gdzieś po torach.

- Nasza klatka schodowa była zastawiona walizkami. Trudno mi powiedzieć, kto je potem zabrał. W każdym razie - nie było żadnych kradzieży, tak jak to czasem bywa przy różnych katastrofach

- mówi pani Janina.

Na miejsce tragedii przyjechał też wikariusz z rzeszowskiej fary. Modlił się za ofiary, dawał im rozgrzeszenie.

Ciała pod kocami

Jerzy Pietraszek z sąsiedniej Krzemienicy, który w tym czasie pracował w rzeszowskiej lokomotywowni, jechał do pracy pociągiem ok. godziny 6. Przed Strażowem pociąg się zatrzymał. Po jakimś czasie jednak ruszył i stanął na stacji.

- Uderzył mnie w oczy widok pociągu na bocznym torze, który po prostu "siedział" na drugim pociągu. Masakra. Podwozie elektrowozu było rozwalone, silniki przypominały wyprute wnętrzności. Pamiętam, jak ta miedź świeciła się na słońcu - wspomina Pietraszek. - Kawałek dalej zauważyłem cysternę pociągu towarowego. Stała pionowo. Sama beczka, bo podwozie też gdzieś zostało. Nagle ktoś z pociągu krzyknął: "O, tu leżą trupy!". Leżało kilka ciał. Były przykryte kocami.

Kolega z pociągu ratunkowego opowiadał później panu Jerzemu, jak wyciągali zakleszczonego żołnierza. - Był uwięziony w przedziale, sprasowany. Żył, mieli z nim kontakt, rozmawiali. Jednak jak to całe żelastwo usunęli z niego, to osunął się i zmarł na miejscu - wspomina Pietraszek.

Obsługa pociągu wyszła z katastrofy bez większych obrażeń, z wyjątkiem kierownika pociągu. Jechał w wagonie służbowym (zaraz za lokomotywą) i zginął na miejscu.

Usuwanie skutków katastrofy trwało do wieczora następnego dnia. - Złom wywieziono, a drewno i inne palne rzeczy palono na miejscu jeszcze przez jakiś czas. Dymy snuły się kilka dni po katastrofie - wspomina pan Jerzy.

W Strażowie zjawiła się specjalna komisja, z wiceministrem komunikacji Kazimierzem Jacukowiczem na czele. Ustalono, że przyczyną tragedii było nieprzełożenie zwrotnicy z toru nr 3 na tor nr 1.

- To był czas, kiedy przebudowywano urządzenia zabezpieczenia ruchu pociągów. Komisja ustaliła, że brygada, która to robiła, nie dopatrzyła czegoś z kluczami do zwrotnic. Jakby wszystko było w porządku, to nastawniczy nie mógłby się pomylić. Nastawniczy spostrzegł swój błąd, już szedł przełożyć zwrotnicę, ale było już za późno - tłumaczy Henryk Cebulak.

Tu zginęła twoja babcia

Świadkowie opowiadają, że niedawno miejsce katastrofy odwiedził mieszkaniec Wrocławia, który stracił wtedy obydwoje rodziców.

- Miał wtedy 2 lata. Kiedy wagonem szarpnęło, on spadł pod siedzenie, dlatego ocalał. Matkę od razu zabiło, a ojciec zmarł później, bo był przyciśnięty. Wiele nie mogłam z nim rozmawiać, bo był zaszokowany, zamyślony - opowiada Janina Cebulak.

Spotkanie z synem ofiar wspomina też Eugeniusz Opaliński, mieszkający w pobliżu miejsca tragedii. - Z tym panem była jego córka - mówi. - On popatrzył na wszystko i powiedział jej: "Tu zginęła twoja babcia". Chcieliśmy, żeby tu jakiś krzyżyk na pamiątkę wstawić, ale jak na razie władze kolejowe nie pozwoliły.

Jacek Stankiewicz już od 50 lat przemierza rzeszowskie ulice z aparatem fotograficznym w ręce. Może się pochwalić pokaźnym zbiorem zdjęć wykonanych jeszcze w dobie realnego socjalizmu. Z tej kolekcji wybraliśmy kilkanaście fotografii, w większości pochodzących z lat 70. i 80. ub. wieku. Zobaczcie, jak wtedy wyglądał Rzeszów. W latach 80. na osiedlu Pobitno można było jeszcze zobaczyć chałupy kryte strzechą. WIĘCEJ: Dawny Rzeszów zatrzymany w kadrze. Jacek Stankiewicz fotografuje miasto od 50 latZOBACZ TEŻ: Jak zmienił się Rzeszów? Przejechaliśmy trasą filmu z 1989 roku [WIDEO]Nagrany kamerą VHS film z przejażdżki po Rzeszowie z końca lat 80., bije rekordy odsłon na naszym portalu. 26 lat temu, a może więcej (?), to był zupełnie inny Rzeszów. Inny, ale także piękny. Jak wszystko z czasów naszej młodości. Postanowiliśmy przejechać tą samą trasą i sprawdzić, jak zmienił się Rzeszów.

Jak wyglądał Rzeszów w czasach PRL-u? Zobacz niesamowite fot...

ZOBACZ TEŻ: Centymetry od tragedii. Rowerzysta przejechał tuż przed nadjeżdżającym pociągiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24