W czwartek Sejm zajmie się czterema projektami ustaw zmieniających przepisy ruchu drogowego. Przygotowali je posłowie PiS, SLD, Solidarnej Polski i PO.
Walczą o wspólny cel
Dwa pierwsze są bardzo podobne. Zmierzają przede wszystkim do zmniejszenia liczby urządzeń rejestrujących wykroczenia.
- W tej chwili fotoradarów jest stanowczo za dużo. Część z nich trzeba zlikwidować. Powinno się je stawiać tylko w miejscach niebezpiecznych. Mają służyć poprawie bezpieczeństwa, a nie łataniu dziury budżetowej - uważa Stanisław Ożóg, rzeszowski poseł PiS.
Zgodnie z projektem przygotowanym przez jego ugrupowanie miejsca niebezpieczne to takie, w których na odcinku kilometra w ciągu pięciu lat doszło do minimum 10 wypadków spowodowanych przez nadmierną prędkość.
- Chcemy też likwidacji Krajowego Funduszu Drogowego. Pieniądze z mandatów, które do niego wpływają miały iść na remonty i budowę dróg, a są po cichu wyprowadzane na inne zadania. Nie ma sensu dłużej finansować niepotrzebnej biurokracji - tłumaczy poseł Ożóg.
SLD dorzuca pomysł zakazu stawiania kilku radarów w bliskiej odległości.
- W tym celu określimy minimalne odległości między urządzeniami. Ponadto domagamy się określenia jasnych zasad wyboru miejsc na takie urządzenia. W tej chwili panuje w tej kwestii dowolność, stąd przy wielu drogach ITD po prostu łupi kierowców, a nie dba o bezpieczeństwo - uważa Tomasz Kamiński z SLD, który przedstawi w sejmie postulaty lewicy.
Projekt SLD zakazuje ponadto zasilania budżetów gmin pieniędzmi z mandatów.
- Straże miejski i gminne wszystkie pieniądze także powinny przekazywać na remonty i budowę dróg - przekonuje poseł Kamiński.
Solidarna Polska chce likwidacji 80 procent radarów. Zdaniem jej posłów powinny zostać tylko w rejonie szkół i szpitali. Część pieniędzy z mandatów proponują przekazywać na nowy fundusz, jaki zostałby założony z myślą o leczeniu ofiar wypadków. PO nie wspomina o zmniejszeniu liczby radarów, chce natomiast wszystkie wpływy z mandatów przekazywać na KFD.
Co na to Inspekcja Transportu Drogowego? Łukasz Majchrzak z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym w Warszawie zapewnia, że lokalizacja każdego fotoradaru jest starannie analizowana.
- Stawiamy je w miejscach najbardziej zagrożonych, czyli tam, gdzie najczęściej dochodziło do wypadków. Bierzemy pod uwagę także bliskość przejść dla pieszych, szkół i przedszkoli, czyli pobliską infrastrukturę - mówi Ł. Majchrzak.
Na dowód skuteczności fotoradarów cytuje policyjne statystyki wypadków drogowych. Wynika z nich, że w pierwszej połowie 2011 roku było więcej niż rok wcześniej.
- Ale od lipca 2011, kiedy zaczęliśmy rozbudowywać system, udało się wyhamować wzrost liczby wypadków i ich ofiar. A już 2012 rok był na naszych drogach najbezpieczniejszy od przynajmniej 37 lat - mówi Ł. Majchrzak.
I dodaje, że ten rok powinien być jeszcze lepszy.
- Właśnie podsumowaliśmy pierwszy kwartał. Ofiar śmiertelnych było o ok. 170 mniej niż przed rokiem, a fotoradary, które na początku robiły po 60 zdjęć na dobę, teraz robią ich średnio po 30. To dowodzi, że kierowcy zwolnili - uważa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Andrzej Sołtysik dostał fuchę w TVP! Wiemy, z kim będzie pracował
- Piotr Gąsowski pokazuje w Polsacie drugą twarz?! Stroi fochy na młodszego kolegę
- Tak wygląda grób Krzysztofa Krawczyka tydzień przed rocznicą. Szczegół łamie serce
- Tak żyje po zwolnieniu z TVP. Dawno niewidziana Nowakowska przyłapana na mieście!