Podkarpacka Bircza to niewielka gmina leżąca w połowie drogi między Sanokiem a Przemyślem. Słynie z pięknych, czystych lasów i sąsiedztwa z legendarnym ośrodkiem turystycznym w Arłamowie. Sama nie ma wielu atrakcji, które pozwoliłyby jej zaistnieć na turystycznej mapie Polski. Do 2020 roku ma się to zmienić.
W ubiegłym tygodniu do urzędu marszałkowskiego spłynęły z gmin ostatnie propozycje na wydanie unijnych pieniędzy. W nowym rozdaniu szykowanym na lata 2014-2020 gminy walczą głównie o drogi i mosty. - My to wszystko już mamy, na rozwój infrastruktury komunalnej poświęciliśmy ostatnie lata. Ładne drogi, nowoczesna kanalizacja i oczyszczalnia ścieków to jednak za mało. Jako gmina, która przez całe lata żyła głównie z rolnictwa nigdy nie będziemy potentatem przemysłowym. Dlatego postanowiliśmy postawić na rozwój przez turystykę - mówi Józef Żydownik, wójt gminy Bircza.
Pomysł Birczy jest wyceniany na 90 mln zł. Zakłada budowę aquaparku z prawdziwego zdarzenia, zasilanego wodami z podziemnych złóż geotermalnych. Wójt Żydownik widzi go na 4-hektarowej działce w centrum Birczy, obok hali sportowej, zespołu szkół i zabytkowego pałacu, który wkrótce zostanie odrestaurowany.
- Potencjał jest. W latach 70-tych w niedalekiej Kuźminie w poszukiwaniu ropy i gazu wykonano najgłębszy odwiert w Polsce. Przy okazji natrafiono na wody, które chcielibyśmy wykorzystać do zasilenia aquaparku i ogrzania nieruchomości w gminie - dodaje wójt.
Gmina Bircza szansę na powodzenie swojego projektu upatruje w sąsiedztwie z byłym, rządowym ośrodkiem wypoczynkowym w Arłamowie. Obok niego z pieniędzy unijnych w kolejnych latach ma powstać m.in. centrum sportów zimowych z torem saneczkowym. - My chcielibyśmy uzupełnić jego ofertę i stać się wspólnie zagłębiem turystycznym znanym w całej Polsce a może nawet i Europie - dodaje wójt Żydownik.
O tym, że inwestycja w złoża geotermalne się opłaca, przekonali się m.in. inwestorzy, którzy zainwestowali pieniądze w gminie Bukowina Tatrzańska. W odległości 7 km od siebie działają tu dwa takie kompleksy. Ośrodek Bania w Białce oferuje aż 9 basenów z wodą o temperaturze od 25 do prawie 40 stopni Celsjusza. Powstał na odwiercie wykonanym w miejscu wskazanym w opracowaniu Polskiej Akademii Nauk. Woda czerpana jest ze źródeł leżących 2,5 km pod ziemią, w chwili poboru z odwiertu ma 74 stopnie Celsjusza.
- To woda mineralna, znakomicie wpływająca na funkcjonowanie układu kostnego i stawowego. Wysoka zawartość Litu wpływa na naszych gości relaksująco. Dzięki dużej dostępności ośrodków narciarskich turyści przyjeżdżają do nas nie tylko latem, ale także zimą. Wówczas w basenach można zregenerować mięśnie po dużym wysiłku fizycznym na stoku - mówi Paweł Pyż, dyrektor obiektu. Jest zdziwiony, że na Podkarpaciu nie powstał do tej pory ani jeden taki obiekt.
Potężne koszty
Dlaczego nasz region nie inwestuje w źródła? Z opracowania Podkarpackiej Agencji Energetycznej w Rzeszowie wynika, że złóż można się spodziewać niemal w całym regionie, z wyjątkiem jego północnej części. M.in. dlatego poszukiwania już kilka razy prowadził Rzeszów.
- Dzięki uprzejmości Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa sprawdziliśmy ok. 30 odwiertów, m.in. na Załężu i Zalesiu. Górnicy szukali wody przy okazji poszukiwań gazu i ropy. Natrafili na bardzo słabe zasoby, które po wydobyciu na powierzchnię nie nadawały się do wykorzystania. Dlatego nie mając udokumentowanego żadnego złoża, nie zaryzykujemy inwestycji potężnych pieniędzy we własny odwiert - mówi Stanisław Homa, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta Rzeszowa.
O jakich pieniądzach mowa? Jak przekonuje Mariusz Rolek, geolog wojewódzki, koszt przygotowania złoża do wydobycia wody może sięgać ok. 30 mln zł. Samo wykonanie odwiertu o głębokości 3 km to ok. 7 mln zł. Do wydobycia wody potrzebne są dwa, ponieważ drugim woda musi wracać pod ziemię. Pompa głębinowa i rurociąg to kolejne 3-4 mln zł. - Trzeba także pamiętać, że sama obecność wody to nie koniec. Źródło musi mieć jeszcze odpowiednią wydajność. Jeśli nie jest odnawialne, a woda ma zbyt niską temperaturę, nie warto wydawać pieniędzy - przekonuje Mariusz Rolek.
Wrzątek spod ziemi
Mimo tego zdaniem specjalistów na Podkarpaciu są miejsca o potencjale naturalnym pozwalającym zwrócić koszty takiej inwestycji. Spore szanse na bycie kurortem mają m.in. okolice Strzyżowa. W gminie Wiśniowa na wodę o temperaturze 100 stopni Celsjusza natrafiono już w 1991 roku. - Erupcja nastąpiła z odwiertu o głębokości 3793 metrów, wykonanego w celu poszukiwania gazu i ropy. Wydajność źródła oceniono wówczas na 18 metrów sześciennych na godzinę, a więc bardzo dobrze - mówi M. Rolek.
Ponieważ woda był silnie zmineralizowana, a ówczesna technologia wykluczała budowę rurociągu odpornego na korozję, zdecydowano się zalać odwiert betonowymi korkami. Dziś to nie byłby już problem, bo nowoczesne materiały są odporne na działanie minerałów i nie korodują. Mimo tego urzędnicy na razie wykluczają inwestycje w źródła.
- Bukowina w kompleks zainwestowała 100 mln zł. Sam odwiert kosztował 20 mln zł. Tymczasem roczny budżet naszej gminy to 23 mln zł. Samodzielnie takiej inwestycji nie udźwigniemy - mówi Tadeusz Przywara, burmistrz Wiśniowej. Ale w razie przypływu gotówki z zewnątrz zapowiada, że zbuduje baseny.
- Bo działki, o których mowa leżą w malowniczym miejscu, przy zbiorniku retencyjnym na rzece Szufnarówce. To idealny teren na kompleks kąpielowy, które byłyby wizytówką całego regionu. Dlatego wpisaliśmy budowę w wieloletni plan inwestycyjny gminy. Liczymy, że władze województwa to dostrzegą - dodaje wójt Przywara.
Na razie inwestycji w specjalistyczne odwierty nie planuje także Rzeszów. Urzędnicy skupiają się na lepszym wykorzystaniu wód solankowych, które od 2010 roku zasilają wanny zakładu kąpieli leczniczych przy Szpitalu Miejskim im. Jana Pawła II. Jak mówi dyrektor Homa, uruchomienie tego źródła było znacznie łatwiejsze i mniej kosztowne.
- Złoże znajduje się ok. 300 metrów pod ziemią, odwiert mieliśmy w zasadzie gotowy, bo kilkadziesiąt lat temu szukano tu wody dla zasilenia miasta. Było jej zbyt mało, więc otwory zaczopowano. W 2007 roku postanowiliśmy przebadać wodę - mówi Stanisław Homa.
Przez dwa tygodnie woda była pompowana w celu oceny wydajności źródła. Próba wypadła pomyślnie. Jej lecznicze właściwości potwierdziły analizy naukowców z warszawskiego instytutu radiologii, Akademii Górniczo Hutniczej i Państwowego Zakładu Higieny w Poznaniu.
- Leczą się tu głównie pacjenci po zabiegach operacyjnych oraz osoby narzekające na schorzenia narządów ruchu. Przez trzy lata z zakładu skorzystało blisko 10 tysięcy osób - mówi dr Leszek Czerwiński, dyrektor szpitala.
Dlatego dyrekcja lecznicy wspólnie z władzami miasta postanowiły go rozbudować. Zakład dostanie wkrótce dodatkowy basen mogącą pomieścić 20-30 osób jednocześnie. Do jego napełnienia posłuży to samo źródło, z którego wodę czerpie się do działających tu wanien. Ze względu na ograniczoną wydolność złoża, basen ma być napełniony wodą, która później będzie uzdatniana i wykorzystywana do wielokrotnych kąpieli. Rozpoczęcie inwestycji urzędnicy planują na przyszły rok.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Andrzej Sołtysik dostał fuchę w TVP! Wiemy, z kim będzie pracował
- Piotr Gąsowski pokazuje w Polsacie drugą twarz?! Stroi fochy na młodszego kolegę
- Tak wygląda grób Krzysztofa Krawczyka tydzień przed rocznicą. Szczegół łamie serce
- Tak żyje po zwolnieniu z TVP. Dawno niewidziana Nowakowska przyłapana na mieście!