Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podkarpackie bazary wracają do łask klientów

Bartosz Gubernat
Bazar przy giełdzie samochodowej w Rzeszowie jest otwarty co niedzielę w godz. 6-15. Stali bywalcy przekonują, że łatwiej powiedzieć czego tutaj nie ma, niż co można kupić.
Bazar przy giełdzie samochodowej w Rzeszowie jest otwarty co niedzielę w godz. 6-15. Stali bywalcy przekonują, że łatwiej powiedzieć czego tutaj nie ma, niż co można kupić. BARTOSZ GUBERNAT
Rzeszowskie targowiska na ul. Dołowej i Spichlerzowej tylko w niedzielę odwiedza ponad 30 tysięcy klientów.

- Kolejne galerie i markowe sklepy rosną jak grzyby po deszczu, ale jakoś nie widać tam tłumów klientów. Najemcy ciągle się zmieniają, bo przez małe obroty nie są w stanie dłużej się utrzymać. U nas tego problemu nie ma. Handel nie odbywa się w klimatyzowanych sklepach, ale za to buty nie kosztują 500, tylko 50 zł, a dobry, używany rower można kupić za 200 zł. Taki sam w sklepie kosztuje dziesięć razy więcej. Sekret bazaru to ceny na każdą kieszeń - mówi Marek Rak, kierownik giełdy samochodowej w Rzeszowie.

Jeszcze w latach 90-tych podkarpackie bazary były pełne kupców i klientów. Na rzeszowskim Podpromiu nazywanym przez mieszkańców "ruskim rynkiem" niemal codziennie zakupy robiły tłumy ludzi. Obok krajowych sprzedawców handlujących ubraniami z tzw. "szczęk" przeważali Ukraińcy i Rosjanie. Po otwarciu zmodernizowanej hali widowiskowo sportowej rynek przekształcono jednak w parking, a handel przeniósł się w całości na ul. Dołową.

Po wejściu Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku kupcy zza wschodniej granicy przestali tu jednak przyjeżdżać, a klientów zaczęły przejmować kolejne centra i galerie handlowe. Po dziesięciu latach historia zatacza koło. Jak mówi Jerzy Tabin, dyrektor Miejskiej Administracji Targowisk i Parkingów w Rzeszowie, "Dołowa" właśnie przeżywa drugą młodość. - W każdą niedzielę plac pęka w szwach. Mamy setki sprzedawców, liczba klientów nierzadko przekracza kilkanaście tysięcy. Od kilku tygodni dniem targowym jest dodatkowo czwartek, który także został bardzo dobrze przyjęty przez rzeszowian - mówi dyrektor Tabin.

Przy ul. Dołowej od 10 lat handluje Janusz Włodyka z Rzeszowa.

- Prowadzę stoisko z różnego rodzaju naczyniami. Przez pewien czas rzeczywiście było nieco słabiej, teraz jakby coś ruszyło. W dni targowe obroty są naprawdę niezłe. Ludzie wiedzą, że tutaj kupią mnóstwo rzeczy taniej niż w sklepach, a wiadomo, że dziś zanim się wyda, dwa razy ogląda się każdą złotówkę - mówi sprzedawca.

Coraz większe są także targi w innych podkarpackich miastach.

- Np. we wtorki kupcy zjeżdżają do Kolbuszowej i Strzyżowa, w środy do Sokołowa Młp., w czwartki do Mielca i Dynowa, w piątki do Sędziszowa Młp., a w soboty ponownie do Mielca - wylicza J. Włodyka.

Niedziela to przede wszystkim zakupy przy ul. Dołowej oraz na giełdzie samochodowej w Rzeszowie. Największe jest to ostatnie targowisko. - Kiedy dopisze pogoda, obsługujemy nawet 20 tysięcy osób. Skąd taka popularność? Sprzedawcy, którzy kiedyś handlowali samochodami przerzucili się na wyprzedaże garażowe, tzw. "wystawki" w Niemczech. Kupują tam świetnej jakości używany towar, który tutaj schodzi na pniu - mówi Marek Rak. Przekonuje jednak, że Załęże to nie tylko tanie starocie.

- Można tu znaleźć prawdziwe białe kruki. Ja sam niedawno kupiłem holenderską damkę za 500 zł. Nie znam się na rowerach, wybrałem ją, bo ładnie wyglądała. Znajomy uświadomił mnie, że taki i rower w sklepie kosztuje 6000 zł. Inny kolega grywa z kolei w golfa. Na naszym bazarze za kilkadziesiąt złotych kupił już kilka używanych kijów, które są niesamowicie drogie i trudne do zdobycia - mówi M. Rak.

Poza sprzętem sportowym na giełdzie można kupić nową i używaną odzież, meble, zabawki, sprzęt RTV i AGD a nawet antyki i obrazy. Zdaniem ekonomisty Artura Chmaja, drugie życie bazarów to nic zaskakującego. - Ludzie nie przypomnieli sobie o nich od tak. To jest trwający od dawna proces. W latach 90-tych handel przeniósł się z pustych sklepów na bazary. Najpierw sprzedawało się na kartonach, potem były łóżka polowe, szczęki i pawilony.

Z czasem kupcy przenieśli się do centrów handlowych, gdzie z czasem zastąpiły ich sieciowe salony. Teraz robimy krok w tył. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że galerie już się trochę przejadły. Po drugie ludzie mają mniej pieniędzy, społeczeństwo coraz bardziej się rozwarstwia. Ubodzy wracają na targowisko, bogatsi mają coraz więcej pieniędzy i zostaną przy galeriach - uważa A. Chmaj.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24