W sobotę ciało 18-letniej dziewczyny wyłowiono z Zalewu Solińskiego. Mieszkanka Lubatowej spacerowała wzdłuż brzegu ze swoim chłopakiem. Ok. godz. 12.30 nagle wpadła do wody i już nie wypłynęła. Do akcji ratunkowej natychmiast ruszyli policjanci, strażacy, nurkowie i WOPR. Dziewczyny nie udało się jednak uratować. Jej ciało znaleziono po południu.
- Bo to sztuczne jezioro. Urlopowicze przyzwyczajeni są do tego, że do wody schodzi się łagodnie. Tymczasem tutaj przy brzegu jest metr głębokości, a dalej nagle nawet 20 m. Jezioro jest więc bardzo zdradliwe - wyjaśnia Katarzyna Antosz-Ulan z leskiej policji.
Ale nie tylko nieznajomość miejsca sprawia, że topi się tu sporo osób.
- Sporo młodych ludzi przyjeżdża tu, aby się odstresować. Najczęściej spożywają alkohol. Niestety woda i wszelkie używki to bardzo złe połączenie. Dochodzi do tragedii. Zazwyczaj w weekendy, kiedy organizowane są dyskoteki, na których przecież nie brakuje alkoholu - podkreśla rzecznik.
- Ostatnie utonięcie, do którego tutaj doszło, to właśnie podczas gry w piłkę wodną. W takich okolicznościach w ubiegłym roku utopiły się też dwie dziewczyny - zwraca uwagę Mariusz Żelazo z kolbuszowskiej policji.
I chociaż cały zbiornik jest objęty zakazem kąpieli, ludzie stale wchodzą do wody.
- Robią to jednak na własną odpowiedzialność - zaznacza Robert Dworak, prezes Podkarpackiego WOPR. - Najlepiej na wypoczynek warto wybierać te miejsca, gdzie są ratownicy. Tam raczej nie odnotowujemy utonięć - dodaje.
Zaznacza jednak, że zgodnie z nowymi przepisami na Podkarpaciu są tak naprawdę… tylko dwa kąpieliska, w Radawie i w gminie Cieszanów.
- Mamy zezwolenie na urządzenie kąpieliska w Wilczej Woli, ale nie możemy znaleźć chętnych ratowników - tłumaczą władze gminy Dzikowiec.
- W trakcie rozmowy nawet nie udaje się nam poruszyć tematu zarobków, bo rezygnują na informacje o jaki zbiornik chodzi - mów Augustyna Płaza, sekretarz gminy. - Wójt chciałby, aby dno zalewu zostało wyrównane. W tej sprawie rozmawiał już z zarządcą tego zbiornika, czyli marszałkiem. Niestety nie jest to problem, jaki można rozwiązać w kilka tygodni - tłumaczy.
Dno może być zdradliwe
Zalew Soliński to jeden z najbardziej niebezpiecznych zbiorników na Podkarpaciu. Dlaczego?- Bo to sztuczne jezioro. Urlopowicze przyzwyczajeni są do tego, że do wody schodzi się łagodnie. Tymczasem tutaj przy brzegu jest metr głębokości, a dalej nagle nawet 20 m. Jezioro jest więc bardzo zdradliwe - wyjaśnia Katarzyna Antosz-Ulan z leskiej policji.
Ale nie tylko nieznajomość miejsca sprawia, że topi się tu sporo osób.
- Sporo młodych ludzi przyjeżdża tu, aby się odstresować. Najczęściej spożywają alkohol. Niestety woda i wszelkie używki to bardzo złe połączenie. Dochodzi do tragedii. Zazwyczaj w weekendy, kiedy organizowane są dyskoteki, na których przecież nie brakuje alkoholu - podkreśla rzecznik.
Nie ma ratownika
Równie niebezpieczny jest zalew w Wilczej Woli. Tu również dno jest przymulone, śliskie, a nagły uskok sprawia, że o tragedię nietrudno.- Ostatnie utonięcie, do którego tutaj doszło, to właśnie podczas gry w piłkę wodną. W takich okolicznościach w ubiegłym roku utopiły się też dwie dziewczyny - zwraca uwagę Mariusz Żelazo z kolbuszowskiej policji.
I chociaż cały zbiornik jest objęty zakazem kąpieli, ludzie stale wchodzą do wody.
- Robią to jednak na własną odpowiedzialność - zaznacza Robert Dworak, prezes Podkarpackiego WOPR. - Najlepiej na wypoczynek warto wybierać te miejsca, gdzie są ratownicy. Tam raczej nie odnotowujemy utonięć - dodaje.
Zaznacza jednak, że zgodnie z nowymi przepisami na Podkarpaciu są tak naprawdę… tylko dwa kąpieliska, w Radawie i w gminie Cieszanów.
- Mamy zezwolenie na urządzenie kąpieliska w Wilczej Woli, ale nie możemy znaleźć chętnych ratowników - tłumaczą władze gminy Dzikowiec.
- W trakcie rozmowy nawet nie udaje się nam poruszyć tematu zarobków, bo rezygnują na informacje o jaki zbiornik chodzi - mów Augustyna Płaza, sekretarz gminy. - Wójt chciałby, aby dno zalewu zostało wyrównane. W tej sprawie rozmawiał już z zarządcą tego zbiornika, czyli marszałkiem. Niestety nie jest to problem, jaki można rozwiązać w kilka tygodni - tłumaczy.
Niebezpiecznie na żwirowniach
Nagłe uskoki dna mają nie tylko Zalew Soliński i Wilcza Wola.
Prawda jest jednak taka, że ludzie giną też w stawach rybnych czy potokach. Wysokie temperatury sprawiają, że szukają ochłody praktycznie wszędzie. Za nic mają zakazy kąpieli.
- Ale największe niebezpieczeństwa tkwią nie tyle w zbiornikach wodnych, co w nas samych. Ludzie wchodzą do wody, mimo że wcześniej pili alkohol. Przeceniają swoje możliwości pływackie, albo w ogóle nie umieją pływać i na dodatek wybierają miejsca, gdzie nie ma ratowników, a kąpiel jest zakazana - podkreśla na koniec prezes podkarpackiego WOPR.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Hanna Gucwińska nie doczekała się dzieci. Jej wyznanie wyciska łzy z oczu
- Ewa Gawryluk przysłoniła walory zaledwie siateczką. Dalibyście jej 56 lat? [ZDJĘCIA]
- Opozda podjęła decyzję w sprawie Vincenta. Królikowski nie ma tu nic do gadania
- Ostrzegamy: Daniel Martyniuk znowu "śpiewa". Ekspertka wysyła go na oddział