Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podpalał z uśmiechem? Ruszył proces 21-latka

Marcin Radzimowski
Na salę rozpraw oskarżony wszedł ze skutymi rękami i nogami, w czerwonym uniformie oznaczającym niebezpiecznego aresztanta.
Na salę rozpraw oskarżony wszedł ze skutymi rękami i nogami, w czerwonym uniformie oznaczającym niebezpiecznego aresztanta. Marcin Radzimowski
Przed sądem rejonowym rozpoczął się wczoraj proces 21-latka oskarżonego m.in. o dokonanie kilku podpaleń we Wrzawach i Gorzycach.

Oskarżony zaprzeczył, jakoby dokonał podpaleń stodół, zabudowań gospodarczych, dawnego skupu owoców, kółka rolniczego. Mówił, że nie podłożył atrapy bomby na schodach kościoła. Przyznał się jedynie do ucieczki policjantom z konwoju, gdy był przewożony z komendy do prokuratury.

- To była też wina policjantów, że luźno mi kajdanki założyli. Zresztą jak uciekałem to oni nawet nie oddali strzału ostrzegawczego, a moim zdaniem powinni - mówił 21-latek, uśmiechając się niemal od ucha do ucha.

Takie zachowanie wyraźnie nie spodobało się sędzi Tamarze Flaszy-Latosińskiej, która na pytanie o powód radości u oskarżonego, otrzymała odpowiedź: - Taki już jestem, że się uśmiecham.

O śmiechu mówili wczoraj także świadkowie podpalenia wózków dziecięcych w Gorzycach.

- Stałem pod blokiem i rozmawiałem z siostrą cioteczną, która wychylała się przez okno. Popatrzyłem w lewo, a z pierwszej klatki schodowej wyszedł młody mężczyzna, przeszedł obok mnie i usiadł na ławce przy ostatniej, czwartej klatce. Po chwili znów zerknąłem w stronę pierwszej klatki i zobaczyłem dym. Krzyknąłem, że się pali. Usłyszałem taki głupi śmiech tego siedzącego na ławce. Zaraz potem zaczął uciekać - relacjonował świadek.

- Zadzwoniłem na straż i pobiegłem szukać tego chłopaka. Nie znalazłem go nigdzie w pobliżu. Wróciłem pod blok. Minęło kilka minut, może dziesięć. Stałem tam z kolegą, gdy w pewnej chwili dostrzegłem tego mężczyznę stojącego po przeciwnej stronie drogi. Zaczęliśmy biec w jego stronę, wtedy on zaczął uciekać. Goniliśmy go, aż spadł mu but. Wtedy się zatrzymał.

To zdarzenie odmiennie wyjaśniał sam oskarżony. Mówił, że do Gorzyc przyjechał rowerem zrobić zdjęcie u fotografa.

- Kupiłem w sklepie puszkę coli i usiadłem na ławce obok bloku. W pewnej chwili uświadomiłem sobie, że jest już późno i muszę wracać do domu we Wrzawach. Zacząłem biec w stronę roweru, bo się spieszyłem - mówił. - Przed nikim nie uciekałem.

Generalnie składając wyjaśnienia, oskarżony twierdzi, że świadkowie kłamią, a policja go wrabia.
Kolejny dzień procesu już dzisiaj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24