Podzamcze: To syzyfowa praca, nic nie da...

W poprzedni czwartek odebraliśmy telefon odjaślan z ul. Podzamcze. Prosili, abyśmy wsiedli w samochód i czym prędzej podjechali do tej części miasta - twierdząc, że od kilku godzin trwają tam roboty stanowiące kontynuację oczyszczenia i umocnienia przydrożnego rowu melioracyjnego, celem jego udrożnienia. Nasi czytelnicy byli zaniepokojeni działaniami wykonawców zadania. Jak stwierdzili na miejscu, pierwsza, zeszłoroczna część prac również wołała o pomstę do nieba.

- Jak można chcieć wykonać te prace z wykorzystaniem płyt drogowych? One zupełnie się dotego nie nadają! W zeszłym roku, po interwencji nas, mieszkańców, odstąpiono od wprowadzenia w życie tego pomysłu i zabrano te płyty z powrotem. Zamiast nich panowie zamontowali rurę najazdową. Ku naszemu zdziwieniu nie ukończyli odcinka, który mieli wykonać, zrobili ok. 70 proc. Przyjechali dopiero teraz, i, co nas zdziwiło, przywieźli ze sobą takie same płyty jak za pierwszym razem - mówi Janusz Marek.

Byle odbębnić...Jego zdaniem jasielski samorząd zabrał się za prace, jak to się mówi, na odwal się.

- To jest robione niezgodnie z zasadami, pracuję przy rzekach to wiem. Prawidłowo powinno wyglądać to tak: wybierasz rów, dajesz geowłókninę i na to kładziesz płyty ażurowe. 5-6 metrowy odcinek zrobiłem tak kilka lat temuna własny rachunek, ludzie wynajęci przez urząd to później wyciągnęli i wtedy dobrze zrobili, choć mogli dać jeszcze szmatę, która przepuszcza wodę, zatrzymując całą glinę. Ale to jest już droga inwestycja. Zaś koszty robót, o których wcześniej wspomniałem, byłyby podobne do kosztów tych dziwnych kombinacji władz - dodaje pan Janusz.

Zarówno on, jak i jego sąsiad Andrzej Skocz, podkreślają, że nie mogą pojąć jeszcze jednego. Jak twierdzą, robotnicy, którzy zjawili się w czwartek na Podzamczu, przystąpili do prac... nie zważając na potrzebę dokończenia pierwszego etapu zadania. Jak gdyby nigdy nic zabrali się za kolejny.

- Efekt robót sprzed roku po interwencji sąsiadów wygląda w miarę przyzwoicie, ale została ta przerwa. Wynosi trzy, może cztery metry. Koszt rury, którą trzeba by tam wstawić to pewnie 200-300 zł. I miasta niby na to nie stać? Przecież to śmieszne... - nie kryje irytacji pan Andrzej.

Sąsiedzi z Podzamcza uważają, że jeżeli w miejskim budżecie faktycznie brakuje kasy na poprawne udrożnienie rowu, władze powinny się zastanowić, czy w ogóle jest sens się za to brać.

- Albo robimy co trzeba zrobić dobrze, albo wstrzymujemy temat do czasu pozyskania pieniędzy, w międzyczasie ograniczając się do przetykania rowu łopatami. Bo jak już mają robić dziadostwo, to niech kupią płyty, a my sami je sobie położymy. Godzina małej koparki kosztuje 80 zł, to nie majątek, wieźmie się wolne najeden dzień i będzie spokój. Dosyć mamy już wymywania asfaltu na drodze. Nie chcemy szukać konfliktu, ale cała inwestycja to koszt ok. 1500 zł, to niewiele - mówi pan Andrzej.

A co na to miasto?O komentarz zarzutów mieszkańców poprosiliśmy magistrat.

- Prace na ulicy bocznej od ulicy Podzamcze prowadzone są nawniosek Zarządu Osiedla Jasło-Krajowice. Mają charakter konserwacyjny, ale z uwagi na potrzebę polepszenia odpływu wód opadowych oraz zapobieżenia przed osuwającą się ziemią i prośbę najbardziej narażonego na zalewanie wodą pana Leśniaka, zdecydowano na zabezpieczenie skarp rowu betonowymi płytami. Niezrozumiały jest zarzut, jakoby prace były prowadzone niezgodnie z zasadami (jakimi zasadami?), natomiast na pewno niezgodny z zasadami technologicznymi jest proponowany przez mieszkańców sposób ułożenia betonowych płyt ażurowych bezpośrednio na geowłókninie. Proponowane dostarczenie płyt ażurowych i pozostawienie ich dowmontowania mieszkańcom ze względów proceduralnych jest niemożliwe. W uzgodnieniu z przewodniczącą zarządu osiedla zdecydowano na ułożenie i obsypanie w rowie rur PCV. Uważamy, że ten sposób odwodnienia w pełni zadowoli mieszkańców - odpisał nam Paweł Zawada, kierownik wydziału Inwestycji, Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Jaśle.