Polacy pokonali Słowenię. Zabójcza II tercja

Słowenia – Polska 1:4 (1:1, 0:3, 0:0)

Bramki: 0:1 Malasiński 4 (asysta Dronia), 1:1 Jeglic 7 w przewadze (Sabolic i Kovecevic), 1:2 Łopuski 24 w przewadze (Wronka), 1:3 Malasiński 29 (Wronka), 1:4 Malasiński 39 (Pociecha i Zapała),

Słowenia: Kristan, Kroselj - Kovacevic, Kranjc, Jeglic, Ticar, Sabolic – Repe, Gregorc, Verlic, Pance, Urbas – Pretnar, Vidmar, Kuralt, Music, Ograjensek – Milovanovic, Pesut, Koblar, Hebar, Ropret.

Polska: Radziszewski Odrobny – Borzęcki, Bychawski, Zapała, Wronka, Malasiński – Kruczek, Dronia, Chmielewski, Pasiut, Łopuski – Wajda, Bryk, Urbanowicz, Dziubiński, Kolusz – Kolotrz, Pociecha, Bagiński, Bepierszcz, Galant.

Słowenia to był jeden z faworytów do wygrania turnieju. W końcu to spadkowicz z Elity. Pierwsze mecze zdawały się potwierdzać te przypuszczenia, bo Słoweńcy efektownie ograli Japonię oraz okazali się lepsi od Włochów. Co innego Polacy, którzy zaczęli od dwóch porażek.

Mecz ze Słowenią zaczął się dosyć niespodziewanie, bo od szybkiego prowadzenia Polski po bramce Tomasza Malasińskiego. Niebawem jednak biało-czerwoni grali w osłabieniu i nasi rywale potrzebowali zaledwie 50 sekund, aby wyrównać.

W II tercji to Polska wykorzystała grę w przewadze, a nawet zdołała pójść za ciosem. W końcówce tej odsłony hat-trick skompletował Malasiński i przed ostatnią tercją nasz zespół miał zapas trzech bramek. Ten wynik udało się utrzymać do końca i pierwsze punkty Polaków w katowickim turnieju stały się faktem.