Nowe przepisy obowiązują od 18 maja. Pozwalają zatrzymać kierowcy prawo jazdy przez policję już na miejscu wykroczenia. Warunek: dopuszczalna prędkość musi być przekroczona o więcej niż 50 km/h, a pomiaru drogówka musi dokonać w terenie zabudowanym.
Jeśli mimo zatrzymania uprawnień w ciągu tych trzech miesięcy kierowca wsiądzie za kierownicę, kara może być przedłużona do pół roku. Trzecie zatrzymanie w okresie odbywania kary skutkuje całkowitą utratą uprawnień i wówczas prawo jazdy trzeba robić od nowa, zaczynając od kursu nauki jazdy.
Zdaniem części fachowców przepisy mogą być jednak niezgodne z konstytucją. Dlatego Helsińska Fundacja Praw Człowieka zwróciła się właśnie do Rzecznika Praw Obywatelskich z wnioskiem o skierowanie przepisów do Trybunału Konstytucyjnego. Jej przedstawiciele mają wątpliwości, czy kierowcę można karać podwójnie za jedno wykroczenie.
Profesor Czesław Kłak, karnista z Wyższej Szkoły Prawa i Administracji w Rzeszowie także ma wątpliwości. - Zasadności karania nie podważam, ale problemem jest tu proporcjonalność kar. Czy jedyną przesłanką do zatrzymania prawa jazdy powinno być przekroczenie prędkości? Należałoby brać pod uwagę także okoliczności wykroczenia. Chociażby fakt, że takie zdarzenie miało miejsce w nocy, kiedy zagrożenie dla ruchu jest mniejsze. Jestem za tym, aby skutecznie reagować na łamanie prawa, ale nie można strzelać do mrówki z armaty - uważa profersor Kłak.
Jego zdaniem automatyczne karanie wszystkich w jednakowy sposób nie jest właściwe, a winę zawsze powinien ważyć sąd.
- Policja powinna jedynie stwierdzić naruszenie prawa, a sąd w trybie incydentalnym rozstrzygnąć, czy zabrać prawo jazdy, czy nie. Zresztą zatrzymanie prawa jazdy ma charakter karny, a zgodnie z konstytucją w takich sytuacjach powinny decydować sądy - mówi Czesław Kłak.
Do tej pory na Podkarpaciu prawo jazdy straciło w ten sposób ponad 150 kierowców.