Sąd w całości wyłączył jawność rozprawy i w porozumieniu z policją, zastosował nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Zablokowano cały korytarz sądowy prowadzący do sali rozpraw, drzwi pilnowało dwóch mundurowych.
- Chodziło o ochronę informacji, a nie osób, bo sprawa w całości opiera się na materiale niejawnym - tłumaczy kom. Paweł Międlar, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji.
Większość nie pracuje w komendzie
Ponieważ niejawni są również świadkowie, sąd odmówił udzielenia jakichkolwiek informacji nt. przebiegu procesu czterech policjantów. Wiadomo, że na ławie oskarżonych zasiedli policjanci zatrudnieni w zespole ds. poszukiwań i identyfikacji Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji: Marta C., Paweł B., Renata M. i Zbigniew M., były naczelnik tego wydziału.
W komendzie nadal pracuje tylko jedna z tych osób. Dyscyplinarnie może zostać zwolniona dopiero w momencie uprawomocnienia się wyroku. Pozostała trójka mundurowych przeszła na wcześniejszą emeryturę jeszcze przed wszczęciem śledztwa.
Akt oskarżenia obejmuje lata 2003-2008. Wtedy podwładni naczelnika Zbigniewa M. współpracowali z tzw. Osobowymi Źródłami Informacji (OZI) o pseudonimach "Białek", "Mały", "Lew", "Kot" i "Cypr", czyli informatorami policji. Pieniądze, które mieli im przekazywać w zamian za informacje zatrzymywali dla siebie. Jednorazowo brali od 50 do 400 zł. Jak twierdzi prokurator, w ten sposób blisko 10 tys. zł trafiło do kieszeni Marty C., 3,5 tys. zł do Pawła B. i 1,8 tys. do Renaty M.
Przełożony miał o niczym nie wiedzieć
Żeby ukryć proceder fałszowali dokumenty, a w podrobionych meldunkach, raportach i notatkach podawali nieprawdziwe fakty dotyczące ich współpracy z informatorami. Przed sądem odpowiadają za niekorzystne rozporządzanie mieniem policyjnego funduszu, przekroczenie uprawnień i poświadczanie nieprawdy w dokumentach.
Były naczelnik i dysponent policyjnej kasy jest oskarżony o niedopełnienie obowiązków służbowych i narażenie funduszu na straty 11 tys. zł. Mimo, że przez swoich podwładnych był celowo wprowadzany w błąd, śledczy zarzucają mu, że nie dość rzetelnie sprawdzał otrzymywane dokumenty. Oskarżonym policjantom grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Śledztwo trwało ponad 3 lata
Śledztwo w tej sprawie trwało od stycznia 2009 r. i prowadzone było przez Prokuraturę Okręgową w Krośnie. Dowody w sprawie dostarczyło krośnieńskim śledczym Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Wiadomo, że MSWiA współpracowało z Biurem Spraw Wewnętrznych rzeszowskiej komendy. Zadaniem tej komórki jest wykrywanie przestępstw wśród policjantów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- 19-letnia Emilia Dankwa odsłania brzuch i wygina śmiało ciało w cekinach i szpilkach
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc
- Marcin Miller chudnie w zastraszającym tempie. Lider Boysów to teraz niezłe ciacho!
- Rutkowski grozi, że nagra piosenkę z Wiśniewskim! Będzie nowe Ich Troje?!