Policjanci poturbowali ojca i małżonkę

Sprawa trafiła już do prokuratury.

Bulwersujące Szerszenia wydarzenie rozegrało się 28 czerwca.

Szarpali i pobili

- Interwencja trwała 3,5 godziny. W stajni policjanci obalili ojca na ziemię, szarpali go i pobili. Kiedy moja żona próbowała sfotografować brutalne zachowanie funkcjonariuszy, jeden z policjantów wyrwał jej aparat z rąk - mówi Wiesław Szerszeń. Wedle jego relacji policjant pchnął kobietę, a ta upadła. Wtedy kopnęła ją stojąca obok krowa.

Miał się stawić do szpitala

Policjanci przyjechali do Szerszeniów, żeby doprowadzić Władysława do szpitala psychiatrycznego. Miał się sam tam stawić, bo taki nakaz 26 września ub. roku wydał sąd. Jednak mężczyzna zwlekał. Dzień przed interwencją o obowiązku tym osobiście przypomniał mu komendant komisariatu policji w Brzeźnicy. Ponieważ Szerszeń nie zareagował, interweniowali policjanci. Najpierw dwóch, a po sprowadzeniu posiłków - siedmiu.

Byliśmy zmuszeni użyć siły

- Władysław Szerszeń był już wcześniej zatrzymywany za wykroczenia karne, dlatego jadąc do niego na interwencję, spodziewaliśmy się problemów z zatrzymaniem - mówi kom. Andrzej Kubicki, komendant komisariatu policji w Brzeźnicy.

- Ponieważ posiada on gospodarkę, przed zatrzymaniem pozwoliliśmy mu na nakarmienie zwierząt, o co prosił. Ponieważ jednak wykorzystał wyrozumiałość policjantów, byliśmy zmuszeni użyć siły.

Sprawę bada prokurator

Zbulwersowany zachowaniem policjantów Wiesław Szerszeń złożył na nich doniesienie na prokuraturę.

- Pan Szerszeń złożył w ubiegłym tygodniu doniesienie na interwencję policjantów. Dochodzenie jest w toku - potwierdził wczoraj Krzysztof Sebastianka, zastępca prokuratora rejonowego w Dębicy.