Policjanci w środowy poranek w gminie Grębów zatrzymali kilka osób! Chodzi o wyprowadzenie milionów złotych z Banku Spółdzielczego

O spektakularnej akcji dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, a z przekazanych pierwotnie informacji wynikało, że to była akcja agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego. W środę, 1 lutego tuż po godzinie 6 rano funkcjonariusze z kominiarkami na głowach weszli do pięciu domów na terenie gminy Grębów - w Grębowie, Wydrzy i w Zabrniu.

Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że zatrzymano co najmniej pięć osób - kobiet, byłych pracownic nieistniejącego Banku Spółdzielczego w Grębowie. Zatrzymania mają zaś bezpośredni związek ze śledztwem dotyczącym ogromnych nieprawidłowości w Banku Spółdzielczym w Grębowie. Dotąd śledztwo prowadzone było w sprawie, nie przeciwko konkretnym osobom, ale ten status prawie na pewno teraz się zmieni.

- Na obecnym etapie mogę potwierdzić jedynie tyle, że rzeczywiście w związku z jednym z prowadzonych przez nas śledztw doszło do realizacji kolejnych czynności procesowych. Myślę, że za kilka dni będziemy mogli udzielić więcej informacji w tej sprawie - powiedział nam w czwartek prokurator Rafał Teluk, naczelnik prowadzącego śledztwo Podkarpackiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Rzeszowie. Zaznaczając jednocześnie, że realizacja (zatrzymanie) nie była prowadzona przez funkcjonariuszy CBA.

Jak przekazuje nam jedna z mieszkanek gminy Grębów, informacja o środowej akcji lotem błyskawicy rozeszła się po całej gminie. Byli klienci Banku Spółdzielczego w Grębowie cieszą się, że być może jest już blisko do tego, by winni zostali ukarani. Dla wielu to radość przez łzy, bo niektórzy nie odzyskali ani grosza ze swoich oszczędności.

Przypomnijmy, że afera wybuchła w lipcu 2019 roku. Prokuratura Rejonowa w Tarnobrzegu (pierwotnie prowadziła sprawę) wszczęła śledztwo dotyczące działania na szkodę Banku Spółdzielczego w Grębowie (konkretnie klientów). Już wtedy mówiło się o grubych milionach złotych. Do nieprawidłowości miało dochodzić co najmniej od dziesięciu lat. Mechanizm był taki, że choć klienci wpłacali pieniądze na przykład na lokaty i mają na to potwierdzenia, informacji tych jednak nie ma w systemie bankowym. Według szacunków straty spowodowane przestępstwem mogą łącznie łącznie wynieść ponad 50 milionów złotych.