Zbycie dwóch działających w Jaśle przedsiębiorstw to jeden z czynników warunkujących zgodę na fuzję Orlenu i Lotosu, udzieloną przez Komisję Europejską. U mieszkańców Jasła oraz okolicy, zatrudnionych w Lotos Infrastruktura oraz Lotos Asfalt plany ich sprzedaży wywołały wielki niepokój.
- Łącznie obydwie firmy zatrudniają 113 osób (...). Gdybyśmy mieli pewność, że kupna dokona inny lider branży, np. Shell, spalibyśmy spokojnie. Ale istnieje ryzyko, że będzie to ktoś (...) kto coś tam zarobi, i zamknie interes. Do transakcji może dojść bez przetargów, licytacji, co tylko potęguje nasze obawy
- mówił nam jeden z jaślan pracujących w Lotosie.
On i jego koledzy z pracy byli (nadal są) przekonani, że skutki zmian właścicielskich w dwóch zakładach mogą być bolesne nie tylko dla nich, ich rodzin. Ucierpieć może miasto, wielu jego mieszkańców.
- Lotos ma wpływ na życie całej lokalnej społeczności, chociażby poprzez sieć powiązań z firmami oferującymi usługi specjalistyczne, przedsiębiorcami zajmującymi się cateringiem, transportem pracowników. Można przypuszczać, że nowy właściciel zrezygnuje z wielu usług albo je ograniczy, co będzie miało szerszy, niekorzystny wpływ na gospodarkę regionu
- tłumaczył inny pracownik.
Jeszcze inny podkreślał, że zmiany właścicielskie w firmach skutkują często obniżką uposażeń. A te w Lotosie, jak na lokalne warunki są dosyć wysokie. Niższe zarobki - na co zwracają uwagę nasi rozmówcy - to także niższe dochody wielu lokalnych przedsiębiorców. - Pieniądze wydajemy przecież na miejscu - zauważają.
Nie mają również wątpliwości, że w sytuacji, kiedy oba zakłady przestałyby działać pod szyldem Lotosu, Jasło straciłoby hojnego partnera. Sponsora przedsięwzięć kulturalnych, edukacyjnych, sportowych, inwestora. A ewentualne zamknięcie firm, cały czas świetnie prosperujących położyłoby kres kultywowaniu tradycji związanych z działalnością jasielskiej rafinerii - na której terenie funkcjonują.
Pracownicy Lotosu liczyli na wsparcie osób, które mogłyby - przy odrobinie chęci - powalczyć o to, by Lotos w Jaśle został. A przynajmniej podjąć próbę walki, wzorem chociażby burmistrza Czechowic-Dziedzic, gdzie także ma dojść do sprzedaży zakładów Lotosu (pisał w tej sprawie do premiera). Na prośbę osób zatrudnionych w Lotos Infrastruktura i Lotos Asfalt, chcieliśmy ich do tego nakłonić. Europoseł Bogdan Rzońca, nie raz wytykający poprzedniej władzy działania na szkodę lokalnego rynku pracy (m.in. prywatyzację Gamratu), mimo kilku próśb nie zdecydował się na rozmowę. Senator Alicja Zając i poseł Maria Kurowska też postanowiły milczeć, choć ta druga, gdy przedstawiliśmy jej temat, sprawiała wrażenie poruszonej.
Stojący na czele samorządu powiatowego Adam Pawluś jest przekonany, że prezes koncernu Lotos Daniel Obajtek nie pozwoli skrzywdzić jaślan. Kiedy dopytujemy, czy pracownicy mogą liczyć na starostę, odpowiada twierdząco. Ale dotąd nic w ich sprawie nie zrobił. Podobnie jak burmistrz Ryszard Pabian, on jednak nie chciał złożyć żadnej deklaracji. Wyraził jedynie wiarę w to, że „po doświadczeniach związanych ze sprzedażą Gamratu wszelkie decyzje dotyczące Lotosu będą podejmowane z rozwagą”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
