Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska premiera filmu "Dzieci Ireny Sendlerowej" w kinie Zorza w Rzeszowie

Piotr Samolewicz
FOT. WOJCIECH ZATWARNICKI
Rzeszowscy widzowie mieli w środę okazję obejrzeć długo oczekiwany dramat "Dzieci Ireny Sendlerowej".

Wyjątkową, gdyż dopiero dziś film Johna Kenta Harrisona o Polce, która podczas wojny uratowała około 2,5 tys. żydowskich dzieci, będzie wyświetlany na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Specjalnym gościem polskiej premiery "Dzieci Ireny Sendlerowej" w kinie Zorza był reżyser i scenarzysta obrazu John Kent Harrison, który przyleciał na to wydarzenie prosto z Los Angeles.

W krótkim wystąpieniu reżyser podkreślił, że kino z natury tworzy tylko mity, ale zawierające esencję wydarzeń. A mity te bardzo oddziałują na naszą teraźniejszość.

Reakcja widzów po zakończeniu projekcji mówiłaby o tym, że reżyserowi udało się przekazać tę esencję.

- To jest wstrząsający dokument heroizmu w obronie życia człowieka - powiedział nam ks. bp Kazimierz Górny. - Św. Maksymilian miał hasło: tylko miłość jest twórcza. Irena Sendlerówna to samo powiedziała. Liczy się dobroć, liczy się miłość. I dobro zwycięża.

Nakręcony w polsko-amerykańskiej koprodukcji obraz z licznym udziałem naszych aktorów i realizatorów wzrusza dzięki wielkiej dbałości o detal i przeźroczystemu stylowi. Amerykański twórca przy użyciu skromnych środków wyrazu postarał się oddać bardzo trudny do odtworzenia obraz życia i eksterminacji Żydów w warszawskim getcie. Co najważniejsze, pokazał ich, jak zachowują godność.

Uwagę kamery skupia przede wszystkim postać urzędniczki warszawskiej opieki społecznej - ascetycznie zagranej przez Annę Paquin Ireny Sendler, córki przedwojennego lekarza, który zginął zarażony tyfusem, udzielając pomocy chorym podczas epidemii w Otwocku.

- Tonącego trzeba ratować nawet wtedy, gdy samemu się nie potrafi pływać - kierując się przesłaniem nieżyjącego ojca skromna kobieta postanawia zorganizować pomoc żydowskim dzieciom zagrożonym śmiercią, wykorzystując łańcuch ludzi dobrej woli, narażając przy tym siebie i ich na śmierć.

Film zachowuje prostą kolejność zdarzeń aż po pierwszy wielki transport z getta do obozu śmierci i moment aresztowania Sendlerowej, wydanej gestapo przez rodaków. Reżyserowi udało się oddać powolną degradację getta, narastającą atmosferę strachu. Pokazuje bolesne dylematy Żydów i Polaków, przeplatanie się ich losów, to że są skazani na siebie.

Dominująca w fotografii czerń oddaje klimat tamtych dni. Na jej tle biel twarzy oddaje czystość intencji działających osób.

Warto zwrócić uwagę przynajmniej na dwie sceny - ucieczkę Jasia z pociągu pędzącego do obozu koncentracyjnego oraz scenę tulącej się do matki Ireny po ucieczce z gestapo. Nad kobietami wisi obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Córka wyznaje z żalem, że nie udało jej się uratować wszystkich dzieci. Reżyser wybija też przesłanie dzielnej kobiety, że uratowane dzieci mają po wojnie poznać swoją prawdziwą tożsamość zaszyfrowaną na kartkach przechowywanych w słoiku.

Fillm kończy się happy endem. Czy uzasadnionym przy tego rodzaju produkcji, rzecz do dyskusji. Ale jest też drugie zakończenie, warte szczególnego polecenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24