Polska straciła już bardzo dużo wizerunkowo. Kto się będzie z nami liczył w świecie?

Wydawało się, że po zmianie premiera i składu rządu pojawi się nowa jakość w stosunkach Polski z Zachodem. Nową jakość miał zagwarantować wykształcony premier Mateusz Morawiecki. Przynajmniej miał próbować ocieplić wizerunek Polski na arenie międzynarodowej. Tymczasem nagle rozgorzał dodatkowo konflikt Polski z Izraelem przez nową ustawę o IPN, potem sam premier podgrzał atmosferę w kwestii zagłady narodu żydowskiego. Chociaż dla ludzi poruszających się po świecie i znających problematykę stosunków międzynarodowych, to żenująca wpadka, w kraju wielu Polaków przyklaskuje działaniom rządu, który w ich ocenie nie ugina się pod presją zachodnich imperatorów i Żydów. Wielu Polakom podoba się polityka powstawania z kolan, na których klęczeliśmy przed Zachodem przez ostatnie lata. Ale niestety wielu rodaków nie analizuje konsekwencji takich postaw dla całego kraju, bo gospodarka się kręci, mamy niskie bezrobocie, Polakom dzięki 500 plus poprawił się byt. I właściwie spokojnie dalibyśmy sobie radę bez Unii Europejskiej, która narzuca nam, jak mamy się zachowywać i jak myśleć. Nie jest ona nam do niczego potrzebna. Jesteśmy na tyle mocni, by poradzić sobie w świecie bez nich. Czy na pewno? Przedstawiciele krajów Unii Europejskiej zastanawiają się nad zwiększeniem składek członkowskich, bo pieniędzy w budżecie Unii będzie niebawem mniej z powodu wyjścia z niej Wielkiej Brytanii. Polska w powodu naruszania praworządności może nie być już tak hojnie nimi obsypywana, jak dotychczas. Wizerunkowo bowiem straciła już bardzo dużo. Z krajem, który neguje działania Unii Europejskiej, atakuje sąsiadów i ich obraża nikt nie będzie chciał negocjować stawek dotacji, a już na pewno traktować poważnie, liczyć się ze zdaniem i sypać groszem, jak z rękawa. Dzisiaj niektórzy Polacy podkreślają z dumą, że wstajemy z kolan. Kto wie, czy za parę lat nie będziemy musieli ich ugiąć.