Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polskaaa... biało-przegrana

PAWEŁ KUCA, PIOTR WRÓBEL
Podczas meczu najbardziej podobało nam się, gdy spiker mówił: "Przerwa dla trenera". Wtedy na parkiet wbiegały dziewczyny, które miały na rękach coś w rodzaju motków, którymi zmywa się podłogi w podupadłym pegeerze. I tańczyły z... odsłoniętymi brzuszkami. Im dłużej na te brzuszki patrzyliśmy, tym bardziej zaczęliśmy kochać koszykówkę.

Przed międzynarodowym meczem koszykówki Polska-Łotwa. Eliminacje do mistrzostw Europy. Tłum przed halą na Podpromiu w Rzeszowie. Jakiś chłopiec pyta swoją dziewczynę: - A gdzie ta Łotwa leży? - Koło Litwy. - To w takim razie im dołożymy - odparł. Po meczu okazało się, że z tego chłopca ani znawca geografii, ani sportu, bo Polska przegrała z Litwą 76:86.

Wziąłem pół litra

Przyznajemy się: nie znamy się na koszykówce. Zasada w tej grze jest taka, że dużą piłkę trzeba wrzucić do dużego kosza. I żeby utrudnić sprawę, kosz ten ktoś zawiesił bardzo wysoko.
Przed halą na Podpromiu kwitnie handel. Flagi, szaliki i kapelusze kibice mogli kupić po 20-30 zł. Ale ci, którzy przyszli w ostatniej chwili, czapeczkę mogli kupić już za... 5 zł.
W holu też można coś "kupić". Przed drzwiami stoi luksusowy mercedes. Płacisz 599 zł raty miesięcznie i jest twój. Niewielu się zdecydowało. Większa kolejka była po pizzę; trochę tańsza.
W drzwiach wejściowych tłok. Kolejka na placu ma ze 20 metrów. Ale ludzie nie narzekają. - To znaczy, że Rzeszów żyje. A co by było, jakby tu grała I liga - mówi do syna chudy tatuś. W drzwiach rośli ochroniarze sprawdzają plecaki i torby. - A tak, pół litra wziąłem! - śmieje się starszy gość.
Wchodzę na halę, pełne trybuny. Niektórzy z twarzami pomalowanymi na biało-czerwono. Podchodzi do mnie jegomość. Nie wygląda mi na kibica, bo w garniturze, pod krawatem, mówi: - Przepraszam bardzo. Jedyne co mogłoby go łączyć z koszykówką, to gdyby stanął obok zawodnika, byłby tego samego wzrostu. Pod warunkiem, że stanąłby na szóstym szczeblu drabiny. - Zapłaciłem, a pan mi zasłaniasz, nic nie widzę - upomina mnie. Dziwię się, bo mecz się jeszcze nie rozpoczął, więc na co tu patrzeć. "Chyba ma w domu podłogę z desek, skoro chce sobie parkiet pooglądać" - przebiega przez myśl.
Rozpoczyna się rozgrzewka. Dziewczyny (zwane czip...., czirli..., a zresztą nieważne, chodzi o te z z motkami) zagrzewają do walki. Trzech strażaków stojących na trybunie nie może oderwać od nich oczu. "Pogasiłoby się, panowie, no nie?" - myślę sobie.

Gwizdy, trąbki, bębny

[obrazek3] (fot. JANUSZ WITOWICZ)Zaczyna się. Nie trzeba spoglądać na parkiet, żeby wiedzieć, w czyich rękach jest piłka. Gdy nasi atakują, euforia. Gdy Łotysze - gwizdy, aż powietrze drży. Nasi dopingują, waląc w ogromny bęben albo koncertują na piskliwych trąbkach. Są też kibice łotewscy. Czterech, a może nawet sześciu. Ale i tak ich słychać, bo mają jeszcze większy bęben. Nie wiem, po co sędziemu gwizdek, bo i tak go nie słychać. Co jakiś czas spiker ogłasza przerwę dla trenera. Zawodnicy podbiegają do szkoleniowca. Ten - można się domyślać - mówi zawodnikom, że ta gra polega na tym, że powinno się wygrywać, a nie przegrywać. A nasi... przegrywają. Niektórzy kibice zaczynają się denerwować. Nie, żeby krzyczeli, albo używali słów powszechnie uważanych za wulgarne. Nasi kibice zaczynają bić brawa Łotyszom. Przerwa w połowie meczu.

Ty jesteś od roboty, nie gadania

Kibice zbierają się przed halą. Przemysł tytoniowy zarabia - każdy chwyta za papierosa. - Kibice koszykówki różnią się od piłkarskich. Sam grałem w koszykówkę, to wiem - mówi młody facet. Opowiada, że gdzieś w Polsce doszło do bójki między kibicami koszykówki, ale to wyjątek. - Na stadionie piłkarskim jest przestrzeń, można narozrabiać i uciec. Na hali to co innego - mówi.
A i sami kibice są inni. Na widowni i małe dzieci, i panowie w garniturach. Nawet pani w średnim wieku w stroju, jakby wróciła z wystawy, gdzie też były kosze, tyle że z owocami, bo to była wystawa o martwej naturze. Tylko raz można było usłyszeć z trybun okrzyki rodem ze stadionu: - Kolejorz ty, k.....! Pewnie przyjechali kibice Lecha Poznań - domyślamy się.
Nasi przegrali. - Po co tak gardło zdzierałem? Jak jutro będą w pracy mówił? - martwi się kibic. - Przecież ty tam jesteś od roboty, a nie od mówienia - śmieje się jakaś dziewczyna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24