Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski biznes na Ukrainie: przeczekamy kryzys, może przyjdą lepsze czasy

Andrzej Plęs
Na polsko-ukraińskiej granicy raczej spokojnie. Nie widać panicznego wykupywania produktów w naszych sklepach.
Na polsko-ukraińskiej granicy raczej spokojnie. Nie widać panicznego wykupywania produktów w naszych sklepach. Norbert Ziętal
Są poważne problemy gospodarcze, jest chaos. Podkarpaccy przedsiębiorcy jednak ani myślą zwijać swoje interesy na Ukrainie.

Bank BKO BP zamknął dwie swoje placówki na Ukrainie, PZU Ukraina zawiesił działalność swojego oddziału w Kijowie, na sytuacji gospodarczej i politycznej u naszego wschodniego sąsiada stracili już polscy przewoźnicy - PLL Lot i Inter City, sytuację na wschodzie mocno odczuła warszawska giełda.

Szacuje się, że ponad 2 tys. polskich przedsiębiorców zainwestowało na Ukrainie prawie miliard euro. Każdy z nich - w mniejszym lub większym stopniu - obawia się o losy swojej inwestycji.

Straty małe i duże

Poważny kryzys gospodarczy, zagrożenie militarne, chaos administracyjny nie zachwiał stabilizacją ukraińskiego oddziału Śnieżki SA w Jaworowie.

- W kwestii funkcjonowania fabryki sytuacja była i jest stabilna - uspokaja Piotr Mikrut, prezes Śnieżki SA, która w swoim ukraińskim oddziale w Jaworowie zatrudnia około 270 osób. - Był moment, kiedy w trakcie nasilających się protestów w Kijowie musieliśmy wstrzymać dostawy na niektórych kierunkach, przede wszystkim wschodniej Ukrainy, ze względu na to, że drogi były nieprzejezdne. W tej chwili fabryka funkcjonuje normalnie, mamy niezakłóconą komunikację transportową do i z fabryki.

Śnieżki nie dotknęła i nie dotnie groźba sankcji ze strony Unii Celnej (Rosja, Białoruś, Kazachstan), ponieważ niemal cała produkcja z jaworowskiej fabryki trafia na rynek ukraiński.

- Nie obawiamy się zmiany stawek celnych ze strony Rosji, bo to nie będzie miało wpływu na naszą działalność - potwierdza prezes Mikrut.

W innej sytuacji jest krośnieński Nowy Styl, producent mebli, który w Charkowie ma potężny zakład i połowę tamtejszej produkcji eksportuje do Rosji. W kłopocie może być producent okien dachowych Fakro i jego trzy ukraińskie fabryki, z których znaczna część produktów sprzedawana była na rynkach wschodnich.

Dla nich wprowadzenie przez Rosję, Kazachstan, Armenię, Białoruś takich stawek celnych jak dla produktów z Unii Europejskiej może spowodować, że rentowność fabryk na Ukrainie stanie na granicy opłacalności.

Choć nie jest to scenariusz konieczny, jak przekonuje Jerzy Krzanowski, konsul honorowy Republiki Ukrainy w Rzeszowie i współwłaściciel Nowego Stylu.

- W tej chwili trwa normalna produkcja, choć w najbliższym czasie trzeba liczyć się ze spadkiem zamówień - zastrzega. - W sytuacji, kiedy rynek rosyjski przestanie być tak rentowny, jak do tej pory, można przecież szukać innych rynków zbytu. Oczywiście, nie jest obojętne dla biznesu to, co wydarzyło się na Ukrainie, ale są ludzie, którzy z kryzysu potrafią osiągnąć więcej niż w normalnych warunkach funkcjonowania. Przez większą inwencję, pomysły, dynamikę działania.

Tyle przyszłość, tymczasem obecna sytuacja polityczna i gospodarcza na Ukrainie już stwarza problemy dla normalnego funkcjonowania, także polskim inwestorom. Choćby niestabilny kurs hrywny, który doskwiera tym dotkliwiej, im większa część produkcji przeznaczana jest na rynek wewnętrzny.

- Jeśli będziemy mieli do czynienia z dużą inflacją na Ukrainie, to rzeczywiście, będzie to problem - potwierdza prezes Mikrut. - Ponieważ inflacja generować będzie dodatkowe koszty, które będą musiały być uwzględnione. Na razie hrywna stała się słabsza o około 15 procent, toteż na tym samym poziomie musieliśmy podnieść ceny naszych produktów. Taka sytuacja dla naszej sprzedaży nie jest korzystna, ale przecież dotyczy ona także naszej konkurencji.

Jerzy Krzanowski zauważa, że niestabilny kurs hrywny to problem, ale nie koniec świata. Bo przecież im niższy kurs tej waluty, tym bardziej opłacalny staje się eksport z Ukrainy.

Obawy na jutro, nadzieje na pojutrze

Polscy inwestorzy na Ukrainie najbardziej obawiają się znacznego pogłębienia tamtejszego kryzysu gospodarczego, choć ukraińska gospodarka i tak jest w kiepskiej sytuacji. Bo kryzys będzie miał wpływ na konsumpcję wszelkiego rodzaju dóbr.

- Należy liczyć się ze spadkiem popytu, mogą pojawić się problemy z płynnością naszych kontrahentów - uprzedza prezes Mikrut, ale zapewnia, że ani przez chwilę nie rozważał wycofania kapitału z Ukrainy i wygaszania produkcji w fabryce w Jaworowie.

Z nadzieją, że trudności są tylko tymczasowe, a w perspektywie - znaczne ożywienie gospodarcze, bardzo korzystne także dla polskiej przedsiębiorczości.

Finansowa pomoc USA i Unii Europejskiej dla Ukrainy może tylko zażegnać widmo poważnej zapaści gospodarczej tego kraju, ale dopiero reforma systemu gospodarczego daje nadzieję na znaczny rozwój w państwie, w którym żyje 50 mln konsumentów.

- Każdy polskich przedsiębiorców, który inwestował na Ukrainie, robił to pod kątem potencjału tego rynku zbytu albo traktując go także jako punkt wyjścia na rynki wschodnie - tłumaczy Mikrut. - Ta ostatnia koncepcja może stanąć pod znakiem zapytania. W tej chwili na Ukrainie konsumpcja farb w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest o połowę mniejsza niż w Polsce, podobnie jak konsumpcja w Polsce jest mniejsza niż w Europie Zachodniej, ale w wieloletniej perspektywie możliwości konsumpcyjne Ukrainy są ogromne. Pod warunkiem, że gospodarką ukraińską zacznie rządzić system rynkowy w znacznie większym stopniu, niż było to dotychczas. Na rozkwit gospodarczy potrzeba kilku lat, tymczasem najważniejsze jest, by Ukraina nie wpadła w głęboki kryzys.

Zachodnia Ukraina czuje niepokój związany z wydarzeniami politycznymi i niepewnością ekonomiczną, który wzrósł po ogłoszeniu tam powszechnej mobilizacji.

- Kilku naszych pracowników w Jaworowie zostało zmobilizowanych, wyczuwa się niepokój przed wybuchem wojny, i to są w tej chwili ich podstawowe obawy - mówi prezes Mikrut. - Kiedy miną, Ukraińcy skoncentrują swoją uwagę na sytuacji ekonomicznej.

Problemy mogą mieć polskie przedsiębiorstwa, które w Polsce produkują na rynek wschodni. Ukraiński kryzys gospodarczy może zaważyć na popycie, rosyjskie cła zaporowe i restrykcje (choćby na polską wieprzowinę pod pretekstem afrykańskiego pomoru świń) mogą uczynić eksport nieopłacalnym. Tego obawia się np. leżajskie Hortino, które wysyła przetwory na rynek ukraiński i rosyjski.

- Jeśli pojawią się jakieś problemy z eksportem, odczuje je cała branża owocowo-warzywna - mówi Jerzy Sidor, prezes Hortino.

Na granicy - normalnie

Widmo wojny, zapaści gospodarczej na Ukrainie i niestabilnego kursu hrywny na razie nie skłoniły naszych wschodnich sąsiadów do wzmożonych zakupów po polskiej stronie.

- W grudniu obserwowaliśmy nawet spadek liczby wjeżdżających do Polski samochodów z Ukrainy, ale podyktowane to było kilkudniowymi blokadami na drogach dojazdowych do Polski - wyjaśnia mjr Elżbieta Pikor, rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. - Skokowy wzrost nastąpił w styczniu, tuż przed prawosławnymi świętami Bożego Narodzenia, obecnie ruch ustabilizował się na poziomie ponad 20 tysięcy pojazdów na dobę na wszystkich przejściach podkarpackiego odcinka granicy z Ukrainą.

Nie widać też panicznego wykupywania produktów w polskich sklepach przy granicy. Służby celne mogą to ocenić na podstawie dokumentów "tax free“, które na punktach granicznych składają wywożący towar.

- Dostrzegamy raczej stałą tendencję wzrostową, jeśli chodzi o wartość wywożonego na Ukrainę towaru, ale nie można mówić, że w ostatnich tygodniach nastąpił jakiś znaczący wzrost - zapewnia Edyta Chabowska, rzecznik Izby Celnej w Przemyślu.

W tej chwili polska przedsiębiorczość na Ukrainie nie jest w stanie przewidzieć swojej przyszłości w perspektywie ani kwartału, ani pięciu lat. Bo nikt nie jest w stanie przewidzieć, w jakim kierunku politycznym i gospodarczym podąży ten kraj. Cokolwiek się jednak stanie, nie grozi nam fala bankructw, bo przecież na Ukrainie inwestowali ci, którzy na rodzimym rynku mają już ugruntowana pozycję.

- Biznes wymaga elastyczności, trzeba przyjąć, że Ukraina będzie zmierzać w kierunku integracji z Unią Europejska i pod taką perspektywę przygotowywać swoją działalność - podpowiada Jerzy Krzanowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24