Pomnik Piłsudskiego w Rzeszowie - ważna sprawa. Ale czy najważniejsza dla miasta?

Poseł Wojciech Buczak, kandydat z ramienia PiS na prezydenta Rzeszowa, bije na larum, bo zagrożony jest „szczytny i ważny projekt”, jakim jest budowa pomnika Józefa Piłsudskiego na pl. Wolności w Rzeszowie. Przeszkodą na drodze do powstania monumentu, który ma stanąć w 100-lecie odzyskania niepodległości, jest nieprzyjęcie uchwały w tej sprawie przez radę miasta. W oświadczeniu, które rozesłano w środę, czytam o negatywnym stosunku części radnych PO i Rozwoju Rzeszowa wobec idei budowy pomnika, który to wpisuje się w „szkodliwą narrację uderzania w poczucie narodowej dumy i wspólnoty”.

Pięknie by było, gdyby pomnik wielkiego Polaka, którego zasług dla Polski nikt nie kwestionuje, stanął w Rzeszowie we właściwym miejscu i zgodnie z planem. I myślę, że tak się stanie. Dramatyczny ton oświadczenia w tej sprawie wydaje mi się mocno przesadzony.

A co, jeśli poseł Buczak ma rację i pomnik nie zostanie odsłonięty w planowanym terminie? Czy z tego powodu przestanie funkcjonować miasto, komuś odetną prąd albo zabraknie w Rzeszowie wody? A może wydłużą się korki?

Jeżeli już korki na ulicach Rzeszowa się wydłużą, to nie dlatego, że Piłsudski na koniu wjedzie na plac Wolności z opóźnieniem, tylko z powodu zablokowania budowy obwodnicy południowej Rzeszowa. Drogi, która powinna być już w zaawansowanym stadium budowy. A nie jest, bo padła ofiarą walki o władzę, którą PiS toczy z obecnym prezydentem Rzeszowa. I można powtarzać do znudzenia, że dokumentacja była nie tak, że przebieg trasy nieodpowiedni, że obudziło to protesty mieszkańców. Myślę, że gdyby była wola powstania tej drogi w urzędach marszałkowskim, wojewódzkim i wyżej, a nie tylko w rzeszowskim Ratuszu, roboty na obwodnicy szłyby pełną parą.

Podobnie jest z rzeszowskim zamkiem. Miał zostać przejęty przez miasto na cele kultury, ale pojawia się milion przeszkód, żeby tak się nie stało. Obwodnica, którą przehandlowano na politycznym targu, to sprawa absolutnie kluczowa dla mieszkańców Rzeszowa i regionu. I to w tej sprawie, panie Pośle, przydałoby się dramatyczne oświadczenie.