Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóżcie mi stanąć na nogi. Ewelina narażała życie w GOPR, teraz czeka na pomoc

Ewa Wawro
Ewelina Wójcik z Jasła ratowała życie innym, narażając siebie. Teraz sama prosi o pomoc.
Ewelina Wójcik z Jasła ratowała życie innym, narażając siebie. Teraz sama prosi o pomoc. Archiwum
Przyjaciele mówią na nią "Goprówka". Zawsze pogodna, uśmiechnięta. Mało kto wie, ile przeszła. I że od dwóch lat toczy największą walkę swojego życia. Żeby znów chodzić.

Możesz pomóc

Możesz pomóc

Operacja Eweliny będzie kosztować 120 tys. zł. Do tego dojdą koszty rehabilitacji. Numer konta, na które można wpłacać pieniądze, dostępny jest na stronie www.chcechodzic.pl Można też przeznaczyć 1 proc. odpisu podatkowego.

Ma 26 lat. Dwa lata leczyła się w Krośnie, Krakowie, Warszawie, Piekarach Śląskich. I nic. Stan zdrowia pogarsza się, grozi jej wózek inwalidzki. Ale jest szansa. Potrzebne są tylko pieniądze. Zbyt duże pieniądze, jak na jej możliwości.

Gdybym mogła cofnąć czas...

Tato był ratownikiem i czasem zabierał Ewelinę na dyżury. Bardzo jej się to podobało. Kiedy zdecydowała, że ona też zostanie ratownikiem, tato nie był szczęśliwy.

- Nie zapomnę chwili, kiedy wychodziłam z domu na pierwszy egzamin - wspomina Ewelina. - Stałam w drzwiach z nartami, gotowa do wyjścia, a tato podchodzi i pyta: Na pewno wiesz, co robisz? Zastanowiłaś się dobrze? Wtedy jeszcze nie wiedziałam, o co mu chodzi. Teraz już wiem.

Mówi, że nigdy nie żałowała tej decyzji. Nawet teraz.

- To był świetny okres w moim życiu. Gdybym mogła cofnąć czas, postąpiłabym tak samo - podkreśla "Goprówka".

Była ratowniczą Krynickiej Grupy GOPR. Pierwszy dyżur przy wyciągu miała w 2003 r. Spektakularne akcje zdarzają się na szczęście rzadko. Brała udział w dwóch. Szukali kobiety na Magurze Małastowskiej.

- To była mama mojego kolegi i niestety akcja zakończyła się tragicznie - opowiada drżącym głosem.
Nie zapomni też ostatniej akcji, tuż przed wypadkiem. W Grabiu szukali kobiety, która nie wróciła do domu. I znaleźli.

- To niesamowite uczucie. Człowiek czuje, że jest potrzeby, że to co robi, ma sens!

Skok, a potem wyrok

Był maj 2007 r. Jej grupa miała ćwiczenia. Skakali z pokładu śmigłowca. Ewelina skoczyła i złamała obie nogi.

Zaraz po wypadku trafiła do szpitala w Nowym Sączu. Okazało się, że jest strajk i nie chcieli jej przyjąć. - Pielęgniarka z karetki walczyła o mnie jak lwica, to się w końcu ugięli...

Później trafiła do prywatnego gabinetu, bo przecież były strajki i w żadnych poradniach nie przyjmowano. Potem jakiś lekarz stwierdził, że może chodzić. A ona miała przecież połamane nogi! Na szczęście trafiła do dobrego lekarza w Krośnie.

- Wreszcie ktoś zaczął mnie leczyć. Pomógł też w załatwieniu butów ortopedycznych - opowiada.
I tak zeszło do października. Mogła poruszać się sama. Prawie sama, bo kule musiała mieć. Siostra walczyła razem z nią. W ramach treningu chodziły do sklepu.

Pełna nadziei pojechała do Iwonicza Zdroju na konsultacje. - To był pierwszy lekarz z tytułem doktorskim i świetną opinią. Nastawiłam się, że facet zrobi cuda…

- Lepiej niech pani szybko zajdzie w ciąże i urodzi dziecko, bo później mogą być problemy z chodzeniem - usłyszała wyrok.

Nie pamięta, jak wyszła z gabinetu. Słowa nie mogła wykrztusić do czekającego na nią taty. Po pierwszej tomografii usłyszała kolejny werdykt: do trzech lat i będzie przechlapane.
[obrazek2] Cały mój świat kręci się wokół nogi. (fot. Archiwum)W sumie to jest do zrobienia

Szukała pomocy, gdzie tylko się dało. Lekarze mówili: proszę przyjść, jak przestaniesz chodzić. Pomogła jej pani Basia, mama kolegi. Jej syn przechodził coś podobnego i był operowany w Austrii. Przekonała Ewelinę, że można i że warto.

I Ewelina znalazła w Szwajcarii specjalistę od stawów skokowych. Pani Basia jest germanistką, więc pomogła napisać list. Do listu dołączyły wyniki badań.
I tak cały 2008 rok Ewelina spędziła na jeżdżeniu od lekarza do lekarza i czekaniu na odpowiedz ze Szwajcarii.

Przyszła! Długo trzymała list, zanim go otworzyła. Ręce jej się trzęsły. Przesłała tekst mailem do pani Basi, by przetłumaczyła. "Jest ok! Chcą!" - dostała szybką odpowiedź.

Zdiagnozowali ją wstępnie, ale chcieli przeprowadzić swoje badania.

- Dopiero w Szwajcarii miałam tak naprawdę pierwszy komplet badań - przyznaje Ewelina. Wszystko załatwili, wszytko przygotowali. Sama konsultacja trwała 1,5 godziny.

Do Polski wróciła z wynikami i opisem potrzebnej operacji. Od tych samych lekarzy, którzy wcześniej ją odsyłali, usłyszała teraz, że "w sumie to jest do zrobienia". Ale na pytanie ile razy to robili, odpowiadali - ani razu.

Kolejne bitwy były przed nią

Szwajcarzy dawali jej ponad 90 proc, szans. Potrzebne były tylko pieniądze. Zadzwoniła do GOPR-u, bo NFZ odmówił sfinansowania operacji. Procedury i wypełnianie kolejnych wniosków przez kolejnych konsultantów trwały zbyt długo.

Jak w GOPR-e dowiedzieli się, że ma wyznaczoną artroskopię w Piekarach (która jej nic nie dała), to wycofali się z przesłania obiecanych pieniędzy, pod pretekstem, że można jej pomóc w Polsce. Wyznaczony przez Szwajcarów termin operacji przepadł.

- Gdyby GOPR nie czekał do ostatniego dnia z przelaniem kasy, dawno byłoby po wszystkim - dodaje rozżalona.

Czyżby goprowcy zapomnieli o Ewelinie? Sprawdzamy. Dzwonimy do Krynickiej Grupy GOPR. Telefon odbiera naczelnik Marek Wiater. Nie jest zbyt rozmowny, jakby dziwił się, czego od nich chcemy. Zaglądamy na ich stronę internetową. Ani słowa o Ewelinie.

Narciarze z pomocą Ewelinie

Narciarze z pomocą Ewelinie

Międzyszkolny Klub Narciarski Jasło organizuje 7 lutego na stoku narciarskim Chyrowa zawody o Puchar Burmistrza Miasta Jasła. Opłata startowa zostanie przeznaczona na pomoc byłej instruktorce klubowej Ewelinie Wójcik. Wpisowe (40 zł od osoby) należy przelać na konto: Fundacja Świętego Mikołaja KRS 0000126602 nr konta: 10 2130 0004 2001 0299 9993 0003 z adnotacją: "na leczenie i rehabilitację Eweliny Wójcik". Regulamin zawodów na www.ski.rjs.pl

Mój świat kręci się wokół nogi

Ewelina jest technikiem farmacji. Pracowała w aptece w Jaśle, ale po wypadku musiała odejść. Nie chce być kiedyś ciężarem dla innych i dlatego zaczęła studia. Finanse i ubezpieczenia społeczne na Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Chłopaka nie ma, jeszcze nie teraz.

- Nie mam na to czasu, cały mój świat kręci się wokół nogi, ale jak będzie po wszystkim, jasne, że będę mieć - zaznacza.

Mieszka w akademiku. Wstydzi się rozmawiać z obcymi o swoim problemie.
- Jak ludzie pytają, dlaczego mam kule, to mówię, że to stara sprawa - zdradza. - Trudno mi tak o tym opowiadać wprost. Co innego w internecie napisać, albo przez telefon pogadać…

Różne fundacje, do których się zwracała, odmawiały pomocy, twierdząc że to GOPR powinien jej pomóc. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, współpracująca przecież z GOPR-rem, też odmówiła, bo nie zajmują się takimi przypadkami. Ostatnią deską ratunku była Fundacja Świętego Mikołaja. Udało się!

Tak miało być, choć boli

Były chwile załamania. Płakała tak, by nikt jej nie widział - ani mama, ani tato, ani siostry. Nie mogli widzieć, że się poddaje. - Nie płakałam, ja wyłam - przyznaje.
A potem przychodziła zmiana nastoju.

- Ja nie dam rady? Jak nie ja, to kto? - pytała samą siebie i brała się w garść.
Jasne że boli. Na szczęście tabletki jeszcze działają, ale powoli zaczyna od nich szwankować żołądek.

Nie ma żalu do pana Boga. - Tak widać miało być. Zawsze sobie tłumaczę, że z tego coś dobrego jeszcze wyniknie. Jeszcze nie wiem co. Ale wyniknie. Na pewno wyjdę z tego silniejsza.

Ale Ewelina już jest silna. I nie przestaje się uśmiechać. Teraz tylko potrzebuje naszego wsparcia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24