Pomóżmy wyremontować dom chorych braci

Pani Jolanta z mężem Mariuszem wychowują 8-letniego Dawidka i 10-letniego Krzysia. Obaj nie mówią, są opóźnieni w rozwoju psychoruchowym. Starszy ze względu na słabe kolana ma problemy z chodzeniem. Młodszy nawet tego nie może - wciąż leży. Tuż po urodzeniu miał wylew pierwszego i drugiego stopnia.
Jakby tego było mało, ze względu na to, że w domu jest grzyb, chłopcy stale chorują.

- Po kilka razy w roku mają zapalenie płuc, oskrzeli. O ile starszego udaje się wyleczyć w domu, młodszego trzeba wozić do szpitala. Dawidek gorzej przechodzi chorobę, bo jest leżący i nie jest w stanie odkrztusić flegmy - wyjaśnia Jolanta Łoza.

Jej zdaniem, dzieci rzadziej by chorowały, gdyby udało się ocieplić dom i pozbyć grzyba.

- Jest w każdym rogu we wszystkich pokojach. Zarówno przy suficie, jak i podłodze. Na części dachu mamy eternit. Jest nieszczelny i zalewa nam dom. Już zaplanowaliśmy remont dachu. Problem jednak z grzybem pozostanie, dopóki dom nie zostanie ocieplony - tłumaczy mama chłopców.

O tym, że nasi Czytelnicy chętnie pomagają chorym braciom świadczy chociażby to, że właśnie dzięki nim rodzina ma dojazd do domu. Firmy Trans-Rol Adama Gruby oraz Jar z Kielnarowej utwardziły prawie kilometrowy odcinek drogi do ich domu.

Chętni, którzy chcą pomóc chłopcom, mogą kontaktować się z autorką tekstu, tel. 691 453 910, 17 867-22-24.