POPiS radnych prawicy na sesji Rady Miasta Rzeszowa

- Niech mi pan nie przerywa, ja panu nie przeszkadzam nawet gdy coś pan paplesz. Szukacie na siłę problemów, działając przeciw swojemu miastu - grzmiał podczas dzisiejszej sesji prezydent Tadeusz Ferenc. Jego słowa były skierowane do radnych PiS Waldemara Szumnego i Jerzego Jęczmienionki. Pierwszy z nich podczas dyskusji nad kształtem przyszłorocznego budżetu miasta zgłosił kilka uwag, które nie spodobały się prezydentowi. Drugi próbował interweniować w obronie kolegi, którego prezydent ostro krytykował w swojej wypowiedzi.

Zdało się to na niewiele, Tadeusz Ferenc tonu wypowiedzi nie zmienił i w czasie sesji jeszcze kilka razy odpowiedział radnym PiS w stanowczy sposób, nie przebierając w słowach.

Następnie kazał wyświetlić radnym fragment telewizyjnej relacji z ubiegłotygodniowego kongresu gospodarczego, jaki odbył się w podrzeszowskiej Jasionce. Prezydent RP_Andrzej Duda powiedział wówczas: „Przez wiele lat mówiło się w mediach o tym, że to jest Polska „B”. Jeśli ktoś tak uważa, że jest to jakaś gorsza Polska, to go tutaj zapraszam. Do Rzeszowa, stolicy szybkiego rozwoju opartego na nowych technologiach”.

Czytaj więcej: sesja Rady Miasta Rzeszowa [Relacja LIVE]

- Jeden z radnych prawicy mówił kiedyś o Rzeszowie „dziadostwo”. My wierzymy pierwszemu obywatelowi tego kraju - podsumował wystąpienie Andrzeja Dudy prezydent Tadeusz Ferenc.

Po tym wystąpieniu napięcie na sali wzrosło. Powód? Projekt uchwały przygotowanych przez radnych PiS i PO, którzy przekonywali, że miasto powinno wycofać się ze sprzedaży działki w rejonie ulic Zielonej i Granicznej na osiedlu Drabinianka. Miasto wystawiło ją już na sprzedaż, ale nowe przepisy uchwalone przez sejm pozwalają sprzedać ją wyłącznie rolnikowi, który przez 10 lat nie mógłby tu prowadzić innych działań, jak rolnicze.

- Ja tu interesu miasta nie widzę, ani finansowego, ani przestrzennego - przekonywał Marcin Fijołek, szef klubu radnych PiS.

- Kiedy w styczniu godziliśmy się na sprzedaż tej działki, była mowa, że zostanie w ciekawy sposób zabudowana. Dzisiaj ten plan jest nieaktualny. Nie mogę przyłożyć ręki do tego, że pozwoliliśmy sprzedać teren jako inwestycyjny a dzisiaj bodajeśmy go jako rolny - wtórował mu klubowy kolega, Robert Kultys.

- Działka jest wyceniona jako inwestycyjna, miasto na sprzedaży nie straci finansowo - odpowiedział Andrzej Gutkowski, wiceprezydent Rzeszowa.

- Teren ma 1,5 ha, jego cena to 3,2 mln zł. Tyle kosztują działki inwestycyjne, nie sprzedajemy jej w cenie gruntów rolnych - przekonywał Grzegorz Tarnowski, dyrektor Biura Gospodarki Mieniem Miasta Rzeszowa.
Ale radnych PiS nie przekonał. A ponieważ wbrew swojemu koalicjantowi, Rozwojowi Rzeszowa, radni PO zagłosowali jak PiS, miasto musi unieważnić przetarg. Ogłosi go dopiero po uchwaleniu planu zagospodarowania dla tej działki. Wówczas teren będzie mógł kupić każdy, nie tylko rolnicy.

Negatywne emocje na sali nieświadomie rozładował dopiero Waldemar Wywrocki z Rozwoju Rzeszowa, który w czasie dyskusji nad następnym punktem, uruchomił na swoim laptopie film z dziećmi śpiewającym „Panie Janie”. Muzyka grała na tyle głośno, że radni na chwilę przerwali obrady, a przewodniczący Andrzej Dec zwrócił mu uwagę.

- Z kim ja siedzę na tej sali - kręcił głową patrząc na W. Wywrockiego jeden z jego zawstydzonych kolegów.