Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porażenie prądem, strzał między oczy... Tu się zabija!

Andrzej Plęs
W sterylnym chłodzie, w trzech rzędach i wojskowym szyku
W sterylnym chłodzie, w trzech rzędach i wojskowym szyku Andrzej Plęs
Ciepły odór śmierci przyprawia o mdłości. Ryk i kwik przejmuje dreszczem. Po mokrej posadzce płynie krew. Bo to jest rzeźnia. Tu się zabija.

Kilkanaście świńskich łbów kręci się niespokojnie w lewo i w prawo. W sąsiednim boksie krowy. Też jakieś takie "nieswoje". Może wiedzą, że ten ryk dobywający się z sąsiedniego pomieszczenia, to głos śmierci.

Podobno zwierzęta wyczuwają śmierć. Pracownicy ubojni traktują ten pogląd nieco sceptycznie, ale nie przeczą.

- Pewnie czują, ale robimy to humanitarnie, bezboleśnie - podkreśla pan Wojtek. - Widać, że boją się wchodzić na ring. Czasem uciekają, czasem są agresywne. Szczególnie maciory po prosiętach, takie sztuki po 200 kilo. Trzeba na nie uważać.

Krowy są spokojniejsze. Jeśli któreś szaleją to młode bydło - jałówki, byczki. Tak jak człowiek czuje niebezpieczeństwo, tak i zwierzę czuje śmierć.

Stado świń dzielą od ringu - miejsca uboju - tylko wąskie drzwi. Każdy kwik dobywający się zza tych drzwi wprawia stado w stan najwyższego niepokoju. Uciekają jak najdalej w kąt.

Krowy spokojniejsze. Jakby wiedziały, że nierogacizna pierwsza idzie pod nóż i daje im w prezencie kilka godzin życia.

- Widziałem kiedyś, jak krowie prowadzonej na ring łzy leciały z oczu - przypomina sobie pan Wojtek. - Szła spokojnie. Nie trzeba było się z nią szarpać i tylko te łzy w wielkich oczach...

Ich dwóch, ona jedna

Dwóch mężczyzn w ceratowych fartuchach wchodzi do boksu ze świniami. Wśród zwierząt popłoch. Drzwi na ring otwierają się. Mężczyźni starają się wyodrębnić ze stada tę jedną, zagonić ją na ring.

Zwierzęta uciekają. Teraz już słychać chóralny, niemal ogłuszający kwik strachu i wściekłości. Ta zabawa w berka nie może trwać długo. W końcu jedno ze zwierząt udaje się zapędzić na ring - pomieszczenie 2 na 3 metry, wyłożone kafelkami. Drzwi się zamykają.

Na ringu siły nierówne - ich dwóch i ona jedna. I każde z nich ma swoją rolę do odegrania. Ona ma umrzeć, w miarę szybko i niekłopotliwie. Bo to jest zakład produkcyjny, nie zoo. Tu się liczy wydajność, a wydajność to czas. Zwierzę trzeba uśmiercić szybko i humanitarnie.

W rękach jednego z mężczyzn pojawiają się potężnych rozmiarów szczypce. Ich końce lekko opadają na tułów świni. Ta gwałtownie pręży się, szarpie głową w tył i przez chwilę sprawia wrażenie, jakby dawała popis gimnastyczny.

Po chwili pada jak podcięta. Pierwszy kwik jest donośny i rozpaczliwy, to jeszcze kwik walki.

Szczypce opadają po raz drugi. Kolejny wstrząs leżącego już zwierzęcia i słaby kwik protestu i każdy następny coraz słabszy.

Szczypce nie są magiczne, szczypce rażą prądem. Człowiekowi większej krzywdy nie zrobią, ale świnia nie człowiek.

Wystarczy ładnie zakłuć

Do akcji wkracza drugi mężczyzna. W dłoni ni to nóż, ni szpikulec. Szybkim ruchem wbija narzędzie w gardło zwierzęcia. Z rany tryska ciemnoczerwona fontanna krwi. Dosłownie tryska, bo strumień posoki wzbija się w górę na metr.

- Ona naprawdę nic nie czuje - uspokaja pan Wojtek. - Prąd ją ogłusza, paraliżuje system nerwowy. Wystarczy tylko ładnie ją zakłuć.

Strumień krwi jest coraz mniejszy. Drugi z mężczyzn raz jeszcze wciska szpikulec w ranę, by ją poszerzyć, by krew odpływała szybciej.

Oczy zwierzęcia też gdzieś odpływają. Stają się "nieobecne". Pierwszy mężczyzna jeszcze kilka razy "pieści" świnię elektrycznymi szczypcami. Tak dla pewności. Ciało za każdym razem drga mechanicznie pod dotykiem narzędzia. Ale życia w nim już nie ma. Operacja trwała kilkanaście sekund.

Strzał między rogi

Z rogatymi postępuje się inaczej. Do wołów, krów, byczków i jałówek się strzela.
- Na rogate mamy pistolet "Radical" - mówi pan Wojtek. - Strzela kolcem. Potem trzeba ładować, bo to broń jednorazowa.

Strzela się miedzy rogi, między oczy. Niemal za każdym razem pierwszy strzał jest zarazem ostatnim i zwierzę pada jak rażone piorunem. Czasem tylko potrzebny jest drugi strzał.

- To zależy od sztuki - tłumaczy pan Wojtek. - Jak jest sztuka stara, ma grubszą czaszkę i jeden raz może nie wystarczyć. Trzeba poprawić. Albo jak "ślepak" jest słaby.

Ostatnia kąpiel, ostatnie golenie

Martwa świnia leży już bez życia i bez krwi. Przy ringu - niska krata, a poniżej - mały basen z wrzątkiem. Krata otwiera się ze zgrzytem. Ciało wpada do basenu.

Kąpiel we wrzątku trwa kilka minut. Na żywo żadne stworzenie tego nie wytrzyma. Martwemu jest wszystko jedno. Gorące, różowe, smrodliwie parujące wynurza się z kąpieli na mechanicznym podnośniku, który za chwilę przerzuca ciało do innej maszyny.

W stalowej niecce martwe ciało nagle ożywa. W ułamku sekundy zaczyna wirować wokół własnej osi. Popychane małymi kolcami maszyny ociera się równocześnie o niezliczone, ostre jak brzytwy noże. Minuta lub dwie takiego piruetu i świnia znów nieruchomieje. Teraz już gładka jak pupa noworodka.

Szczeciniarka szybka jest, ale nie dość precyzyjna. Człowiek musi poprawić to, co "przeoczyła" maszyna. Dwóch mężczyzn z nożami dokonuje ostatniej "kosmetyki". Pod ostrzem noży ustępują resztki szczeciny.

Potem ostrza stalowego wieszaka wbijają w tylne nogi zwierzęcia i ciało, szarpnięte łańcuchem, wędruje ku górze. Zatrzymuje się i po stalowej szynie sunie w poziomie.

W kącie pomieszczenia spokojnie tli się dysza palnika. Jeden z pracowników bierze go do rąk i z dyszy bucha płomień. Po gorącej kąpieli, wstępnym goleniu, dokładnym goleniu, trzeba usunąć resztki szczeciny.

Tryskający z palnika płomień przesuwa się metodycznie z góry w dół ciała zwierzęcia. Na chwilę zatrzymuje się na pysku i robi takie wrażenie, jakby martwa świnia w ostatnim odruchu wściekłości zionęła ogniem.

Gorąca od wrzątku, gorąca od ognia, wisi łbem w dół i wypuszcza na podłogę ostatnie krople krwi, które natychmiast spłukiwane są wodą z węża.
A na ring wprowadzana jest następna sztuka. Bo czas to pieniądz.
[obrazek2] Czy można lubić taka robotę? Trzeba ją lubić, jeśli się tu pracuje. (fot. Andrzej Plęs)Chłodny koniec

Dymiący gorącem półprodukt wisi na haku. Potężne ostrze w rękach kolejnego pracownika przecina tułów zwierzęcia. Trzy, cztery zamachy narzędziem i pierś, tułów świni rozpłatane są na całej długości.

Z wnętrza na posadzkę wypada zawartość - dymiąca i cuchnąca. Jelita i żołądek są natychmiast sprzątane i wędrują do specjalnego pojemnika. Wątroba jest ceniona przez mięsożerców, więc wątrobę podnosi się z większym szacunkiem.

Na haku zostaje pusty korpus świni. Jeszcze tylko dwa, trzy zamachy ostrzem i wiszą już tylko dwie półświnie złączone kręgosłupem. Woda z węża wypłucze resztkę nieczystości z pustego korpusu.

Obie połówki pchane są w kierunku chłodni. Drzwi obite blachą otwierają się. Rolka za zgrzytem sunie po szynie - słonina, racice, szynki, golonki, półryje, wszystkie one jeszcze w jednym kawałku.

Za chwilę dołączą do innych. W środku, w sterylnym chłodzie, w trzech rzędach i wojskowym szyku - kilkadziesiąt bliźniaczo podobnych.

Jest jeszcze miejsce dla innych. Kolejna właśnie tańczy na szczeciniarce, a dwóch mężczyzn za drzwiami próbuje wepchnąć na ring następną.

Ludzie i świnie

Pracownicy zwijają się jak w ukropie. Naród chce jeść, toteż i w ubojni potrzebni są ludzie. Powiedzieć o nich - rzeźnik - obruszą się, skrzywią, ale nie zaprotestują.

- Teraz mówi się masarz - uściśla pan Wojtek. - Rzeźnik to mało przyjemne, to jak oprawca. Tylko starsi ludzie jeszcze tak mówią. Czy można lubić taka robotę? Trzeba ją lubić, jeśli się tu pracuje.

Do zapachu też można się przyzwyczaić. My już tutaj tego nie czujemy, tylko ludzie z zewnątrz czują. Mięso też nam nie przeszkadza, kiełbasa, albo kawałek żeberka na śniadanie... Normalnie, jak wszyscy.

Podjeżdża bagażówka - chłodnia. Z budynku mężczyźni wynoszą kolejno połówki zimnych już jak stal półtuszy. Odjeżdżająca chłodnia mija się z innym wozem. Ten zatrzymuje się przed wejściem.

Spod plandeki dobywa się kwik stada świń. Za chwilę, sztuka po sztuce, zostaną wprowadzone do "poczekalni". Stamtąd jest tylko jedno wyjście - przez ring.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Porażenie prądem, strzał między oczy... Tu się zabija! - Nowiny

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24