Anakonda żółta była wycieńczona, a jej ciało pokrywały miliony larw much. "Andzia" przeszła trzy ciężkie operacje, m.in. macicy. Straciła też kawałek ogona. Pierwszy posiłek zjadła po dwóch miesiącach.
- Przed nowym rokiem sama "upolowała" swoją zdobycz, a teraz doczekaliśmy się pierwszych odchodów - cieszy się lekarz wet. Radosław Fedaczyński z lecznicy dla zwierząt "Ada".
Anakonda nie trafi do poprzedniego właściciela. Trudno takie zwierzę oddać do ogrodu zoologicznego. Trzeba uzyskać odpowiednie zezwolenia, a procedura może trwać cały rok.
- Trwają rozmowy z egzotarium w Lublinie. To specjalne schronisko dla gadów. Tam będzie można oddać anakondę bez większych problemów - dodaje Fedaczyński.
"Ada" przyjmuje coraz więcej egzotycznych pacjentów. Na leczenie trafiają często zwierzęta z Rzeszowa, Krakowa i Kielc. Mnogość gadzich przypadków wymusiła na lecznicy zatrudnienie dodatkowego lekarza weterynarii - gadziego specjalisty. Nie wykluczone, że niedługo otworzy on własne schronisko dla gadów i płazów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?