Poseł Golba: nie rezygnuję z kandydowania na prezesa PZPN

- Kazimierz Greń oświadczył, że nie będzie pana popierał w wyborach na prezesa PZPN. Mówi, że to nie był jego pomysł z pańską kandydaturą...
- Skoro prezes Greń nie uważa mnie za dobrego kandydata, to widocznie ma jakiś inny plan, a może nie wierzy w moje możliwości. Trochę mi przykro z tego powodu, ale mimo to nie zamierzam rezygnować z kandydowania. Namawiają mnie do tego działacze, nie tylko z regionu. Uważają, że z wszystkich kandydatów mam najlepszy program, który będzie jak lekarstwo dla polskiej piłki.

- Zdaje pan sobie jednak sprawę, że teraz pańskie szanse są niewielkie...- Wiem. W takich sytuacjach zawsze liczą się jakieś powiązania, są układy i układziki między związkami, klubami. Zobaczymy na koniec września, czy uda mi się uzbierać 15 podpisów. Zdaję sobie też sprawę, że mój program może nie odpowiadać niektórym ludziom. Przecież ja chcę, by PZPN liczył tylko pięć osób w zarządzie, a ich praca była honorowa. Tak jest we Francji, w Anglii.

- Jest pan aż tak zdesperowany, by walczyć o fotel prezesa?- Nie jest mi to niezbędne do życia, bo mam za co żyć. Chcę jednak zmian w piłce nożnej. Jeśli jednak pojawi się kandydat ze zbliżonym programem do mojego i będzie miał realne szanse na zwycięstwo, oddam mu swoje poparcie.
- W Warszawie zebrali się szefowie 15. wojewódzkich związków oraz kandydaci na prezesa. Tylko Kazimierza Grenia nie zaproszono. A pan, dlaczego nie przybył?- Wiedziałem o tym, ale zadzwonił do mnie prezes Małopolskiego ZPN Ryszard Niemiec i poinformował mnie, że każdy ze związków wojewódzkich otrzymał mój program i wie jaki mam plan na rządzenie polską piłką i nie muszę przyjeżdżać. To właśnie prezesi wojewódzkich ZPN-ów organizowali to spotkanie i chcieli popytać kandydatów. Wiem też, że niedługo będzie druga tura takiego spotkania i zamierzam na niej być.