Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Postawili na własny biznes. I odnieśli sukces!

Małgorzata Motor
Dziewczyny z "Wyspy przygód” potrafiły świetnie prosperujący biznes rozkręcić bez żadnej fachowej pomocy.
Dziewczyny z "Wyspy przygód” potrafiły świetnie prosperujący biznes rozkręcić bez żadnej fachowej pomocy. z archiwum WUP w Rzeszowie
Mieli odwagę, by postawić na własny biznes. Mieli pomysły. Dziś na brak klientów nie narzekają. A nam zdradzają sekrety swoich sukcesów.

Jak jazda na rowerze

Jak jazda na rowerze

Tomasz Starzyk z wywiadowni gospodarczej Bisnode D&B Polska:
- Te wszystkie osoby już wygrały. Przede wszystkim ze sobą, z własnym lękiem przed porażką, lękiem przed żartami najbliższych w przypadku niepowodzenia. Podjęli wysiłek i wygrali. Prowadzenie firmy jest jak jazda na rowerze. Albo jedziesz, albo upadasz. Oni prą naprzód. Nie zawsze sami, wraz ze współpracownikami, wspólnikami. Połączyli siły. A to już samo w sobie jest już sukcesem, bo w biznesie odnajdują się przede wszystkim te osoby, które rozumieją ludzi. Mają głowę na karku, są elastyczni i zdeterminowani w działaniu.
Aby stworzyć i prowadzić firmę trzeba właśnie ogromnej wiary i wytrwałości.

Serwis laptopów i sprzętu komputerowego, sala zabaw, gospodarstwo agroturystyczne, produkcja opakowań, gotowanie domowych dań i produkcja części maszyn - pomysłów na prowadzenie własnej firmy jest wiele.

Ale na rynku utrzymują się tylko te, których właściciele mają głowę na karku. Bo już nie wystarczy trafić w niszę. Ważna jest też szybka reakcja, gdy biznes przestaje się kręcić.

Jedni szukają więc klientów poza regionem, inni starają się jeszcze bardziej wyróżnić na rynku. Można też po prostu zmienić branżę.

Bywa, że na sukces trzeba pracować latami, ale niektórym wystarczył rok, by biznes zaczął przynosić zyski. W tak krótkim czasie udało się przekonać klientów do siebie m.in. spółdzielniom socjalnym.

To wśród bezrobotnych wciąż mało znana forma działalności. Z pieniędzy unijnych powstało ich dotychczas na Podkarpaciu raptem 45. Plusem tego rodzaju biznesu jest to, że od razu etat ma pięć osób, bo co najmniej tyle musi liczyć załoga spółdzielni. Choć niektórzy dostrzegają w tym spory problem.

Prowadzić firmę w pięć osób

- Już na starcie pięć osób na umowach o pracę to są spore koszty. Przedsiębiorca, który otwiera jednoosobową firmę, zatrudnia dodatkowe osoby dopiero wtedy, gdy jego biznes się rozwinie - zwraca uwagę Jacek Sitko, wiceprezes Spółdzielni Socjalnej "SMAK" w Kolbuszowej.

Zarówno on, jak i prezes, działają tu tylko społecznie.

- Na co dzień pracuję w Stowarzyszeniu NIL w Kolbuszowej, przez które przewija się sporo osób bezrobotnych. Pomyśleliśmy, że można im znaleźć pracę, tworząc właśnie spółdzielnię. Pomogliśmy im się zorganizować, a pomagamy przy sprzedaży i zamówieniach. Ale gdy się usamodzielnią, wycofamy się z tej spółdzielni - zapewnia Sitko.

Spółdzielnia się rozwija, pracownicy na brak klientów nie narzekają. Głównie dlatego, że weszli w biznes, którego na miejscowym rynku po prostu nie ma.

Prowadzą lokalną kuchnię, dożywiają m.in. dzieci w żłobkach i przedszkolach. Dodatkowo uruchomili indywidualną sprzedaż domowych obiadów na telefon. No i jeszcze bezpłatnie dożywiają najbardziej potrzebujących mieszkańców.

Jak rodzą się pomysły na biznes

Bez żadnej fachowej pomocy potrafiła rozkręcić biznes piątka dziewczyn z Mielca, które przez wiele lat bezskutecznie szukały pracy. Zapewniły sobie stałe zatrudnienie właśnie w spółdzielni socjalnej.

Zaczęło się niepozornie.

- Po urodzeniu dziecka, miałam problem ze znalezieniem pracy. Chciałam stworzyć coś własnego. Zależało mi, żeby pogodzić życie zawodowe z rodzinnym tak, żeby po prostu chodzić z dzieckiem do pracy. I właśnie otwarta przez nas sala zabaw pozwala mi na to. Pozostałe dziewczyny szybko podchwyciły ten pomysł - opowiada Justyna Smoleń ze Spółdzielni Socjalnej "Wyspa przygód" w Mielcu.

Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Sala zabaw różni się od przedszkola tym, że rodzice mogą przyprowadzać tu dzieci o każdej porze i zostawiać je chociażby na godzinę.

Oferta "Wyspy przygód" jest jednak znacznie bogatsza, bo dziewczyny organizują także okolicznościowe imprezy dla dzieci. Zainteresowanie jest duże, właściwie wszystkie weekendy są już zajęte.

W planach jest jeszcze utworzenie świetlicy edukacyjnej, agencji opiekunek, warsztatów artystycznych dla dzieci, klubu mam, rękodzielniczego wytwórstwa biżuterii i kartek okolicznościowych.

24 godziny na dobę w pracy

Wśród bezrobotnych wciąż jedną z najbardziej popularnych form aktywizacji pozostaje jednoosobowa działalność gospodarcza. Dotychczas powstało ich z dotacji urzędów pracy na Podkarpaciu aż 28,5 tys.

Wiele z nich jednak nie przetrwało. Bo chęć utworzenia własnej firmy i pomysł na biznes to nie wszystko. Trzeba jeszcze wyróżnić się na rynku. Nie każdy jest w stanie też podołać wyzwaniom.

- Najgorsze jest to, że jest się w pracy 24 godziny na dobę. Wychodzi się z budynku i nadal jest się w pracy. Własna działalność to ciągła gonitwa. Ale nie wiem, czy poszedłbym teraz pracować u kogoś na etat. Myślę, że tutaj mam większe możliwości - mówi Paweł Tomczak z PC ELECTRONICS w Mielcu.

Serwis laptopów i sprzętu komputerowego otworzył cztery lata temu. Postawił na ten biznes, bo od 2002 roku zawodowo zajmował się komputerami.

A że na mieleckim rynku była w tej branży nisza postanowił ją wypełnić. W tej chwili współpracuje z ośmioma firmami, które we własnych punktach przyjmują sprzęt, a naprawę zlecają właśnie jemu.

Biznes na tyle dobrze się kręci, że Pawłowi zaczyna brakować rąk do pracy. Od roku poszukuje elektroników, co na mieleckim rynku, okazuje się, nie jest takie łatwe.

Paweł należy do tych szczęśliwców, którym się udało za pierwszym razem. Genowefa Grzelak z Mielca nie miała takiego szczęścia. Zanim postanowiła otworzyć firmę usługową Agro-dom, sprawdzała się jako właścicielka sklepu, później weszła w gastronomię.

Prowadziła restaurację, dyskotekę. Ale dopiero działalność agroturystyczna, którą otworzyła cztery lata temu, zaczęła przynosić zyski.

Oprócz noclegów udostępnia też kuchnię z pełnym wyposażeniem. - Goście mogą się więc poczuć, jak u siebie w domu - podkreśla właścicielka. - Dla turystów, którzy planują dłuższy pobyt, jest to bardzo ważne. Ale zapewniamy też catering.

Jej gospodarstwo położone jest blisko lasu, w pobliżu stawów rybnych.

- Agroturystyka zaczyna być modna, bo nie każdy może sobie pozwolić na kosztowny nocleg. Wśród stałych klientów mam także osoby, które wyemigrowały stąd i nocują u mnie, gdy zbliżają się święta - wyjaśnia pani Genowefa. I ani trochę nie przeszkadza jej to, że jednocześnie jest szefową, księgową, recepcjonistką, sprzątaczką i specjalistką ds. reklamy. - Ja po prostu lubię tę pracę - uśmiecha się.

Zaczynał od dwóch maszyn, teraz ma ich ponad 10

Z równym optymizmem opowiada o swoim biznesie Jarosław Durak, który otworzył firmę handlowo-produkcyjną "Opakowania" w Mielcu.

Cztery lata temu zaczynał jako jednoosobowa firma z dwiema maszynami. Teraz ma ich ponad 10. W prowadzeniu firmy pomaga mu współwłaściciel Rafał Binko, a w realizowaniu zamówień - dwóch pracowników na etacie.

- Zaprzyjaźniona osoba z firmy, która kupowała kartony, tektury, powiedziała, że jest zapotrzebowanie na tego typu produkty. Firmy, które do tej pory działały na mieleckim rynku, nie spełniały oczekiwań. Stąd powstał pomysł, żeby wejść właśnie w tę branżę - opowiada Jarosław Durak.

Interes się kręci, bo ich odbiorcami są największe firmy działające w mieleckiej strefie ekonomicznej. Dla swoich klientów potrafią wyprodukować opakowania o najbardziej skomplikowanych kształtach. Dziennie nawet kilka tysięcy.

Łatwego startu nie miał z kolei Dawid Zieliński. Najpierw postawił na produkcję kołnierzy stalowych. Jednak firm, które zajmują się tego typu produkcją, jest wiele i przebić się nie było łatwo, więc się… przebranżowił. Kupił nowe maszyny i tym razem postawił na przemysł motoryzacyjny, papierniczy, stoczniowy i medyczny.

Firma rozwija się, mimo że nie ma ani jednego odbiorcy z Podkarpacia. - Sam szukam klientów. Wysyłam oferty mailowo, dzwonię. Mam pięciu stałych odbiorców i to mi wystarczy - mówi pan Dawid.

Dojście do pozycji, w której obecnie jest, zajęło mu dwa lata. Na razie pomaga mu jedna osoba, która ma umowę zlecenie, ale planuje zwiększyć zatrudnienie o dwie osoby na umowę o pracę.

- Chyba łatwiej jest pracować w zakładzie niż prowadzić zakład - wtrąca właściciel. - Czasem jest ciężko, ale nie zamieniłbym się miejscami z pracownikiem. Lubię, to co robię. Własna działalność to odważna decyzja, bo można zyskać, ale też można stracić. Ja na szczęście zyskuję - uśmiecha się pan Dawid.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24