MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Powstaje ogromna makieta Rzeszowa. Budują ją młodzi architekci [WIDEO, ZDJĘCIA]

Luiza Lizut
Kinga Dereniowska
Wideo
od 16 lat
Pałeczkę w dziedzinie projektowania i budowy miast przejęli deweloperzy, których interesuje głównie Excel i zysk. A przecież architektami nie mogą być osoby pozbawione empatii, tylko te znające problemy dzisiejsze i te, czekające nas w przyszłości - mówi Krzysztof Wójcik. Wraz ze studentami tworzy w Rzeszowie makietę 3D. Ma ona być punktem do dyskusji o przestrzeni, w jakiej żyjemy.

- Pomysł narodził się spontanicznie - wspomina Krzysztof Wójcik, od 20 lat nauczyciel rysunku architektonicznego. Zgłosiło się do niego kilkoro studentów z Politechniki Rzeszowskiej. Mieli sporo czasu po sesji zimowej, więc mogli pomóc w tworzeniu mini Rzeszowa.

Powstaje ogromna makieta Rzeszowa. Budują ją młodzi architekci  [WIDEO, ZDJĘCIA]
Luiza Lizut

Makieta obejmuje strefę od Rynku, aż po bulwary nad Wisłokiem. Ma 2,80 na 1,50 m. Wykonana jest z pianki modelarskiej. Podstawą jest plan urbanistyczny miasta. Są na nim odwzorowane m.in. ul. Słowackiego, Szopena, szpital, szkoła, boisko, bulwary, garaże, parki, rzeka. Wszystko, co mieszkańcy Rzeszowa znają, można dzięki makiecie omieść jednym spojrzeniem.

Pomagają także półkoloniści

Zakładana skala to ok. 1:300, ale nie jest to ściśle przestrzegane. - Bardziej dostosowywaliśmy budynki do wymiarów planszy - mówi pan Krzysztof. Wszystkich budynków jest ok. 500, a drzew 1000.

Przy powstawaniu zaangażowanych jest wiele rąk. Jedne z nich należą do dzieci, które wzięły udział w półkolonii. Wykonały mniejsze budynki.

Makieta nie jest jeszcze gotowa, ale prace już przekroczyły półmetek. Budynki nie mają dachów. Nie ma też „wody” w Wisłoku. Dachy mają wykonać uczniowie jednego z rzeszowskich liceów z klasy poligraficznej.

- Włączam w to różnych ludzi z różnymi pomysłami - zaznacza pan Krzysztof.

Następnie, kiedy już domy będą miały dachy, zacznie się koronkowa robota. Pojawią się groby, lampy, samochody. I ludzie. Ale nie będą oni rozmieszczani losowo. Pojawią się różne scenki. Może będzie to interwencja policji w sprawie łamania prawa na osiedlowej ławeczce?

Finał prawdopodobnie przypadnie na koniec zimy. Cała budowa potrwa więc około roku.

Czerwone flagi - to trzeba zmienić

Makieta, oprócz tego, że jest imponująca sama w sobie, to jednak stanowi punkt wyjścia do tego, aby uświadomić młodym architektom, że ich praca to nie tylko siedzenie przed komputerem i projektowanie budynków. Architekci kreują nam przecież miejsce do życia. Powinni więc dostrzegać problemy miejskie i umieć je rozwiązywać.

- Zaprosiłem moich uczniów chodzących do liceum, ale z zamiarem zdawania na architekturę, studentów i architektów pracujących w zawodzie. Robiliśmy warsztaty, wykłady, a potem była praca w grupie - wyjaśnia pan Krzysztof.

Efektem prac było pięć czerwonych flag w różnych miejscach makiety, które zdaniem uczestników mogłyby w Rzeszowie wyglądać nieco inaczej.

- Dostrzegli problemy architektoniczne, będące jednocześnie problemami społecznymi - zaznacza nauczyciel.

Na ul. Słowackiego przy Rynku uczestnicy zobaczyli, że podziemna toaleta jest niedostępna dla osób na wózkach. Nie mają oni wtedy szans z niej skorzystać. Dlatego uczestnicy postanowili problem naprawić i zaprojektować to w taki sposób, aby nie miała ona barier dla osób z niepełnosprawnościami

Na budynku Elektromontażu, według młodych architektów, mógłby powstać punkt widokowy. Do konstrukcji inspiracją był pochodzący z Jarosławia inżynier Jerzy Nosek. - I w ten sposób promowany jest człowiek, który tu żył - podkreśla pan Krzysztof.

Przy Teatrze Maska mógłby powstać „Punkt Spotkań”, gdzie będzie przychodziła młodzież. Byłaby też scena, gdzie aktorzy mogliby robić performance na ulicy, promując sztukę wśród przechodniów.

W parku na Olszynkach powstałoby „grillowisko”. - Stwierdziliśmy, że jest on kompletnie pusty. Nudny. Nic tam się nie dzieje, więc nie ma tam po co chodzić. Postanowiliśmy, że musimy tam zrobić miejskie grillowisko. Trochę na wzór tego, co zostało zorganizowane w Stalowej Woli. Tam jest zadaszenie, parki linowe, wodne itd. - wymienia pan Krzysztof.

A przed Filharmonią Podkarpacką mógłby powstać pomnik poświęcony muzyce.

Wracając na ulicę Słowackiego, to miejsce przy fontannie nie cieszy się popularnością. W makiecie Rzeszowa miałby mieć rolę podobną do placu Grzybowskiego w Warszawie. - Tam jest to tak wymyślone, że jest przestrzeń, gdzie można przyjść, posiedzieć, ale i odpocząć w upalny dzień - opisuje pan Krzysztof. - W Stalowej Woli stworzyliśmy podobny plac miejski na warsztatach z dziećmi. Włączyli się w to rodzice. Poszliśmy do prezydenta Stalowej Woli i coś tam z tego powstało. Chodzi o to, aby wyszedł impuls od mieszkańców. Pokazuje, że coś ma nie tylko ładnie wyglądać, ale ludzie mają z tego korzystać - zaznacza Krzysztof.

I już dostrzega już kolejne problemy społeczno-architektoniczne.

- Mamy Rynek miejski, a dosłownie dwie ulice dalej są garaże, gdzie raczej po nocy nikt się nie zapuszcza. Obok jest szpital. Dlatego fajnie razem ze studentami byłoby rozwiązać ten problem w przyszłości - zastanawia się.

Kim jest architekt, a kim być powinien?

Pan Krzysztof pochodzi ze Stalowej Woli, ale od roku prowadzi warsztaty w Studiu Modus w Rzeszowie dla licealistów chcących studiować architekturę.

- W Stalowej Woli zrobiliśmy wszystko, co chcieliśmy. W zasadzie to byśmy się tylko powtarzali. Pracownia w Rzeszowie powstała, ponieważ chcę mieć dostęp do specjalistów z różnych branż artystycznych. Zależy nam, aby wychodzić poza schematy, bo architektura jest niesamowicie interdyscyplinarną działalnością - zaznacza.

Studiował w Krakowie, przez chwilę także w Berlinie. Uczył w technikum, aż w końcu założył studio rysunku. - Mimo że jestem rysownikiem, wolę modele 3D. Modele może wziąć, dotknąć, sprawdzić - zaznacza. - Patrząc z góry, widać, czy przestrzeń jest przyjezdna. Czy jest zieleń, czy architektura jest powtarzalna - tłumaczy.

W Rzeszowie chce tworzyć miejsce, gdzie ludzie będą mogli wykazać się artystycznie i społecznie.

- Być może stworzę tutaj mini galerię sztuki, gdzie mogliby wystawiać się młodzi artyści - zastanawia się.

Architektami nie mogą być osoby pozbawione empatii, tylko takie, które znają problemy dzisiejsze i te, które czekają nas w przyszłości. Warto podpatrywać inne kraje.

W Holandii nowym trendem jest to, że domy spokojnej starości łączone są z przedszkolami.

- Dzieci mają opiekę, a dorośli zajęcie - wyjaśnia.

W planach ma już kolejne warsztaty architektoniczne, nie tylko dla przyszłych adeptów, ale i być może dla mieszkańców Rzeszowa.

Makieta Rzeszowa będzie mobilna

- Chcemy, aby z nami jeździła, bo chcemy ją pokazać. Aby była tłem do jakieś dyskusji - przekonuje Wójcik.

Przywołuje przykład Gdyni, gdzie zbudowano InfoBox obserwatorium zmian. Aby mieć przestrzeń do prezentacji społeczeństwu tego, co będzie w mieście budowane. Stoi tam właśnie ogromna makieta miasta. Na różne kolory są podświetlane budynki, które są dopiero planowane. Każdy może przyjść i budowę oprotestować.

- Dzięki temu, że mieszkańcy widza, co się będzie budować, to daje im szanse uczestnictwa w dyskusji. Ich głos jest słyszalny - podkreśla pan Krzysztof.

- Każdy myśli, że architekt to jest zawód efemeryczny, a to jest konkretna wiedza budowlana, prawna. Robimy rzeczy ważne. Żaden zawód nie jest zawodem sam dla siebie. W pewnym sensie robi się to dla ludzi - mówi pan Krzysztof.

Powstaje ogromna makieta Rzeszowa. Budują ją młodzi architek...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24