Pożar mieszkania przy ulicy Żeromskiego w Stalowej Woli. W spalonej kawalerce znaleziono nieprzytomnego mężczyznę. Jego życia nie uratowano

Do tego tragicznego zdarzenia doszło na tak zwanym Zatorzu, a o pożarze służby zostały powiadomione po godzinie 20.30. Na miejsce zadysponowano pięć zastępów straży pożarnej (trzy wozy bojowe, wysokościową drabinę i wóz dowodzenia), trzy radiowozy policji i zespół ratownictwa medycznego.

W momencie przyjazdu strażaków pożarem było objęte mieszkanie na trzecim piętrze. W lokalu i w klatce schodowej panowało bardzo duże zadymienie, dlatego ewakuowano mieszkańców lokali z tej klatki schodowej, a strażacy ubrani w aparaty powietrzne weszli do zadymionego mieszkania, gasząc pożar wodą. Po chwili w korytarzu na podłodze napotkali leżącego człowieka. Mężczyzna został wyniesiony przed klatkę schodową. Był nieprzytomny, posiadał liczne oparzenia ciała. Przystąpiono do akcji reanimacyjnej, jednak mimo wysiłku służb ostatecznie stwierdzono zgon.

Ewakuowani mieszkańcy przed blokiem czekali na informacje o możliwości powrotu. Niektórzy, ze względu na pożar i swąd z klatki schodowej, poszli do bliskich, aby spędzić u nich najbliższą noc.

Spaleniu uległa kawalerka zamieszkiwana samotnie przez starszego mężczyznę. Miał w niej nagrodzonych dużo śmieci, które po zakończaniu działań ratowniczych strażacy wyrzucali przez okno i przelewali wodą. Miejsce zdarzenia zabezpieczyli policjanci ze stalowowolskiej komendy. Dokonano oględzin pod nadzorem prokuratora.

Bezpośrednią przyczynę zgonu mężczyzny (najprawdopodobniej zatrucie tlenkiem węgla lub w wyniku oparzeń) wskaże sekcja zwłok. Ofiara ognia miała ponad 70 lat. Mieszkańcy bloku mówili, że choć mężczyzna bywał dziwny (nie odpowiadał na pozdrowienie "dzień dobry"), nie było z nim większych problemów. Niektórzy dodawali, że na klatce schodowej obok jego mieszkania czuć było odór z gromadzonych przez niego śmieci.

Nie przeocz: