Włoch, na stałe mieszkający w Krośnie, pożyczył w miejscowym lombardzie 8,8 tys. zł pod zastaw rodzinnej biżuterii. Nie zwrócił jednak uwagi, że podpisał bardzo dziwną umowę.
Jeden z paragrafów mówił bowiem, że całkowity koszt pożyczki i jej rzeczywiste oprocentowanie w rozumieniu ustawy o kredycie konsumenckim wynosi zero procent. Natomiast umowa zobowiązywała Włocha do zapłaty 53,68 zł za każdy dzień przechowywania biżuterii. Efekt?
Mimo że spłacał pożyczkę, dług rósł i rósł. Po pół roku osiągnął ponad 20 tysięcy zł, czyli oprocentowanie pożyczki lombardowej wyniosło 222 procent w skali roku - dziesięć razy więcej niż dopuszczają przepisy tzw. ustawy antylichwiarskiej.
- W cywilizowanym kraju to niedopuszczalne - uznał Włoch i zawiadomił krośnieńską prokuraturę. Śledczy zabezpieczyli biżuterię i kilka miesięcy badali sprawę pod kątem popełnienia oszustwa oraz przestępstwa polegającego na tym, że sprawca, wykorzystując trudne położenie innej osoby, nakłania go podpisania niekorzystnej umowy. Efekt? Umorzenie śledztwa.
- Uznaliśmy, że pracownicy lombardu nie wiedzieli, że klient znajduje w się w trudnym położeniu, a on sam znał warunki pożyczki lombardowej. W przeszłości kilka razy z niej korzystał - mówi Cezary Pelczarski, szef PR w Krośnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?