Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Praca na Podkarpaciu jest, ale za marne pieniądze

Małgorzata Motor
Część podkarpackich pracodawców wykorzystuje kryzysową sytuacją i oferuje minimalne stawki wynagrodzenia za pracę.

Pod koniec stycznia bez pracy było 163 013 osób. Tyle przynajmniej zostało zarejestrowanych w podkarpackich urzędach pracy. W tym okresie do tych urzędów pracodawcy zgłosili w sumie 3 489 wolnych miejsc pracy i miejsc aktywizacji zawodowej.

- To jak jest z tym naszym bezrobociem? Skoro jest tyle osób bez pracy, to nie powinno być wolnych ofert - zwracają uwagę niektórzy dyrektorzy urzędów pracy.

- Gdyby to były propozycje roboty za godziwe pieniądze, to z pewnością ludzie byliby nimi zainteresowani - ripostują bezrobotni.

- Tylko, że bezrobotni nawet tych marnych pieniędzy, nie wysiedzą w domu - kwitują urzędnicy.

Bez znajomości ani rusz

Pani Joanna z Rzeszowa (nazwisko do wiad. red.) siedem lat na bezrobociu.

- Po urodzeniu dziecka byłam przekonana, że bardzo szybko znajdę pracę. Miałam znajomości, a to w tej chwili podstawa. Okazało się, że osoby, które były w podobnej sytuacji, miały jeszcze większe. O zatrudnienie jest bardzo trudno. Został mi więc urząd pracy. Ofert wprawdzie było sporo, ale żadna nie odpowiadała moim kwalifikacjom. Im częściej przeglądałam te ogłoszenia i kontaktowałam się z pracodawcami, tym coraz bardziej się dołowałam. Stawki marne, a właściciele firm sprawiali wrażenie, jakby szukali jelenia. Jeden wykrzyczał mi do telefonu, że "chętnych na tę ofertę jest kilkanaście, ma w czym wybierać" - wspomina.

Pracę w końcu znalazła... dzięki sąsiadce.

- Postanowiła na stałe wyjechać za granicę. Poleciła mnie swojemu szefowi, żeby mnie zatrudnił na jej miejsce. I tak się udało. - dodaje.

Niewiele ofert, minimalne stawki

Dyrektorzy urzędów pracy przyznają, że oferty, jakimi dysponują nie są atrakcyjne.

- My, niestety, nie mamy wpływu na te zgłoszenia. Pracodawca, który chce nas poinformować o wolnym miejscu, najczęściej oferuje minimalną pensję, czyli 1600 zł brutto. Poszukiwani są cukiernicy, doradcy klienta, przedstawiciele handlowi, fizjoterapeuci, kierowcy ciężarówek - mówi Regina Chrzanowska, dyrektor PUP w Krośnie.

W tej chwili urząd dysponuje ofertami dla 150 osób, a bezrobotnych jest ponad 10 tys.

- To o niczym nie świadczy. Jest taka jedna oferta, ale żaden z zarejestrowanych bezrobotnych nie spełnia wymogów. Często po prostu kwalifikacje tych osób rozmijają się z wymaganiami pracodawcy - dodaje Chrzanowska.

Potwierdza to Robert Pater z WSIiZ w Rzeszowie, który przeanalizował wszystkie oferty pracy pojawiające się w ostatnim czasie w internecie. Również te, którymi dysponowały urzędu pracy.

- Bezrobocie jest wysokie, bo 70 proc. to osoby, które nie chcą zmieniać kwalifikacji lub nie chcą też pracować. Na obszarach wiejskich dochodzą jeszcze wyjazdy za granicę do pracy, których nie zgłasza się urzędom pracy. Po co mają tutaj pracować za marne pieniądze, skoro mogą wyjechać i zarobić więcej. Tylko 10-20 proc. bezrobotnych to osoby, które znalazły się w rejestrach urzędów w związku ze spadkiem koniunktury - tłumaczy ekonomista.

PRZECZYTAJ:Podkarpacka lista płac. Kto zarabia mniej niż 1500 zł netto?

Trzy złote za godzinę

Pracodawcy wykorzystują trudną sytuację na rynku pracy i ustalają minimalne stawki. Jeden z pracodawców próbował na przykład zatrudnić grafików komputerowych za 1600 zł brutto (średnia płaca na Podkarpaciu - 3 tys. zł brutto).

W przypadku umów cywilno-prawnych nie ma ograniczeń, pojawiają się nawet takie 3 zł "na rękę" za godzinę. Taką ofertą dysponował niedawno PUP w Rzeszowie. Za takie pieniądze firma chciała zatrudnić piętnastu dozorców mienia. Kilka miesięcy wcześniej oferowała wyższe stawki.

- Bezrobotnych nie możemy kierować do takiej pracy, ale nie możemy odmówić przyjęcia oferty. Mogą z niej skorzystać wszyscy, nie tylko zarejestrowani w urzędzie - tłumaczy Adam Skoczylas z PUP w Rzeszowie.

Okazuje się, że zmuszanie bezrobotnego do pracy też nie jest łatwe.

- Odmowa skutkuje wykreśleniem z rejestru, ale bezrobotni znaleźli na to sposób. Przynoszą zwolnienia lekarskie, nagminnie też nie odbierają naszych zaproszeń - mówi Regina Chrzanowska.

Takiego pracownika zmuszanego do pracy też nie chcą pracodawcy.

- Jak widzę, że w ogóle nie jest zainteresowany pracą, to go nie przyjmuję. Miałem taki przypadek, ale nie poinformowałem o tym urzędników. Wykreślą go, a on mi z zemsty powybija szyby w firmie. Po co mi to - mówi jeden z przedsiębiorców.

Praca na Podkarpaciu. Aktualne oferty

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24