Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy "Jedynki": Trzeci miesiąc czekamy na zaległe wypłaty

Anna Janik
Bartosz Frydrych
- Wypłaty od początku dostawaliśmy z opóźnieniem i w ratach po 400 zł. Ale mimo wszystko zawsze były. Teraz nie dostaliśmy ani złotówki - mówią pracownicy sieci.

Pani Krystyna (nazwisko do wiad. Redakcji) w jednym ze sklepów sieci Jedynka zaczęła pracować w listopadzie ubiegłego roku. Jej pracodawcą została jednak nie spółka "Jedynka S.A.", która ogłosiła upadłość, ale powiązana z nią "Jedynka sp. z.o.o". Ta nie płaci swoim pracownikom od marca. Załoga dostała też wypowiedzenia z terminem do 24 maja.

- Wypłaty od początku dostawaliśmy z opóźnieniem i w ratach po 400 zł. Ale mimo wszystko zawsze były - mówi 22-latka. - A teraz nie dostaliśmy ani złotówki. Dzwoniliśmy do dyrektora i pytaliśmy, kiedy ureguluje należność, ale powiedział nam tylko: "Prawo jest takie, że muszę państwu zapłacić". Ale kiedy to zrobi już nie określił - mówi.

Zostało tylko się modlić

O to próbowaliśmy zapytać samego dyrektora. Dowiedzieliśmy się tylko, że nie pełni już tej funkcji. Telefony do biura spółki są nieczynne, a komórka dotychczasowej rzeczniczki sieci trafiła do szeregowego pracownika. O wskazówkę poprosiliśmy więc syndyka masy upadłości Adama Pileckiego.

- Zaległe pobory zostały wypłacone z funduszu świadczeń gwarantowanych, ale tylko kilkudziesięciu pracownikom "Jedynki S.A." - powiedział nam Adam Pilecki. - W sprawie pozostałych zatrudnionych w sklepach najlepiej dzwonić do prezesa, ale kto nim teraz jest trudno powiedzieć. Tam sytuacja co chwilę się zmienia - dodaje.

Postanowiliśmy zadzwonić do właściciela sieci sklepów. Jego telefon odebrała asystentka, która obiecała, że ustali nazwisko obecnego dyrektora "Jedynki sp. z.o.o." Słowa nie dotrzymała.

- Czyli pracodawca umywa ręce, a nam zostaje tylko złożyć ręce i modlić się o cud. A co, jeśli ktoś jest jedynym żywicielem rodziny i trzeci miesiąc nie przynosi do domu pieniędzy? - mówi z goryczą pani Krystyna. - W moim przypadku zaległości wynoszą 2386 zł plus zaległe urlopy oraz te wypoczynkowe, na które nas przymusowo wysłano - zdradza.
O to, jak można pomóc tym i setkom innych pracownikom w podobnej sytuacji zapytaliśmy pochodzących z regionu posłów. Ci problem znają bardzo dobrze.

- Ubolewam, że w majestacie prawa oszukiwani i okradani są podwykonawcy, dostawcy i pracownicy. Dlatego bez zmiany zapisów nie możemy im skutecznie pomóc - mówi poseł Stanisław Ożóg z PiS. - Po pierwsze w przypadku firm w upadłości trzeba zmienić kolejność zaspokajania roszczeń, bo te pracownicze są na szarym końcu - mówi.

I proponuje także utworzenie specjalnego funduszu, z którego pracownicy w takiej sytuacji jak ci z "Jedynki" lub Rzeszowskich Zakładów Graficznych dostawali pieniądze. Jak dodaje poseł w przyszłym tygodniu na posiedzeniu sejmu poruszy tę sprawę w formie interpelacji lub pytań bieżących. Podobne plany ma Tomasz Kamiński z SLD. Do niego z prośbą o pomoc zwrócili się pracownicy obu wspomnianych firm. Jak podkreśla, przez takie a nie inne prawo ma teraz związane ręce. Dlatego jego zdaniem trzeba zmienić je tak, by nie państwo, ale w pierwszej kolejności właściciele firm ponosili odpowiedzialność za zatrudnionych przez siebie pracowników.

- W jaki sposób? Swoim majątkiem, bo obecnie należności wypłacane są tylko z majątku spółek, wydrenowanych często do zera - mówi poseł. - Ale to państwo przez odpowiednie zapisy musi zmusić przedsiębiorców do dbania o pracowników, np. wprowadzając system ulg dla tych, którzy oferują lepsze warunki pracy - mówi Kamiński.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24