Pracownicy MOPS w Jarosławiu protestują. Nie zgadzają się na niskie zarobki. Miasto odpowiada, że nie ma pieniędzy na podwyżki

- Pracownicy pomocy społecznej to "ludzie niczyi", co oznacza, że do powierzania nowych zadań gotowe są zarówno organy rządowe i samorządowe, a do reagowania na trudne warunki płacowe nikt z nich nie jest właściwy. Samorządy odsyłają do ministerstwa, bo realizujemy zlecane przez nich zadania, ministerstwo do samorządu, bo jesteśmy pracownikami samorządowymi

– mówi Barbara Cienki, przewodnicząca związku zawodowego MOPS w Jarosławiu.

Protestujący mówią, że pod koniec ubiegłego roku pojawiła się propozycja podwyżki, jednak z rozwiązania tego miasto miało się wycofać.

Barbara Kwaśniak, zastępca dyrektora MOPS skierowała nas w tej sprawie do urzędu miasta. Wiceburmistrz Jarosławia Dariusz Tracz odpowiada, że w listopadzie 2019 roku, zwrócono się z pytaniem czy burmistrz podpisałby się pod porozumieniem przyznającym podwyżki wszystkim pracownikom Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w wysokości 400 zł.

- Zaznaczyłem w odpowiedzi, że z uwagi na trwające prace związane z budżetem i trudności z jego zbilansowaniem nie ma możliwości udzielenia odpowiedzi na takie pytanie

– mówi Dariusz Tracz.

Miasto uchwaliło budżet, ale nie zabezpieczono w nim pieniędzy na podwyżki.

- Dyrektor MOPS w Jarosławiu została poinformowana 15 stycznia, że obecnie nie ma możliwości zabezpieczenia dodatkowych środków na wnioskowane podwyżki – zaznacza Dariusz Tracz i dodaje, że miasto mogło jedynie i musiało zapewnić pieniądze na podniesienie zarobków związane ze wzrostem płacy minimalnej.