Gdy robotnicy zacierali już beton, doszło do katastrofy
Dramatyczne wydarzenia rozegrały się 5 marca na placu budowy obiektu handlowo-usługowego przy ul. Pużaka w Krośnie. Tego dnia wylewano beton pod strop części budynku. Po kilku godzinach pracy, gdy robotnicy zacierali już beton, doszło do katastrofy. Świeżo wylana płyta, o wadze 450 ton, zawaliła się wraz z podtrzymującymi ją podporami szalunku. Załamały się stalowe i drewniane podpory, z góry runęło 140 metrów sześciennych betonu.
Trzej pracownicy spadli z wysokości ok. 5 metrów. Pozostali ruszyli im na pomoc. Dwaj robotnicy odnieśli jedynie niegroźne urazy i otarcia. Trzeci doznał uszkodzenia kości nóg, zabrano go do szpitala. Niestety, okazało się, że brakuje jednego z członków ekipy. 60-latek w chwili katastrofy znajdował się na niższej kondygnacji, miał pracować przy schodach. Gdy strop runął, został przygnieciony zwałami betonu. Strażacy wezwani na pomoc uwolnili go, ale mężczyzna już nie żył.
Prokuratura Rejonowa w Krośnie, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, powołała biegłego z zakresu budownictwa. Ekspert wydał szczegółową opinię, oceniając iż do katastrofy doszło z powodu niezgodnego z instrukcją producenta zamontowania stemplowania szalunku. Połączono podpory w sposób niedopuszczalny, w miejscu łączenia stempli nie zapewniono odpowiedniej sztywności. Dlatego strop utracił stateczność.
Prokuratura zarzuty postawiła trzem osobom, które według biegłego były odpowiedzialne za taki stan rzeczy
Na ławie oskarżonych zasiedli: 50-letni kierownik budowy Piotr S., 59-letni majster Roman Ł. oraz 44-letni Marcin S., inspektor nadzorujący inwestycję.
Cała trójka na pierwszej rozprawie poprosiła o możliwość poddania się karze bez pełnego procesu. Przyznali się do winy, wyrazili skruchę, przeprosili. Prokurator i pokrzywdzeni zgodzili się na zaproponowany wymiar kary.
Sąd pod krótkiej przerwie, jeszcze tego samego dnia, ogłosił wyrok.
Piotr S. i Roman Ł. Zostali skazani na karę 1 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na 3 lata, grzywny w wysokości 6 tys. zł i 6 tys. zł nawiązki dla żony ofiary katastrofy. Kara dla Marcina S. to 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata, 4 tys. zł grzywny i 3 tys. zł nawiązki. Wszyscy pokryją koszty sądowe i koszty pełnomocnika oskarżycielki posiłkowej. Pokrzywdzeni będą mogli dochodzić jeszcze roszczeń w procesie cywilnym.
Strony postępowania zgodnie podkreślały, że jest to dobre rozstrzygnięcie.
- Wina oskarżonych nie budzi wątpliwości. Przyznali się do odpowiedzialności. Przestępstwo, które popełnili, nie ma charakteru typowo kryminalnego. Można przyjąć, że taka sytuacja w ich przypadku już się nie powtórzy. Surowsze karanie nie jest tutaj właściwe - argumentował sędzia Arkadiusz Trojanowski.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Fitkau-Perepeczko nie nosi stanika. Pokazała z bliska, jak wygląda jej dekolt!
- Tak wygląda Bohun z "Ogniem i Mieczem". 60-latek nie przypomina siebie sprzed lat
- Wystrojona Cichopek dystansuje się od Kurzajewskiego na imprezie. Kryzys w niebie?
- Nieznana przeszłość Anity Werner. Zdjęcia dziennikarki w negliżu