Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Praktykował we Włoszech, teraz robi pizzę w Rzeszowie

maf
M.Kalita
Miał trochę odłożonych pieniędzy, zarobił je, praktykując w rzymskiej pizzerii. Potem był Kraków. Postarał się o dofinansowanie unijne, kupił wyposażenie do lokalu i teraz robi pizzę w Rzeszowie.

Artur Gajdek pochodzi ze Strzyżowa. Ma 31 lat i ambitne plany na przyszłość. A wszystko, czyli jego przygoda z pizzą, zaczęło się zaraz po maturze.

- Wyjechałem do Włoch zaraz po zdaniu matury, miałem wtedy 19 lat - wspomina. - Trafiłem do pizzerii w Rzymie. Tam się uczyłem robienia dobrej pizzy od podstaw. Przeszedłem prawdziwa szkołę zycia - zapewnia. W sumie pracował we Włoszech 9 lat, w dwóch różnych knajpach.

Po powrocie do kraju wylądował w Krakowie. - Też pracowałem w pizzerii, ale w takiej, która otwierała się po południu, a zamykała około trzeciej w nocy. Korzystali z naszych usług głównie studenci, którzy jak wiadomo prowadzą życie nocne, uczą się do egzaminów, imprezują. Najwięcej zamówień było właśnie w nocy, po północy.
Artur postanowił swoje doświadczenia ze studencka pizzerią przenieść na rzeszowski grunt.

- Pochodzę z Podkarpacia, w Strzyżowie mam rodzinę, więc postanowiłem spróbowac swoich sił w Rzeszowie. Miałem trochę odłożonych pieniędzy. Pomyślałem sobie, pora na własny biznes. Znalazłem program, z którego mogłem dostać dofinansowanie z Unii. Udało się. Dali mi 21 tys. zł. Mogłem startować - opowiada.

Poszukiwania lokalu

Dzięki pieniądzom, które dostał z powiatowego urzędu pracy na prowadzenie biznesu kupił sprzęt. Głównym nabytkiem był piec do wypieku pizzy,porządny, niemiecki. Kupił także wyposażenie kuchni. Teraz trzeba było znaleźć lokal.

- Znalazłem taki lokal, przy ul. Podwisłocze 28. To nie jest przypadkowa lokalizacja, na wprost są bowiem akademiki przy ul. Cichej - tłumaczy Artur. - Mój lokal w poniedziałki i wtorki otwieram o godz. 16 i zamykam o drugiej w nocy. W pozostałe dni tygodnia pracuję od godziny 14 do trzeciej w nocy. Na razie firma jest jednoosobowa, więc wszystko robię sam - tłumaczy. Nazwał swój lokal "All PomodoRo", co znaczy w wolnym tłumaczeniu "do pomidora". - W takiej branży jak moja pomidorów używa się dużo, więc nazwa jest adekwatna do sytuacji - śmieje się Artur. Lubi z pizzą eksperymentować. Ma w menu tradycyjne pizze, ale też robi np. pizzę z nutellą. - Lubią ją nie tylko dzieci - zapewnia.

Chciałbym rozwinąć biznes

Artur na razie ciężko pracuje, głównie w nocy, w dzień odsypia. I cały czas planuje kolejne kroki.

- Patrzę optymistycznie w przyszłość - mówi. - Mój biznes wystartował 10 stycznia, mam już stałych klientów, na razie kokosów nie ma, ale mam nadzieję, że mi się uda - dodaje. Artur podkreśla, że jego głównymi klientami są studenci.

- Uczą się po nocach albo wracają nocą z imprezy i gdy są głodni, wpadają do mojego lokalu i biorą pizzę. Chciałbym w sezonie letnim otworzyć ogródek, może kilka stolików w lokalu postawić, bo miejsce jest, ale to wszystko są plany. Wierzę, że się uda.

___________________________________________________________________________________
Zobacz także: Na planie filmu "Na granicy" w Bieszczadach

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto