Prawdziwy turysta nie zostawia swoich śmieci w górach, lesie, nad rzeką czy jeziorem. Zabiera je ze sobą

Apele o to, aby nie śmiecić w górach, lesie czy innych trasach wędrówek z roku na rok trafiają do coraz większej grupy osób. Jednak nie ma się co oszukiwać: nadal sporo śmieci, o wiele za dużo, spotkać można w przydrożnych rowach, lasach, na górskich szlakach.

Często słychać narzekania turystów, że „sami sobie są winni”, bo jakby przy szlakach była wystarczająca ilość koszy, to mniej byłoby porzuconych śmieci. Tymczasem przy szlakach, tych dobrze utrzymanych, w ogóle nie może być koszy na śmieci.

Głównie, aby nie wabić do nich dzikich zwierząt, w Bieszczadach zwłaszcza niedźwiedzi, które szybko stałyby się zagrożeniem dla turystów. Ale jest też inny powód. Wyobrażacie sobie widoki „dzikiej przyrody” z koszami na śmieci co 100 metrów? Oczywiście nie.

Każdy turysta przed wędrówką może, a raczej powinien, wziąć ze sobą coś do picia i jakąś przekąskę, aby uzupełnić zapas sił. Ale puste butelki czy opakowania zdecydowanie powinny lądować z powrotem w plecaku. Prawdziwy turysta nie zostawia środowisku naturalnemu śladów swojej cywilizacji. Zabiera je ze sobą i po posegregowaniu wyrzuca je do śmietnika przy parkingu, hotelu, czy we własnym domu.

Inaczej, wracając np. po roku na swój ulubiony szlak w górach, zdjęcie jakiejś atrakcji przyrodniczej zepsuje nam widok starej, porzuconej butelki. Naszej butelki.

Komentarz został napisany do tekstu: Worki z kamieniem pod Tarnicą w Bieszczadach turyści potraktowali jak kosze na śmieci