Prezes MPK Rzeszów zostaje. Związki zawodowe grożą strajkiem!

Zaczęło się od referendum

Zaczęło się od referendum

Napiętą atmosferę w MPK zapoczątkowało referendum, jakie w 12 lutego zorganizowali związkowcy z Solidarności. Pytali w nim o ocenę pracy prezesa Sławomira Krygowskiego. Na 487 osób za odwołaniem prezesa opowiedziało się 443.

W piątek w ratuszu odbyła się konferencja prasowa zorganizowana przez szefostwo MPK. W czasie spotkania Teresa Kubas-Hul odniosła się do wszystkich zarzutów podnoszonych ostatnimi dniami przez część związków zawodowych działających w MPK.

Jej zdaniem nie ma żadnych podstaw do odwołania prezesa Sławomira Krygowskiego.

- Fakty mówią same za siebie. Ubiegły rok firma zakończyła wynikiem lepszym o 2,3 mln zł w stosunku do roku 2008. MPK utrzymuje płynność finansową, a pracownicy dostają regularnie premie. O co chodzi związkowcom? Nie wiem. Od 1990 roku wnioskują o odwołanie kolejnych prezesów i chcą rządzić firmą z tylnego fotela. Czas z tym skończyć - mówi Kubas-Hul.

Związkowcy z MPK mają do prezesa pretensje m.in. o zlikwidowanie dowozów do pracy. Żądają od niego także przywrócenia do pracy zwolnionych pracowników.

- To niemożliwe. Likwidacja dowozów dała nam oszczędności na poziomie 150 tys. zł rocznie. A liczebność załogi trzeba dostosować do rzeczywistości, bo w MPK jest przerost zatrudnienia - mówi Kubas-Hul.

Co dalej? Załoga MPK odpowiedzi na swoje zarzuty oczekuje do wtorku. Jeśli ich nie dostanie, grozi sporem zbiorowym, a nawet strajkiem. Mimo tego szefowa rady nadzorczej rozmawiała już w sprawie przyszłości z prezesem Krygowskim, który zapewnił ją, że sam też nie ma zamiaru składać rezygnacji.