Prezes PZKosz: Ekstraklasa w łańcuckiej hali? To jest możliwe

- Rozmawiamy na spotkaniu noworocznym zorganizowanym przez Podkarpacki Związek Koszykówki. Jak pan postrzega basket w naszym regionie?- Dla koszykówki to ważny region. Jest tu wielu trenerów, działaczy, którzy pracują na chwałę naszej dyscypliny.

- W tym roku minie 40 lat od mistrzostwa Polski Resovii i 20 lat od wicemistrzostwa Polonii Przemyśl. W obu tych klubach nie ma już basketu. - Tradycje są tu piękne, ale wiadomo, że wiele teraz zależy od samorządów. W Rzeszowie na przykład na topie jest siatkówka. Oczywiście nie mam o to do miasta pretensji.

- W Przemyślu żadna dyscyplina nie jest na topie.- Szkoda sekcji w Polonii, ale koszykówka w mieście nie zginęła. Jest Gimbaskets, cieszy też to, co robi Daniel Puchalski. Wykonuje w przemyskim Niedźwiadku superpracę z dziećmi. To człowiek pełen energii, wiedzy, dlatego zaprosiliśmy go do objęcia kadry Under 14.

- W Krośnie jest duża hala. A co, jeśli pierwszą ligę wygra Sokół.- W Kutnie hala też nie spełniała wymogów, a po renowacji jej nie poznałem. W Łańcucie może być podobnie. Ekstraklasa jest tam możliwa.

- Czy Jezioro, nasz jedynak w PLK, może wypaść z elity?- Należałoby przejrzeć umowę klubu z ligą, ale myślę, że ekstraklasa nie zniknie z Tarnobrzega. Poza tym coś mi mówi, że drużyna trenera Zbigniewa Pyszniaka nie zajmie ostatniej pozycji.

- W mistrzostwach Europy w grupie mamy Francję, Rosję, Bośnię, Izrael. Czego pan oczekuje po grze kadry?- Parę lat temu mieliśmy wielkie nadzieje. Tym razem pompowania balonu nie będzie, co nie znaczy, że nie wierzę w drużynę.

- Bez klasowego playmakera daleko nie zajedziemy.- A widział pan Łukasza Koszarka w meczu Stelmet - Turów?

- W niedzielę pracowałem.- To proszę obejrzeć powtórkę meczu. Łukasz pokazał klasę.