Prezes PZKosz: zapraszamy Rzeszów do ekstraklasy

- Cóż pana sprowadza do Rzeszowa miasta? Tu nie ma wielkiej koszykówki.

- A ja mam nadzieję, że będzie. Chcemy, aby ekstraklasa pojawiła się w dużych miastach jak Kraków, Łódź czy Rzeszów właśnie. Jest tu ładna hala, dobra infrastruktura, a sam region przecież świetnie się prezentuje w szkoleniu młodzieży czy rozgrywkach seniorskich. Krosno, Tarnobrzeg czy Stalowa Wola powalczą przecież w play-offach I ligi o awans do PLK.

- Prawda, ale Resovia ledwo zipie. Koszykarze od trzech miesięcy nie widzieli wypłat.

- W ekstraklasie nie musi grać Resovia. Może się tam pojawić zespół jako sportowa spółka akcyjna, powiedzmy, miejskiego urzędu. Jestem umówiony z prezydentem Tadeuszem Ferencem, któremu złożę zaproszenie do ekstraklasy. Koszt przedsięwzięcia to dwumilionowy budżet plus 400 tysięcy wpisowego. Na tak duże miasto nie są to astronomiczne kwoty. A jeśli dodamy do tego zaangażowanie pana Adama Górala szefa firmy Asseco, która wspiera już basket, taki produkt jak ekstraklasa w Rzeszowie jest możliwy.

- W Rzeszowie w tej chwili liczy się siatkówka. Sądzi pan, że kibice przyjdą na koszykówkę, tym bardziej gdy w nazwie nawet nie będzie Resovii.

- Przyjdą. Teraz w Polsce wszyscy kochają siatkówkę, ale to się może zmienić. Oczywiście liczba kibiców zależy od wyników reprezentacji. Wierzę, że nie da ona plamy na mistrzostwach Europy i zwiększy popularność dyscypliny.

- Niektórzy piszą coś o medalu. To wygląda na pompowanie balona.

- Pompowanie balona to było przed mistrzostwami Europy w piłce nożnej. W koszykówce nie jesteśmy faworytami, ale mamy trochę wyższe miejsce niż dwudzieste siódme. Mamy ciekawych zawodników. Na pozycjach podkoszowych możemy być jedną z mocniejszych drużyn. Mamy tam Gortata, Szewczyka, Szewczyka czy Dylewicza. Na pozycji numer 2 Andrzeja Plutę może zastąpić David Logan, który stara się o polskie obywatelstwo. To nie słabeusze. 2 lata temu w Hiszpanii jechaliśmy na stracenie, a wstydu nie było. Teraz gramy u siebie, a mamy fajny zespół.

- Spodziewa się pan tłoku na trybunach?

- Jestem spokojny o frekwencję. W Polsce nie mamy przecież hal na 10-15 tysięcy, ale przeważnie trzy razy mniejsze. We Wrocławiu widownia jest większa, ale tam zagra Polska i wolnych miejsc nie będzie. W innych halach też nie przewiduję pustek. Fanów koszykówki w Polsce nie brakuje, a zostaną jeszcze zasileni tabunami kibiców z Europy. Litwini jakby mogli, już teraz zamówiliby 3 tysiące wejściówek. Płyną do nas zapytania z Hiszpanii, Rosji, Grecji.

Giganci w Rzeszowie?

Giganci w Rzeszowie?

Prezes PZKosz rozmawiał z prezydentem Tadeuszem Ferencem także o planach rozegrania w Rzeszowie "Meczu Gigantów" czyli spotkania reprezentantów Polski grających w PLK z zawodnikami zagranicznymi. Mecz, połączony z szeregiem imprez towarzyszących planowany jest na 9/10 stycznia 2010 roku.

- Kiedy do kupienia będą bilety?

- Najpóźniej od 1 kwietnia. Bilet w fazie grupowej, dający prawo obejrzenia dwóch meczów będzie kosztował 60 złotych. Im wyższa faza i lepsze miejsce ceny będą rosnąć, ale do poziomu tych z Hiszpanii będzie im bardzo daleko. Tam obejrzenie finału kosztowało 200 euro. Dystrybucją wejściówek zajmie się firma Eventin, która ma w kraju 317 punktów. Mogę dodać, że mecze Polski pokaże telewizyjna dwójka, pozostałe TVP Sport.

- Da się zarobić na takiej imprezie?

- Wszystko kosztuje 36 milionów złotych. Mamy, niestety, kryzys, ale unikniemy strat. Dwa-trzy są raczej pewne, ale po cichu liczę na większy zysk.